niedziela, 14 czerwca 2015

Z wizytą u...

...Przyjaciołki...tym razem bez zdjęc...
za to z mega-turbo psychicznym doładowaniem.
Jak to jest że na męża mogę się wkurzac, kłocic się i rozwodzic codziennie,
a z przyjaciółką po jednej rozmowie mogę miec czysty umysł, chęc do życia, doceniac to co w życiu najważniejsze, dostac zjebkę i umiec przyjąc ją na klatę, móc spojrzec na życie z lepszej perspektywy...?

Przyjaźń jest niepoliczalna, bezwarunkowa, bezkrytyczna...

Gdyby było więcej takich przyjaźni - terapeuci, psychologowie - poszliby z torbami- strzeżcie się kochani... ;PP



4 komentarze:

  1. Święte słowa! :) Tylko tej przyjaźni, takiej prawdziwej...jak na lekarstwo niestety :(
    Udanego dnia!
    P.S. Masz ochotę na rozdawajkę to zapraszam :)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. no fakt teraz ciężko o taką przyjaźń...cudownie,że tryskasz energią Gosiu :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajnie, że masz taką przyjaciółkę. Proponuję regularne z Nią spotkania :)
    Ja niestety takiego szczęścia nie mam, także regularnie wkurzam się na męża i otoczenie. Chociaż... Marcin po części spełnia rolę przyjaciółki, bo jak mówi: zjedz snickersa, to wiem, że zaczynam przesadzać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdraszczam! Sama bym chciała taką psiapsiółę!
    Jednak jakoś nie wierzę w takie przyjaźnie. Miałam dwie i obie się skończyły po tym jak wyszły za mąż.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...