Łapiemy ostatnie promyki słońca.
I hasło córki "Mamusiu, zrób mi zdjęcie"...
Często wychodzę z młoda na podwórko, choć czasem padam na pysk po pracy.
Próbuje jej wynagrodzić brak spacerów w przedszkolu.
Wczoraj na zebraniu dowiedziałam się czemu nasze dzieci nie wychodzą na podwórko.
Najpierw był okres adaptacji. wiadomo, maluchy, pora drzemek, płacz dzieci.
Trzeba było czasu aby to wszystko się unormowało.
Jako, ze pogoda we wrześniu nas rozpieszczała codziennie pytałam młodą czy byli na dworze.
Nie...Byli jedynie ze dwa razy "werandowani".
Wczoraj na zebraniu się dowiedziałam czemu nasze dzieci nie wychodzą...
I czuję złość.
Podobno są rodzice, którzy nie życzą sobie spacerów, bo np. ich dziecko jest po chorobie i lepiej żeby nie wychodziło na dwór.
Jeśli codziennie trafi się taki jeden choć rodzic, cała grupa siedzi w klasie, bo Panie nie wyjdą z reszta grupy, zostawiając jedno w klasie ,a dać do innej grypy nie mogą, zostać z tym jednym dzieckiem nie ma kto.
Akurat na zebraniu nie było tych rodziców, którzy mają takie podejście więc trudno było o merytoryczną dyskusję.
Ja jestem po prostu zła.
Bo skoro rodzic oddaje dziecko do przedszkola to znaczy, ze jest ono już zdrowe. A skoro zdrowe to nie ma przeciwskazań aby wyszło na podwórko.
Tym samym taką prośbą, aby je przetrzymać w klasie bo dopiero co było chore nie dość, że karze całą grupę to traci na odporności też jego dziecko.
Nie mówię już o zimnym chowie, albo jak to jest np. w Irlandii, czy Dani, ale chyba każdy rodzic zdaje sobie sprawę , że świeże powietrze to coś co najlepiej służy maluchom, a przed drzemką to chyba najlepsza forma szybkiego uśpienia???
Może się mylę, ale nawet jak dziecko ma katar czy kaszel to wyjście na spacer łagodzi objawy, wręcz każdy pediatra, z którym miałam do czynienia nakazuje wychodzić na dwór, w przypadku przeziębień bez gorączki.
Tym bardziej jak jest chłodno, gdyż wtedy zimne powietrze obkurcza śluzówkę nosa i łatwiej się oddycha.
No nie rozumiem.
Chyba logicznym jest, że zachorowalność jest mniejsza u dzieci, które wychodzą n dwór, niż gdy z tymi zarazkami siedzą zamknięte w klasie!!!
Nie wiem...Nie wierzę, że tak ma być do końca roku...
Może warto porozmawiać z Dyrektorką przedszkola...?
Ja rozumiem, że liczy się kasa i każde dziecko jest na wagę złota, ale jeśli ideą jest wspieranie rozwoju dzieci to wychodzenie na świeże powietrze, spacery powinny być jedną z nich, nieprawdaż??