czwartek, 26 października 2023

Listy do H.


Odkąd się pojawiłaś na świecie wiedziałam, że jesteś wyjątkowa. 

Wiem też, że kiedyś przyjdzie taki czas, że pępowina zostanie odcięta i wyruszysz w świat. Jaki on będzie, nie wiem. 

Mam nadzieję, że się w nim odnajdziesz jakikolwiek będzie. A ponieważ się zmienia w tempie błyskawicznym, trudno, żebym pisała ci rady, która za 10 lat nijak będą się miały do rzeczywistości.

Oczywiście mogę się skupić na bardziej psychologicznej części, twojej duszy, naszej relacji, pisać "dobre rady" w stylu : kochaj siebie, bądź dla siebie dobra...to też jest ważne...

Bardziej potraktuje to jako formę zapisu, relacji, tego co siedziało i obecnie siedzi w mojej głowie, gdy cię urodziłam...opowieści dziwnej treści, odpowiedzi na pytania, których nie zdążysz zadać...

Zanim cię urodziłam, już w mojej głowie pojawiła się myśl, że pragnę dziewczynki. 

Mam wspaniałego Syna, czas na nowe doznania :).

Lecz zdałam sobie sprawę, że przez wzgląd na moje dzieciństwo, którego tak naprawdę nie miałam, chciałam twoimi oczami poczuć coś co mnie odebrano jako dziecko. 

A najbardziej jestem wzruszona patrząc na twoją relacje z tatą. Ja która nigdy nie doświadczyła ojcowskiej miłości, nie mogę się nadziwić jak wasza więź rozkwita, jak szukasz schronienia w jego ramionach, jak bezgranicznie mu ufasz i wiesz, że cię nie zawiedzie i zawsze możesz na niego liczyć

Jednak najbardziej dziękuję Ci, że dzięki Tobie staję się lepszą mamą. Miałam mnóstwo potknięć jako niedoświadczona mama, dużo złych emocji nie wypracowanych z dzieciństwa odbiło się na moich  zachowaniach wobec Was. Nie jestem z tego dumna. Cały czas nad sobą pracuję. 

Weszłam w rodzicielstwo z pustym zbiornikiem miłości. Codziennie staram się napełnić Wasz.

Dziękuję że mnie wybraliście :)

dla H i M

środa, 19 kwietnia 2023

The wall

 Kiedy czujesz że doszłaś do ściany...

środa, 16 lutego 2022

Co robić kiedy masz depresję?

Po pierwsze : nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi.
Natomiast wiadomo, że depresja jest chorobą. Chorobę się leczy.
Po pierwsze : 
Idziesz do lekarza. 
Po drugie : Mówisz o objawach. lekarz diagnozuje czy to depresja, schizofremia, lęki, nerwica.
Są dwie drogi : a leczenie jest etapowe : 
1. lekarz kieruje na terapię
1. lekarz daje leki i kieruję na terapię.
Od lekarza zależy czy leczenie wymaga leczenia farmakologicznego. Ono nie jest na stałe. 
Ono jest po to by móc funkcjonować, w zależności od objawów, taka dawka, wybrane leki. 
Czasem najpierw jest sama farmakologia i ma to sens. Dopiero jak staniemy na nogi, będziemy mogli z korzystać z psychoterapii, dzięki której znajdziemy źródło "zakażenia", przepracujemy źródło naszego postrzegania świata i przede wszystkim siebie. 
Często obwiniamy świat zewnętrzny, że przytrafiło nam się to czy tamto. Uświadomienie sobie, że to jak się czujemy zależy od naszych reakcji, tego co osobie myślimy, a nasze reakcje/myśli są czasem automatyczne bo tak zostaliśmy ukształtowani, wychowani.

Natomiast są rzeczy, które są tak zwanymi dopalaczami przy słabszym nastroju. Każdemu pomaga co innego by lepiej się czuć :
-rozmowa z przyjacielem
-oglądanie komedii
-dobra książka

ale pamiętaj to tylko dodatki, nic nie zastąpi wizyty u lekarza*

*warto sobie pomóc. nie ma sytuacji bez wyjścia.

środa, 23 września 2020

NETFLIX - Skrajna poleca : czyli moje typy na szarugi za oknem. TOP 7.

Piękne lato mamy tej jesieni...ale to kwestia czasu gdy o 18 stej zacznie się robić szaro-buro i ponuro...

Chce wam polecić parę tytułów, które gdyby nie praca i sen, oglądałabym wszystkie sezony do końca..😋

Nie będę spojlerować, na platformie NETFLIX można spokojnie poczytać opisy fabuły..

Czyli czas na ranking najbardziej wciągających : 

1. 13 REASONS WHY/ TRZYNAŚCIE POWODÓW


Od samego początku trzyma w napięciu. Pierwszy sezon łyknęłam w weekend. Serial dla młodzieży 
i z taką intencją poleciłam go Synowi do obejrzenia. Sama fabuła jest mega wciągająca. 
Tajemnicza, zagadkowa, poruszająca. 

piątek, 14 lutego 2020

Cud narodzin i koszmar połogu ...

Narodziny, cud życia, 9 miesięcy wszyscy dbają o twoje samopoczucie, zachcianki, potrzeby. Jesteś otoczona troskliwą opieką. wszyscy pytają jak się czujesz...

a potem rodzisz i jeb.... nie ma cię.... jest tylko jakaś namiastka kobiety, którą kiedyś byłaś.
Teraz jest dojną krową, mleczarnią, karmicielką, obolałą matką.
Bezbarwnym osobnikiem płci żeńskiej, który zderzył się z rzeczywistością...i hejtem....
Chodziłaś do szkoły rodzenia, przeczytałaś mnóstwo poradników i nagle jesteś bezbronną , nic nie wiedzącą istotą i wszystko robisz źle...

Oczywiście starasz się, nie poddajesz...Jeśli rodziłaś naturalnie Twoje krocze wciąż krwawi.
Do końca nie wiesz jak długo to jeszcze potrwa, więc musisz nosisz podpaski.
Po które wysyłasz męża po porodzie no bo umówmy się, kto ci powiedział, że będziesz je potrzebować w ilościach hurtowych przez pierwsze dni, tygodnie???

Masz dużo pokarmu, twoje piersi są nabrzmiałe nic tylko się cieszyć..T
ylko czemu tak cholernie bolą, skąd ten nawał. Ty musisz się cieszyć, a chce ci się wyć...
Nabrzmiałe sutki, czasem popękane lub pogryzione przez małego ssaka. Karmisz jedną piersią, leci ci z drugiej. No dobra słyszałaś o wkładkach ale umówmy się przy nawale niewiele pomogą.
Często karmisz na żądanie, w wolnej chwili przeglądasz instagram i znów jeb...
Uśmiechnięta mama, super ubrana, z płaskim brzuchem z czarującym noworodkiem na rękach...Makijaż, sztuczne rzęsy..
What the fuck???
Tobie leci z każdego otworu, oczy podkrążone od niewyspania, brzuch jakbyś jeszcze nie urodziła..
What the fuck???

Ja rozumiem, że nie lubimy oglądać rzeczy "brzydkich"...
Ale zadajmy sobie pytanie czy naturalność, normalność jest naprawdę brzydka?
Czy musimy się karmić wyidealizowanymi obrazkami nijak mającymi się do naszej , szarej rzeczywistości? Z drugiej strony każde ciało kobiety jest inne. Jedna szybciej dochodzi do swojej figury, druga dłużej, albo nigdy :)

Nikt nie musi mi wrzucać na insta zdjęcia pękniętego czy naciętego krocza, ale pisanie o bólu jaki on sprawia przez pierwsze dni, czy tygodnie to naprawdę jest czymś obrzydliwym???
Czy pokazywanie brzucha pociążowego  prawdziwego - naprawdę zasługuje na hejt???

Każda kobieta jest inna, ma inną budowę, warunki genetyczne, każda z nas też inaczej dbała o siebie w ciąży...Ala nawet ta co codziennie ćwiczyła jogę, jeździła w ciąży na basen, jadła zdrowo -  ma po porodzie brzuch, który nie jest płaski...i to jest normalne..
Karmimy się wyidealizowaną wizją macierzyństwa...czemu nie napiszemy prawdy, jak naprawdę się czujemy, co nas boli? Czy to od razu oznacza przypinkę #wyrodnejmatki? Bo piszę prawdę...?

Wszyscy zachwycają się cudem narodzin...a kto w tym wszystkim pamięta o matce?

wtorek, 17 września 2019

Moja przygoda z Claudią


Która czyta Claudię - ręka w górę?
Bo Ja od 20 lat.

Jak wiecie mam zajawkę na punkcie stylizacji, mody ogólnie pisząc  #fashionfric.

Gdyby robić to na co najwięcej wydaje kasy to ewidentnie byłaby 
to praca przy sesji modowej, 
praca stylistki :)

Dla mnie ubranie to nie tylko "ubranie" , "ciuch"...Dla mnie to co noszę jest niemą rozmową.

Wiecie, że gdy kogoś spotykasz i zanim się odezwiesz to nasze ubrania już ze sobą rozmawiają?

Dla mnie wybór stroju to też filozofia życia. 

Ja wiem, może to infantylne, w końcu co to za zajawka, ale moim mottem życiowym zawsze było :
stressed, depressed but well dressed.

Mój strój wyraża mój stan ducha w danym momencie. 

Nie bez przypadku ubieram ciemne stroje gdy chce się schować, albo nie rzucać w oczy.
Kolor też ma znaczenie. 
Strój wyraża nasze cechy charakteru, przynależność, pokazuje naszą wrażliwość, pogodę ducha, mądrość i odwagę.

Jestem osobą, której styl trudno wyrazić jednym słowem. 
Bo jestem skrajna. Balansuje na granicach, również w modzie.

Ale co ma do tego Claudia?

Czasem pozwalam aby spojrzeć na siebie oczami innych...
Wysłałam zgłoszenie. Poszłam na Casting. I mnie wybrali. 

Uznali, że mam potencjał do zmian. 
Że jestem otwartą i pogodną osobą.

I choć nie było łatwo zgodziłam się. Bo wiecie w pewnym momencie niewiele od ciebie zależy.
Pozwalasz aby inni decydowali w czym ci najlepiej, co poprawić, co upiększyć...

Pierwszy step :

1. Stomatologia
tu nie było dużego pola do popisu, skromny budżet wystarczył na wybielenie. 
Nie powiem liczyłam na więcej, tym bardziej że jako dziecko borykam się z krzywym zgryzem. 


poniedziałek, 15 lipca 2019

Sanatorium Miłości, czyli cd Ustroń Zdrój Równica - ZABIEGI ZUS

Witojcie,

jak czytaliście w poprzednich postach jak uzyskać skierowanie z ZUS do sanatorium i już macie papier z decyzją i terminem i akurat jakimś trafem przekierują was do Ustroń Sanatorium Rownica, przybliżę wam nieco formę i rodzaj zabiegów jakie są pakiecie. 
Będzie to bardzo subiektywna zarówno ocena jak i zabiegi które zostały wytypowane akurat na moje schorzenie czyli dotyczące rehabilitacji układu oddechowego.

*
Na dzień dobry po rejestracji w recepcji, po okazaniu dowodu oraz skierowania z Zusu, 
po przyznaniu pokoju, otrzymaniu bransoletki z czipem, potrzebnej do odhaczania się przed zabiegiem, jedziemy winda do pokoju 

/ tutaj duży eufenizm - czekamy aż w końcu jedna z trzech zjedzie, mając nadzieje, że jesteśmy 1 z 5 osób które do tej windy się zmieszczą :)/

 następnie rejestrujemy się u pielęgniarki na swoim pietrze. 
Jesli przyjechałaś przed 13stą jest szansa ze załapiesz sie na obiad.
U pielęgniarki zgłaszać się ze swoimi wynikami badań, kartoteka chorób, 
która w praktyce była zbędna gdyż nasze papiery ZUS przesłał do sanatorium, 
wyznaczają nam pierwsza wizytę u lekarza prowadzącego. 
To on decyduje , po zapoznaniu się z historia choroby jakie przydzieli zabiegi. 
Jeśli ktoś już ma doświadczenie w tej materii może również zasugerować co mu pomaga, 
a czego by  raczej nie chciał.
*

sobota, 22 czerwca 2019

Sanatorium Miłości, czyli pisząc po ludzku Uzdrowisko Ustroń Równica

W końcu. 
Po wielu perypetiach, przeszkodą w postaci np. artroskopii kolana... Jestem w sanatorium... 
Jako osoba pracująca pojechałam tam w ramach prewencji rentowej. Czyli mówiąc krótko ZUS wzruszyły moje często zwolnienia i postanowił mnie podkurowac. 
A tak poważnie to kartoteka moich chorób zebrała się niezła kartoteka. O tym pisałam wcześniej. 

A więc po krotce parę istotnych informacji :

1. Czy można wybrać ośrodek? 
Można ją miałam dwa do wyboru, obydwa w górach. 

2. Na jak długo? 
Około 3,5 tygodnia. 24 dni. W ramach zwolnienie lekarskiego lub urlopu. 

poniedziałek, 18 marca 2019

Proza życia

Czy ktoś jeszcze czyta blogi?
Przyznaję z ręką na sercu, że od prawie dwóch lat nie odwiedzam regularnie blogów
Nawet tych moich ulubionych. Życie tak szybko przemyka mi przez palce.


Najbardziej widzę to po moich dorastających dzieciach.


Syn wybiera się do technikum. Pod warunkiem, ze zostanie dopuszczony do egzaminu 8-klasisty
i ktoś te prace sprawdzi :PP. Ma chłopak pecha. jak nie reforma 6 latków, potem reforma zamykania gimnazjum, to teraz strajki nauczycieli w tak decydującym momencie.ehh. proza życia.


Młoda kończy w tym roku 7 lat - tez decydujący zwrot - pierwsza klasa - oby trafiła na fajną i oddaną Panią. w Przedszkolu nie miała ich grupa do nich szczęścia. Co roku nowa...ehh. proza życia.


U mnie upływ czasu, nie licząc zmarszczek, widzę jedynie po częstszych wizytach u specjalistów.
A to ból barku, nadgarstka  - 20lat przy komputerze robi swoje,  to kolanko, bioderko- siedząca praca robi swoje...


Próbuje w tym wszystkim znaleźć równowagę.
Próbuje się zmobilizować do chodzenia na basen - niewiele mi zostało opcji przy moich uszkodzonym kolanie - próbuje podjąć wyzwanie nie jedzenia słodyczy - unikania mleka - wyszła mi nietolerancja na ten produkt. Próbuje znaleźć trochę czasu dla dzieci - tak szybko rosną. Ostatnio chciałam zabrać młoda na plac zabaw...hellooo on ma już 7 lat, ona chodzi z koleżanką....kurtyna...


Mam 44 lata - jeszcze coś tam iskrzy, jeszcze coś bym chciała. Kiedyś blog był mi pamiętnikiem, autoterapią, myślałam, że nawet że stanie się hobby... tłumaczę się brakiem czasu, że nie ma mi kto zdjęć robić -  bo jak wiecie #fashionstyle to moja odskocznia. Uwielbiam modę i bawić się nią...Kiedyś idąc z Synem na spacer usłyszałam, że wyglądam jakoś "inaczej" - w ustach wówczas 13 latka zabrzmiało jak komplement - hehe - ale zaraz sprecyzował widząc moją minę - że w sensie, ze ładnie i że tak jakoś wszystko pasuje i oryginalnie :)))


Nie jestem dobrą inspiracją jeśli chodzi o rzucanie się na głęboką wodę, ale do czegoś wam się przyznam....pamiętacie mój wypad do Wrocławia do Krysi na metamorfozę?

Minęło 4 lata i szykuje się u mnie kolejna...Tym razem na większa skalę...ale na razie nie będę zdradzać szczegółów dopóki nie będę wiedziała na 100% w jakim kierunku to idzie..

Na razie wygrałam casting - czyli jest we mnie potencjał na zmianę - chociaż fizyczną :), zobaczymy czy również mentalną aby dostać motywującego kopa, że nigdy nie jest za późno na realizacje marzeń...

będziemy na łączach :)




piątek, 1 lutego 2019

Wyjazd do sanatorium, czyli prewencja rentowa by ZUS

Kochani, to nie jest post sponsorowany,
a tym bardziej chwalenie się , że jadę do sanatorium....


Chciałbym się z wami podzielić bo być może nie każda lub każdy z was wie że oprócz rehabilitacji z NFZ, na które de facto czeka się dwa lata, chorującym długotrwale przysługuje coś takiego jak wyjazd do Sanatorium w ramach prewencji rentowej z ZUS-u.


ale zacznijmy od początku...


Od 10 prawie lat zmagam się z alergią. Generalnie jestem uczulona na pyłki traw, z różnych drzew, zboża, kurz itp. Mimo brania leków mniej więcej trzy razy do roku, a w szczególności gdy zaczyna pylić kończę na zwolnieniu chorobowym z zapaleniem krtani lub oskrzeli. No i oczywiście antybiotykiem.
Jeszcze przed urodzeniem Hani złożyłam wniosek o sanatorium na górne drogi oddechowe poprzez NFZ. I faktycznie odezwali się równo po dwóch latach z propozycją wyjazdu za 2 tygodnie do wybranego ośrodka. Problem był tylko jeden. Ja za miesiąc planowałam urodzić córkę :)
więc przepadło bo nie miałam głowy aby się odwoływać wiedząc, że i tak przez najbliższy rok będę karmić piersią, jak nie dłużej.


Po ostatnim zwolnieniu chorobowym moja lekarka ponownie namawiała mnie na złożenie wniosku. tym razem zaskoczyła mnie informacją, że jest też taka możliwość , po przejściu pozytywnym kwalifikacji, wyjazdu do Sanatorium, całkowicie bezpłatnie, poprzez złożenie odpowiedniego dokumentu w ZUS-ie.


Pojechałam do ZUS-u dostałam taki wniosek, wróciłam z nim do lekarza, który praktycznie od ręki go wypełnił i z powrotem zawiozłam do ZUS-u (taki wniosek możecie wydrukować na ich stronie).


Tydzień później z całą dokumentacją musiałam się stawić w Urzędzie.
Szczerze?
Nie spodziewałam się cudu.
Tym bardziej byłam zaskoczona gdy przeszłam pozytywnie badanie lekarskie. I zostałam zakwalifikowana do wyjazdu na trzy tygodnie do Sanatorium. Oczywiście taki wyjazd będzie możliwy najwcześniej za ok. 4 mce, gdyż jest to uzależnione od liczny pacjentów i kontraktów jakie ma ZUS, ale mnie to nie przeszkadza...


Pisze Wam o tym m.in. dlatego że jest również alternatywa dla osób nie tylko dojrzałych wiekiem, na zwolnieniu, ale również czynnych zawodowo. Tym bardziej iż jest to opcja gdy nie mamy po pierwsze ani środków, ani urlopu na taki wyjazd. Całość / oprócz dojazdu do ośrodka-chyba/ jest finansowana z ZUS-u. Zwolnienie lekarskie wypisywane przez lekarza prowadzącego z Sanatorium. Jest to również dobra opcja aby móc uprzedzić pracodawcę i przygotować go na swoją nieobecność...
Ja jadę do Ustki.
Mam nadzieje, że ten post okaże się dla niektórych przydatną informację.


Chociaż lepiej abyście byli zdrowi i nie chorowali :)



piątek, 19 października 2018

Kolano... które wraca jak bumerang

Minął rok od mojej zeszłorocznej przygody na rolkach. Nie byłabym sobą gdybym w tym roku czegoś nowego nie zmalowała. A może po prostu mam pecha.
Lipiec, przyjemna letnia bryza, idealna na wypad rowerowy. Bohaterowie dnia to Ja, mój rower, ścieżka rowerowa i przypadkowy kamień, który de facto powinien stać się głównym bohaterem tej niefortunnej akcji. I nie byłoby tematu gdybym niefortunnie na niego nie wjechała, przewróciła się upadając na kolano. prawe. to w którym w zeszłym roku zerwałam wiązadła...
No cóż, nieco spuchnięte, zostało w kolejnym etapie poddane kolejnemu rezonansowi.
Tym razem pęknięta łąkotka...
Tym razem nie uniknęłam zabiegu. ARTROSKOPIA...

środa, 23 maja 2018

Plastry na odchudzanie Sliminazer - HIT czy KIT ?

Skuszona reklamą szybkiego i łatwego zrzucenia wagi kupiłam na internecie plastry Sliminazer.





Oczywiście zdaje sobie sprawę, że bez diety i ruchu nie ma efektów. Tu w ogóle nie ma dyskusji.


Skusiła mnie jednak wizja szybszego metabolizmu, który u mnie bardzo kuleje, nawet przy jedzeniu rzeczy, które teoretycznie powinny go podkręcić.


Ale wracając do naszego produktu. Mniejsza o motywy. Fakty.
Producent zapewnia, że dzięki plastrom schudniesz.
Zastrzegając przy tym, że to suplement i nic nie zastąpi zbilansowanej diety :P


1. Cena : wywoławcza 317zł. Cena promocyjna 137zł.
   
    Cena ostateczna / gdy klikniesz chce odebrać zniżkę, jednorazowy rabat, ważny 15 minut/ 87zł.


2. Czas dostawy : paczką przyszła po 3 dniach od zamówienia, ja wybrałam opcję za pobraniem na  


    koszt dostawcy, spedycją DPD


3. Zawartość : paczka zawierała 30 małych plastrów.





4. Sposób użycia . I tu mam dylemat. Jedna strona informacyjna TU podaje aby plaster nakleić raz na dobę. Na 12h i koniecznie po 12 godzinach odkleić.





Na oryginalnym opakowaniu suplementu producent pisze że po 12 godzinach usunąć stary plaster i w nowym miejscu nakleić nowy...
Ja wybrała opcję plaster nowy plaster co 12h. dziś to mój drugi.


Jakie wrażenie? zaraz po naklejeniu trochę szczypie. Może to skutek uwalniania substancji lub...uczulenia na klej :PP



Postanowiłam się wam z tym podzielić, bo sama chciałabym wiedzieć jak naprawdę działają te suplementy. Dla wiarygodności, jem 5 posiłków dziennie, dużo w tym zieleniny, warzyw, mięsa, pije kawę, zieloną herbatę, pije średnio 1 litr wody dziennie. Moja aktywność jest umiarkowana. 2 razy w tygodniu uczęszczam na aquaerobic.




Jeśli macie pytania, proszę piszcie śmiało. Jedyne opinie dotyczące tego produktu znalazłam TUTAJ.



Aha. Producent podobno zastrzega prawo zwrotu. Pytanie gdzie wysyłać reklamacje? Na paczce nie było żadnego adresu. Na opakowaniu miejsce docelowe to Gibraltar. Wszystko na ten temat...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...