Jak to jest, że najwięcej tematów na bloga generuje samo życie?
Naprawde moje życie ostatnio musiało byc strasznie monotonne skoro ostatni dzień urlopu spędziłam na ...SORze :/
Od wtorku zaczynam swoją przygodę z nogą w gipsie i ze...służbą zdrowia.
Choc minęły dopiero 4 dni podzielę się swoimi spostrzeżeniami i rozterkami.
Po pierwsze gdy uległam kontuzji (jechałam na rolkach, i niefortunnie upadłam także wykręciłam łydkę i kolano do boku) pojechaliśmy z mężem od razu na ostry dyżur do szpitala, z racji tego że wtorek to w Polsce święto. To że święto miało duże znaczenie, niestety na minus.
Przyjęcie na izbę odbyło się bez problemu. Nie miałam żadnych dokumentów, ale wystarczy znac swój pesel, no i nip zakładu pracy(ale to po badanie i orzeczeniu) - ja nigdy nie pamiętam , ale mam go w telefonie.
Na szczęscie w naszym szpitalu są wózki inwalidzkie gdzie przy uszkodzonej dolnej kończynie są niezwykle ważne.
Czekanie, czy raczej pokłady cierpliwości - to główny wymiernik bycia na SORZe. Nie ważne czy jesteś jedyny, czy przed tobą kilku pacjentów. Ja byłam jedyna a i tak czekałam aż ktoś do mnie wyjdzie. A kiedy pojawiła się pielegniarka, po opisaniu zdarzenie i miejsca bólu dostałam skierowanie na RTG. Na trzecim piętrze ;/. dzięki bogu za windę. Po otrzymaniu zdjęcia znów zjazd na dół.
Tam swoje odczekałam bo niestety trafiliśmy na zjazd karetek po wypadku. Sądząc tylko po obecności kapłana, to musiał być śmiertelny wypadek. Swoją drogą wiedziec coś przed mediami to rzadkośc w dzisiejszych czasach...
W końcu uchyliły się drzwi. Lekarz zaprosił do środka. Płyta ze zdjeciem RTG była dla mnie. Lekarz miała już moje zdjecia - kolana i kostki u siebie na komputerze. PO obejrzeniu zadzwonił po konsultację chyba na ortopedie. Słyszałam tylko szczątki rozmowy....usg? wziąc na oddział?...
I tu mądry polak po szkodzie. teraz wiem, ze nie powinni mnie puścic z gipsem do domu bez zrobienie USG, szczególnie że chodziło o kolano, gdzie tu przede wszystkim uszkadzają sie mieśnie, a tego zdjęcie retngenowskie nie pokazę. Oczywiście wszystko przez święo, brak personelu, dostępu, ale brak dobrej woli. Gdybym wiedziała prosiłabym o zostawienie mnie na oddziale i nawet gdybym musiała czekac do jutra . A tak?
Zostałam zapakowana w szynę gipsową / taki pół gips, pod spodem gips na wierzchu bandaże/ wersja long. z wypisem i skierowaniem aby zgłosic sie w ciągu 7 dni pilnie do lekarza...
Oczywiście miałam nie ruszac tej nogi, leżec cały czas z uniesioną do góry.
Z jednej strony szczęśliwa, że wróciłam do domu z drugiej zaniepokojona co dalej???
Aby umowic sie na wizyte musiałam poczekac do środy. Terminy NFZ 2-3 tygodnie. masakra.
z drugiej strony zamiast leżec musiałam się włóczyć do przychodniach...gdzie gdyby mnie zostawili w szpitalu zaoszczędzono by mi tych wszystkich katuszy...
A wierzcie mi schodzenie z drugiego piętra z takim gipsem nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy.
Najpierw postanowiłam skorzystac z pakietu medycznego jaki mam u siebie w pracy
Pech chciał, że umowiona na czwartek trafiłam do lekarza ortopedy, który nie miał nawet komputera w gabinecie w którym przyjmował/ taki mu przydzieliła przychodnia/ nie mówie juz o urządzeniu do usg, właściwych igieł do ściągnięcia opuchlizny.
Straciłam 2h czasu kosztem swojego zdrowia / wchodzenia i schodzenia zw schodów - ale za to mogę polecic najmniej inwazyjny sposób :)/.
Jedyny plus to , że lekarz wypisał wniosek o refundację i zamianę gipsu na o wiele lżejsza ortezę. ps. nożyczek tez nie było w gabinecie :/ . Refundacja polega na tym, że zamiast np. 700zł zapłaciłam ...70zł .
Dostałam również skierowanie na tomograf. To mile, ale perspektywa kolejnego wyjścia z domu przyprawiła mnie o mdłości....
Cudem nie czekałam długo tylko 2 dni. Niestety ponieważ na kostce nie miałam gipsu lekarz skierował na tomograf tylko kolana :(. Też mogłam się odezwac, ale byłam w takim szoku, cała "obsługą" że wyszło mi to z głowy...
Teraz muszę czekac tydzień za wynikiem. Jestem umówiona do ortopedy tak aby miec już ten wynik. Jest on bardziej szczegółowy od usg więc nie umawiam się wcześniej. Tydzień niepokoju, stresu czy czas bierności nie zaszkodzi kolanowi .
Mam obawy że lekarze będę chcieli mnie "leczyc" gipsem i "czasem". Że dopiero po zdjęciu ortezy i rehabilitacji, jeśli wciąż będzie bolało może dadzą skierowanie na operacje.
W większości sytuacji w związku z kontuzją kolana czytam, że prawie zawsze wskazana jest operacja.
Operacji bym się nie bała. Wolę to niż bezsensowne oczekiwanie tygodniami aż sytuacja sama się "naprawi"...
Także więcej za tydzień ...stay turned...