piątek, 30 października 2015

Co ogląda rycząca 40stka?

Wiecie skąd się to wzięło..."ryczaca 40stka"?.
Ja nie mam pojęcia...ale nie o tym.
Seriale.
To mój sposób na odstresowanie. Ale nie każdy jest dobry na poprawę samopoczucia lub sposób na odreagowanie po całym dniu.
Np. kiedyś lubiłam oglądac "Dr. Housa" - dopóki nie zauważyłam u siebie lekkiej hipochondri..Tak, tak myślałam wówczas, że każde znamię, gorączka, przewlekły kaszel - to na pewno coś gorszego, choc wygląda "niewinnie").

A wiecie co oglądam teraz? Oczywiście hurtowo po 5 odcinków w piątkowe wieczory, bo w tygodniu nie mam czasu...
A więc kobieta po 40stce, matka, żona, rozwódka...ogląda..."Singielkę"...
Dawnooo tak się nie relaksowałam na żadnym serialu. Może dlatego, że "takie problemy" mam już dawno za sobą...ale nie...to "wina" głównej bohaterki...niesamowicie przepadła mi do gustu.
Fabuła jest lekka i przyjemna, czasem przerysowana. Ale to sprawia, że Ja naprawdę się relaksuje przy jego oglądaniu.
I wcale nie czuję się odmóżdżona...:)

ps. własnie zdałam sobie sprawę, że to świadczy o jednym..Hanka coraz lepiej przesypia noce, w miarę szybko zasypia w swoim łóżeczku...a ja mam więcej czasu dla siebie wieczorem...choc w tygodniu wykorzystuje to raczej na sen...cierpię na jego permanentny brak..pewnie jak nie jedna Matka :))


wtorek, 27 października 2015

"Demokracja" - czyli gdy decyduje mniejszość...

No i nie będzie chwalenia.
Przedszkolnej inicjatywy.

Dziś dowiedziałam się iż Pani Dyrektor nie wyraziła zgody
na urządzenie balu ani "Halloween" ani nie wyraziła zgody na "dzień Dyni."
Odnośnie Halloween nie dyskutuje. ja osobiście nie mam nic przeciwko aby dzieci
przebierały się za czarownice ani duchy.
Nie mam nic przeciwko aby poznawały inne kultury.

Ale brak zgody na zrobienie Dnia Dyni???
Jednego z najbardziej popularnego warzywa jesienią?
Najlepsze jest to, że argumentem jest nie wyrażenie zgody przez "część rodziców".

Już nie chodzi o to, że kupiliśmy pomarańczowe balony, zaproponowaliśmy aby dzieci ubrały się na zielono-pomarańczowo, aby przynieść dynie do przedszkola, zrobić ciasto dyniowe, wykonać malutkie z dynie z mandarynek (dla młodej to była mega atrakcja :)
kolorowanki z Kubusiem Puchatkiem i dynią...

Chodzi o to, że nikt Nas nie pytał. A podobno wszelkie inicjatywy rodziców są mile widziane.
Pytanie czy Dyrekcja i ta "cześć Rodziców" boi się, że po zjedzeniu dyniowego placka
ich dzieci zamienią się w Zombi???

szkoda słów :(



poniedziałek, 26 października 2015

Przedszkolne dylematy - Matki

Napisałam "Matki" - bo wiecie co? coś sobie uświadomiłam.

Może to zajedzie "kiepską psychologią", ale zdałam sobie sprawę, że jest rozwiązanie.
O ile zmiana grupy wydaje się (przede wszystkim "mi się wydaje") będzie najprostszym i najłatwiejszym rozwiązaniem...o tyle podjęcie pewnym działań może być - lepsze i korzystniejsze dla mojej córki.
Prawda jest taka, że nie ułatwiam mojej córce pobytu w jej grupie (bo nie chodzi o samą instytucję przedszkola, bo uważam, że to bardzo dobra decyzja i sama na pewno nie zapewnie jej takiego rozwoju i doświadczeń oraz społecznych zachowań -  jakie może jej dać zabawa i praca w grupie)...
Zapytacie czemu?

Otóż wyjaśniam.

piątek, 23 października 2015

Something new in my kitchen...

Odwaliło mi.
Totalnie.
Zanim coś otworzę, przetestuje, naciesze oko muszę to..
sfotografowac :PP
Aby się chwalic i chwalic.
Ale to nie jest tak, że zadzieram nosa, 
Ja się autentycznie cieszę, że mogę się pochwalic
jakim skarbem jest mój ........MAŻ :))..
Wróciłam dziś z pracy zmęczona, sfrustrowana, zdołowana...
Z chęcią zakupu czegoś co wpadło mi w oko już dawno.
Ale nagle zaczęłam się wahac.
A może to tylko kaprys?
Czy Ja na pewno potrzebuje ślicznej, białej puszki na kawę i herbatę???
"To, co kochanie, jedziemy do Netto?"-zapytał On..
O mój mężusiu kochany, jak ty dzielnie znosisz to moje 
"uzależniątko"
cierpliwie wyłączasz telewizor aby mi się "mecz" w kafelkach
nie odbijał ja fotografuje te cudeńka
:)
tak już mam...


czwartek, 22 października 2015

Przedszkolne kryzysy

W tym temacie nie ma poprawy.
Codzienne wstawanie i ubieranie Hani do przedszkola kończy się histerią.
Wcześniej tylko mówiła, że nie chce iść do przedszkola bo jest tam smutna i tęskni za mną.
Teraz nadal nie chce iść plus ryk i zanoszenie podczas ubierania. Tak ubieram ją na siłę :(
Histeria mija gdy już jest w połowie ubrana. Czyli mówiąc wprost zostanie złamany jej opór z ubieraniem się.
Czasami gdy ją odprowadzam do przedszkola widzę dzieciaczki z jej grupy jak wczepiają się w rodziców i nie chcą iść do Pań...
Hania choć bez płaczu, wchodziła jednak do sali bez przekonania.


Natomiast od pewnego czasu dwie rzeczy nie dają mi spokoju.


Gdy jej się pytam co jadła (zawsze rano czytamy menu) odpowiada, że nic. No i faktycznie same Panie zwróciły na to uwagę, że Hania nie chce jeść w przedszkolu. Na pytania czy chce kompocik, mięsko, ziemniaczki nawet nic nie odpowiada i czasem Panie karmią ją łyżeczką aby cos zjadła przez cały dzień pobytu w przedszkolu. W domu spadku apetytu nie zauważyłam nadmiernego, nawet dziś zjadła z nami śniadanie. Za to doszło obgryzanie paznokci...


No i się nie wypróżnia. Czeka z kupą aż przyjdzie do domu. Nie wiem jak jest z sikaniem, bo mówi, że nie robi w przedszkolu siusiu, a Panie mówią, że czasem robi...


Na początku te dwa zjawiska łączyłam z weekendowym zatruciem...Młoda raz wymiotowała , a Ja miałam biegunkę.
Ale Panie mówią, że to już zdarzało się wcześniej, że Hanie trzeba było karmić aby coś skubnęła.


Wcześniejsza niechęć wynikała z...drzemek. Zapisałam ją do grupy śpiącej. Wcześniej raz dziennie  chodziła spać więc myślałam, że to dobrze kontynuować tą tradycję, tym bardziej, iż bez niej jest bardzo marudna i płaczliwa popołudniu.
A tu klops.
W swojej grupie jest zrzyta przynajmniej z dwiema koleżankami. Panie mówią iż chętnie recytuje, tańczy. Zresztą w domu nie widzę powodów do niepokoju. Kiedy bawi się sama, słyszę jak podśpiewuje przedszkolne piosenki, sama przed nami się chwali co się nauczyła..A wczoraj to nawet przed drużyną koszykówki co trenują na tej samej Arenie co nasze popołudniowe zajęcia - zaśpiewała bez krępacji piosenkę :0
Fakt, w weekendy nie chodzi już na drzemki, nie ma szans abym ja uśpiła.

Myślałam, że może poprosić Panie aby Hani nie ubierać w piżamkę, niech sobie siedzi przy stoliku, ale to chyba kiepskie rozwiązanie, gdy cała grupa idzie spać...


Przykro mi widząc jej smutną minkę. Minęły 2 mce a tu żadnej poprawy. Brak apetytu bardzo mnie niepokoi. W domu gadatliwa, kłótliwa, a w przedszkolu mało się odzywa.
Gdyby miała taki charakter to rozumiem. Ale Hanka była zawsze wygadana, nawet jeśli czuła onieśmielenie to po chwili się rozkręcała.


Rozmawiam z nią. Dużo. Choć staram się też nie przedobrzyć. Ale poranki są bez zmian :(
A serce matki krwawi...bo nie wiem jak jej pomóc...

poniedziałek, 19 października 2015

Reset, pamięć "wywiórcza", a może amnezja

Nieustannie zadziwia mnie pewna rzecz.
Jestem rodzicem z temperamentem (dobra, dobra... tak usprawiedliwiam wybuchowy charakter, wysoki poziom frustracji oraz irytacji)...

piątek, 16 października 2015

Wypadek na pasach


Nie mogę wciąż ochłonąć.
Dziś na moim osiedlu przed 8 rano prawie przed nosem, gdy wyjeżdżałam z parkingu kobieta potrąciła
6 letnią dziewczynką na pasach.




pełna informacja TU




Odkąd mój Syn zaczął edukację to jego codzienna droga do szkoły.


Dziś wyjątkowo, bo padało, postanowiłam podrzucić go do szkoły, mimo spóźnienia do pracy.
Gdy dojechaliśmy do skrzyżowania dziecko leżało na ulicy.


Od wielu lat między nami sąsiadami padały zdania, że jest to niebezpieczne przejście, średnia widoczność częściowo zasłonięta przez supermarket.


To mógł być mój Syn.
Nie wiem czemu kobieta nie zauważyła ojca z dzieckiem na pasach? Rozmawiała przez telefon? malowała usta? Jechała z nadmierną prędkością?


Nie wiem....




Postanowiłam już nie czekać. Wysłałam pismo do Zarządu Dróg Miejskich w Kaliszu.
To niewiele, ale chyba już najwyższy czas zacząć działać...


"Do Zarządu Dróg Miejskich w Kaliszu

Szanowni Państwo,

Proszę o informację jakie kroki powinniśmy podjąć (mieszkańcy osiedla przy ul Wojciechowskiego)
Aby na naszej ulicy, a dokładnie przy skrzyżowaniu Wojciechowskiego( przejście przy supermarkecie Hanka)  ulicą prawdopodobnie Biskupicką (droga do Cmentarza i szkoły nr 22) postawiono znak ostrzegający  iż jest to droga do szkoły, uczęszczana przez dzieci.

W tym miejscu wskazane było by wręcz aby postawiono Pana ze znakiem stopem, który zatrzymywałby auta aby ułatwić dzieciom drogę do szkoły.

Nie wiem czy taka prośba nie powinna być również w gestii szkoły  aby jej dzieci bezpiecznie szły do szkoły?

Dziś wydarzył się straszny wypadek! Została potrącona dziewczynka na tym przejściu dla pieszych. Zatrzymało się jedno auto aby ją przepuścić drugie nie zachowało żadnych środków ostrożności i z impetem w nią wjechało.

Czy możemy uniknąć na przyszłość  takich tragedii i coś zrobić? Np. postawić w tym miejscu znak T27 Tabliczka wskazująca, że przejście dla pieszych jest szczególnie uczęszczane przez dzieci.

Może chociaż to wpłynie na wyobraźnie kierowców.

Proszę o dokładne wytyczne czy potrzebują Państwo podpisy mieszkańców osiedla, specjalną petycję? Czy ta tragedia wystarczy?..."

czwartek, 15 października 2015

Co nowego w szafie..i wieści z frontu dietetycznego

Komin.
W pepitkę.
Długo szukałam czegoś modnego w pepitkę, a jednocześnie aby nie przytłoczyło mojej sylwetki typu jabłuszko. Chorowałam na płaszczyk w pepitkę, ale zdrowy rozsądek zwyciężył..
zapraszam...

środa, 14 października 2015

Jak zalać sąsiada.

Dziwiło Nas, że w bloku jeszcze nie grzeją.
Niby dopiero październik, ale od paru dni zrobił się "piździernik" więc sami rozumiecie...troszku zimno w pokojach, szczególnie wieczorami.


Zapytaliśmy sąsiada. U niego grzeją..."hej, a może macie główny zawór zakręcony?"


Wyszliśmy na klatkę, otworzyliśmy drzwiczki do naszych zaworów. Faktycznie. Nasz był zakręcony.
Dziwne. Nigdy tam niczego nie ruszaliśmy. Ale może sąsiadka -wariatka, ta od tych hałasów, cośgrzebała w naszej wspólnej skrzynce?
Trudno teraz dociekać bo suma summarum zawór odkręcony, a 2 godziny później wizyta sąsiada mieszkającego pod nami, że go zalewamy...
Najlepsze jest to, że za kanapą w naszym Salonie było pełno wody. Cud, że nie doszło do kabli i nikogo nie poraziło.


I teraz klops. Bo pewnie podczas generalnego remontu został uszkodzony przewód C.O.
Nie zostało to sprawdzone po wywierceniu dziury w podłodze na nowe kable.
Problem nie pojawił się też od razu bo NASZ GŁÓWNY ZAWÓR OD C.O. BYŁ ZAKRĘCONY.


I gdzie teraz szukać dziury w całym?


Zostaje ściąganie paneli i kucie płytek, wyciąganie przewodów i szukanie przecieków...


zajebiście, po prostu...zajebiście... :((

wtorek, 13 października 2015

Dzień nauczyciela...w przedszkolu

Generalnie z tego co pamiętam dzień Edukacji Narodowej raczej jest obchodzony
przez nauczycieli w szkołach.
W przedszkolach rzadko się to praktykuje.
Nie mniej jednak wpadłam na pomysł aby w ramach tego dnia sprezentować
dla naszych pań miły podarunek.
Z racji tego, że grupa naszych dzieci to "Stokrotki"
zakupiłam kubeczki ze "stokrotkami" w "Agacie".
Prezent raczej symboliczny. Mam nadzieję, że ucieszy :)


 
*


sobota, 10 października 2015

Tapeta DIY

Nie będę ściemniac. Sama na to nie wpadłam.
Ale w końcu wchodzę na "wasze" blogi aby się inspirowac...
Pomysł z wykorzystaniem kropek znajdziecie m.in. Madzi i Agnieszki.
U Hanki dominują kolory, nie mogło ich zabraknąc też na ścianie.

Jak pamiętacie wcięłam 48 kropek. 1/3 nich zostawiłam na zapas. 
Wiedziałam, ze oprócz zachwytu córki wzbudzą również jej zainteresowanie i będzie chciała się przekonac jak one się trzymają ściany :P.
Umówmy się...taka dekoracja jest o tyle fajna, że łatwo ją usunąc i wymienic na coś nowego.
Z drugiej strony może łatwo ulec "destrukcji" lub po prostu się odkleic. Kropki wycięłam samoprzylepnego papieru kolorowego. Myślę, ze lepszym rozwiązaniem byłaby okleina meblowa, ale same wiecie...nie chciałam czekac..zresztą nie wiem czy taka okleina meblowa utrzyma się również na ścianie?
Fajnie kropki można kupic TU, ale na na razie są dostępne w jednym kolorze...
No cóż....wyszło jak wyszło...
W pewnym momencie naklejania wszedł Syn"
"Mamo, a mnie też tak ładnie ozdobisz pokój?"....
Myślę, że to wystarczy za wszystkie komplementy świata :))

ps. uwaga dużoooo zdjęc

piątek, 9 października 2015

Pokój Hanki, a w nim mała metamorfoza.

Aż mi ręka zdrętwiała. wykroiłam ich 48szt.
Sam pomysł na zmianę w pokoju Hani, dojrzewał we mnie już do paru tygodni.
Brak czasu, niepewnośc jak to wyjdzie.
Aż w końcu przyszedł dziś ten dzień.
Załamka przyszła w sklepie. Brak metariałów do mojego pomysłu. Już myślałam, ze porzucę nadzieję wprowadzenie zmian, ale z pomocą przyszłą mi materiały szkolne od Syna :)



A kiedy już znalazłam wolną godzinę wzięłam się za metamorfozę....
Jak tylko światło dopiszę jutro wkleję zdjęcia :)
A dziś możecie zgadywac co to będzie :))

czwartek, 8 października 2015

Lans na siłowni i przemyślenia po przedszkolnym zebraniu.


Łapiemy ostatnie promyki słońca.
I hasło córki "Mamusiu, zrób mi zdjęcie"...



Często wychodzę z młoda na podwórko, choć czasem padam na pysk po pracy.
Próbuje jej wynagrodzić brak spacerów w przedszkolu.
Wczoraj na zebraniu dowiedziałam się czemu nasze dzieci nie wychodzą na podwórko.
Najpierw był okres adaptacji. wiadomo, maluchy, pora drzemek, płacz dzieci.
Trzeba było czasu aby to wszystko się unormowało.
Jako, ze pogoda we wrześniu nas rozpieszczała codziennie pytałam młodą czy byli na dworze.
Nie...Byli jedynie ze dwa razy "werandowani".
Wczoraj na zebraniu się dowiedziałam czemu nasze dzieci nie wychodzą...
I czuję złość.
Podobno są rodzice, którzy nie życzą sobie spacerów, bo np. ich dziecko jest po chorobie i lepiej żeby nie wychodziło na dwór.
Jeśli codziennie trafi się taki jeden choć rodzic, cała grupa siedzi w klasie, bo Panie nie wyjdą z reszta grupy, zostawiając jedno w klasie ,a dać do innej grypy nie mogą, zostać z tym jednym dzieckiem nie ma kto.

Akurat na zebraniu nie było tych rodziców, którzy mają takie podejście więc trudno było o merytoryczną dyskusję.

Ja jestem po prostu zła.
Bo skoro rodzic oddaje dziecko do przedszkola to znaczy, ze jest ono już zdrowe. A skoro zdrowe to nie ma przeciwskazań aby wyszło na podwórko.
Tym samym taką prośbą, aby je przetrzymać w klasie bo dopiero co było chore nie dość, że karze całą grupę to traci na odporności też jego dziecko.
Nie mówię już o zimnym chowie, albo jak to jest  np. w Irlandii, czy Dani, ale chyba każdy rodzic zdaje sobie sprawę , że świeże powietrze to coś co najlepiej służy maluchom, a przed drzemką to chyba najlepsza forma szybkiego uśpienia???
Może się mylę, ale nawet jak dziecko ma katar czy kaszel to wyjście na spacer łagodzi objawy, wręcz każdy pediatra, z którym miałam do czynienia nakazuje wychodzić na dwór, w przypadku przeziębień bez gorączki.
Tym bardziej jak jest chłodno, gdyż wtedy zimne powietrze obkurcza śluzówkę nosa i łatwiej się oddycha.
No nie rozumiem.
Chyba logicznym jest, że zachorowalność jest mniejsza u dzieci, które wychodzą n dwór, niż gdy z tymi zarazkami siedzą zamknięte w klasie!!!

Nie wiem...Nie wierzę, że tak ma być do końca roku...

Może warto porozmawiać z Dyrektorką przedszkola...?
Ja rozumiem, że liczy się kasa i każde dziecko jest na wagę złota, ale jeśli ideą jest wspieranie rozwoju dzieci to wychodzenie na świeże powietrze, spacery powinny być jedną z nich, nieprawdaż??


środa, 7 października 2015

Enjoy your "cup"


Bardzo dziękuję Paniom z "Agaty" za ekspresowe załatwienie mojej prośby.
Zakochałam się w tych kubkach. Niestety na stronie internetowej zniechęciła mnie do zakupu informacja iż :

"Fuksja - przy zakupie w sklepie internetowym brak możliwości wyboru wzoru dekoracji"
 :(
No cóż, nie zniechęcona pojechałam do naszej Agaty w Kaliszu i zonk.
Kubków na sklepie nie było.
A wiecie jak to jest gdy się na coś nastawisz?

Za to były przesympatyczne Panie, dzięki którym zostałam uszczęśliwiona wybranymi przeze mnie kubkami, z dostawy, która dopiero wjechała.
:)
Czy to tylko mnie się wydaje iż w ulubionym kubku, kawa smakuje lepiej? :PP


ps. Gdybym mogła to bym pewnie wszystkie modele wykupiła, miski, talerzyki...są po prostu boskie :)



poniedziałek, 5 października 2015

Kochanie...to ciasto kupne czy domowe?

Nigdy nie sądziłam iż szczytem komplementu usłyszanego od męża będzie czy ciasto, którym się zajada
jest kupne.
I tam gdzie poemy można pisac o ciastach domowej roboty nijak ma się do mojego kulinarnego talentu.
A raczej jego brak.

niedziela, 4 października 2015

Kradzione nie tuczy...


Pewnie tylko wprawne oko zauważy co zniknęło gdy zaiwaniłam z pokoju Syna kulki do aranżacji...
Winnych jeszcze nie znalazłam...
W sumie same plusy. Wyszła fajna aranżacja i nie przybyło mi kalorii.



czwartek, 1 października 2015

Plusy blogowania o wnętrzach

Od kiedy zaczęłam stawiac pierwsze kroki pod kątem tematyki wnętrzarskiej zauważyłam jego bardzo przyjemny aspekt. Częściej mam porządek w domu :))
No bo wiecie...burdel sam się nie sprzątnie...a nasze poranki to istny armagedon. Ciuchy w każdym kącie, pościel na łóżkach, w każdym pokoju talerze i kubki po śniadaniu bo nie łaska zjeśc przy stole a tym bardziej odnieśc do kuchni, nie marząc nawet o włożeniu do zmywarki...
Ale...są takie dni jak dziś gdy matka chora...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...