czwartek, 3 października 2013

Pierwsze przymrozki...




No, dobra...aż tak źle dziś nie było...

Lecz wystarczył lekki przymrozek i mój bzyczek nie odpalił...

I w sumie mogłabym sobie poużywac, pozbluzgać, jak ten dzień chujowo się zaczął...ale...
piszę bo się "chwalę"...
Nawet maleńska "kurewka" nie wyleciała z moich ust...ZONK...

Zaskoczonemu synowi życzyłam wiatru w plecy, dziś z usług transportowych nie skorzysta
(kupiłam mu zajebiście neonową czapę w której wygląda jak hipster i super ciepła, więc krzywda mu się nie stanie)...
Sama najpierw zadzwoniłam do KieROWnika, co by po Mnie podjechał.
Nie wyraził zachwytu, ale 5 minut później stał pod blokiem :) oczywiście wyrażając nadzieję że to ostatni raz...On taki "czuły" zawsze był...
Potem zadzwoniłam do małża, że trzeba kabelki podłączyć bo mi autko zdechło...
Może to akumulator? Who cares?

No i siedzę sobie w pracusi i sama się sobie dziwie żem taka spokojna..jeszcze zeszłego roku to był włosy z głowy wyrywała, a dziś...?

Chyba za bardzo wzięłam sobie do serca bycie "ECO" (jak to życzliwie podsunęła jedna z moich ulubionych czytelniczek :)...jeszcze trochę i się na rower przerzucę :)))

photo źródło internet

12 komentarzy:

  1. pochwalić, pochwalic;)
    ja też nie jestem zachwycona ze zima idzie:( brrrr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No podziękować..naprawde jestem z siebie dumna..aż mi ..dziwnie, hehe

      Usuń
  2. Jestem z Ciebie dumna. Wkroczyłaś na nową drogę życia. Luz, opanowanie, tańce na łące, skręty z marychy też?
    Ty wrzucasz luz, ja odpalam maxa.
    Równowaga w przyrodzie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to myśle że to skutek nie używania antytespirantu..zdecydowanie... jestem taka..naturalna i stąd to wyluzowanie, hehe

      Usuń
  3. Dziś chyba dzień taki. Dziecię walczyło całą noc więc o wypoczęciu nie było mowy, a ja od rana pełna radości i zapału do działania. Do tej pory zrobiłam więcej niż przez ostatni tydzień. Spokoju i opanowania życzę, bo coś czuję, że jeszcze zima nam dokopie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz o nockach nie pisze...rutyna, rutyna...czyli noc jak noc.. 5 razy wstaje w tym 3 razy piciu, raz kaszka, w wczoraj dodatkowo czopek bo zęby tak dawały jej w kość że o mało ręki by nie zjadła...

      Usuń
    2. Po takiej nocy tym bardziej gratuluję spokoju :) Ale tak sobie myślę, że dziś mam taki dzień, że jakby ktoś dał mi szansę pójścia do pracusi, choćby do kamieniołomów, zamiast użerać się w domu z nieznośnym potomkiem to też bym tak wyluzowała ;-)

      Usuń
    3. A o pewnie dlatego że dziś małża dyżur do młodej..., yuppii

      Usuń
  4. Ja sama też byłam nerwus i wiem jakie tu trudne nie rzucić "mięsem", także BRAWO! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziękowac, podziekowac..tym bardziej że nie mam gwarancji że ta "chwila" będzie trwać...pewnie wystarczy że usiąde z synem do lekcji i wróci mój "normalny wkurwa stan"..:)))

      Usuń
  5. Rower dobra rzecz!!! Póki śnieżnej pokrywy na asfalcie brak to bym korzystała :D A co do rzucania mięchem.... to gratuluję ! :D Mnie często jest brak pohamowania i pewnie pod nosem by mi się coś wysypało :P :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, aż się rumienie....cholercia....trudno mi teraz będzie taki "poziom" utrzymac, łeh,łeh....

      Usuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...