środa, 10 października 2012

Tabletka szczęścia


Potrzebowałam odpocząc od pracy. Od gęb współpracowników, mobbingu kierownika, nudnych i nierozwijających zleceń. Codzienny wkurw... od 7 rano po 23 zaczął mi doskwierać.
W między czasie próbowałam wszystkiego.
Fitnesu, zdrowego odżywiania, terapii. I nic.
W końcu postanowiłam zaufać medycynie i poszłam po tabletkę szcześcia...


Pani psychiatra była miła i urocza. Przepisała B. I tak po 7 latach terapii, czytania książek, nabytej wiedzy, pół tabletki sprawiło że poczułam sie świetnie.
Niestety zdażyłam pobrac ze 3 tygodnie gdy okazało sie że jestem w ciąży...
Z jednej strony jaka paranoja. Myślelismy o drugim dziecku od paru miesiącach i dopiero na prochach udalo mi sie tak wyluzowac że zaszłam przy pierwszym bzykanku.
No coz, niewatpliwą zaletą tego stanu jest zwolnienie lekarskie od 5 miesiąca ciąży.
No to sobie odpoczywam od pracy. Wybrałam dośc ekstremalną drogę...
A może tak miało byc. Im starsza jestem tym trudniej zdecydowac sie na drugie dziecko.
Przede wszystkim na brak luksusu bycia utrzymywaną. Musze pracowac i zarabiac.
Na razie pracuje dla pieniędzy. Nie mniej jednak marzę aby pracowac też dla przyjemności. Na razie nie stac mnie na ten luksus.
Za to od iks miesięcy zastanawiam sie co mogłabym robic i czym sie zajac aby byc Panią swojego losu...
Co nie zmienia faktu że ostatnio moimi piorytetami stały sie :
- zdrowy i bezpieczny poród
- karmienie piersią
- schudnięcie
...............................
- schudnięcie - czytaj przestać sie obżerać....



1 komentarz:

  1. Wiedziałam, że mamy coś wspólnego ;) Ty masz pewnie "tabletkę szczęścia" za sobą, ja jestem w trakcie brania, a nie wyglądam na osobę z depresją, prawda ? ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...