piątek, 19 lipca 2013

W poszukiwaniu większego mieszkania...

 

 

Wydawało mi się, że znalezienie 3 pokojowego mieszkania nie powinno stanowic problemu...
no cóż nie dla mnie. Okazuje się, że kiedy kupowaliśmy 9 lat temu nasze M2, problemem było czy dostaniemy kredyt.... Teraz, gdy sobie już pomieszkaliśmy, są dzieci, kryteria wyboru mieszkania zawężają się do :

w przypadku potrzeb dzieci :
- blisko do szkoły;
- blisko do przedszkola (to wprawdzie najwcześniej za 2 lata, nie mniej jednak nie zamierzam przeprowadzac sie co chwilę),
- blisko do marketu (to już wygoda, bo czasem nie chce mi się ruszac tyłka i wsiadac do auta aby kupic cos w markecie), sklepiku osiedlowego..,
- blisko do tzw. "terenów zielonych" - czyli tych skrawków zieleni gdzie nie musimy wdychac z dziecmi spalin, podczas spacerów,
- blisko do placu zabaw i nie mam na myśli tych mikroskopijnych placyków, które obecnie budują na naszym osiedlu, ale wypasionego , nawet z dwoma boiskami....
- bezpieczna droga do szkoły...no w miarę, bo teraz przy każdym bloku ulica i ruch jak na odpuście...ekhh,

w przypadku moich potrzeb (które "odkryłam" podczas zamieszkiwania obecnie w naszym mieszkanku) :
- parter lub I piętro....pierdziele umęczanie się z dwójką dzieci, siatami w jednej ręce, dzieckiem na ręku w drugiej, lub za pare miesięcy "za rękę", z jęzorem wywalonym do pasa, ułomnymi kolanami (tak, tak SKS - jak mówi najlepszy małż - czyli Starośc , Kurwa, Starośc) i telepac się  wyżej ... teraz mieszkam na drugim i już stękam...,
- trzy pokoje...obecnie mam dwa i jest mi ciasno, marzę o sypialni, w której choc na chwilę będą mogła "schowac" się przed rodziną, aby w spokoju poczytac, pomyślec lub cokolwiek.....
obecnie tym miejscem jest tylko kibel - oczywiście jak się zamknę bo inaczej nawet jak siedzę na sedesie, co chwila ktoś włazi..albo "Mamo, a gdzie jest to, śramto" ..albo "Kochanie, widziałaś moje coś tam coś tam", jedynie najmłodsze nie potrafi jeszcze artykułowac swoich potrzeb i jedyne co robi jak zamykam się w łazience to...jęczy zostawiona  w kojcu,
- na sąsiadów nie mam wpływu..obecnie na moim piętrze mieszka starsza Pani...chyba ma lekko z czubem, bo zawsze jak wchodzi do mieszkania (mieszka obecnie sama) to włazi to łazienki i ostrą polszczyzną jebie sąsiadów z którymi graniczy jej łazienka i duży pokój...w sumie to mogłoby byc osobnym tematem na blogu (może kiedyś poświęce jej trochę uwagi)..w każdym bądź razie, mamy za sobą wizyty policji, straży pożarnej, brakuje jeszcze wizyty opieki społecznej...Pani ma już kartotekę w spółdzielni, ale podobno nic nie można na takiego karalucha poradzic...zresztą nie ważne...byłoby super miec po prostu normalnych sąsiadów...
- w miarę logiczny układ pokoii i reszty pomieszczeń...,
- z daleka od zgiełku ulicznego..,
I WYDAWAŁOBY SIĘ ŻE TRAFILISMY NA MIESZKANIE PRAWIE IDEALNIE ODPOWIADAJĄCE NASZYM GUSTOM
- i tu zaczynają się schody...wybraliśmy już fajne mieszkanko..spełnia prawie wszystkie nasze kryteria...i nawet jest szansa na kredyt w naszym kochanym banku..ALE....
Mój małż oczywiście uważa , że wydziwiam, ale jak zobaczyłam plany projektowe to okazało się, że okna balkonowe oraz okno sypialni wychodzi centralnie na ..SKRZYŻOWANKO Z WJAZDEM NA OSIEDLE...fuck, fuck, fuck...I po prostu każdy kto wraca z pracy, zakupów, imprezy itp. "zahacza" o nasze okna!!!
Alternatywa dla najlepszego męża to założenie rolet zewnętrznych na okna, wtedy ani widu świateł nadjeżdżających ani słychu jadących aut.
Ale Ja sobie niewyobrażam przy świetle dziennym (wiadomo szczególnie latem, bo zimą to spoko), zasłanianie okien, roletami, które wprawdzie uchronią moje uszy od zgiełku ulicy, ale pozbawią mnie naturalnego światła - i co ma tak po ciemku w chacie siedziec? Zapalac lapmę gdy na dworze jasno?W dodatku teraz, gdy piszę ten post, za oknem słyszę śpiew ptaków, raptem ze dwa autka przejechały, jakieś rozmowy na chodniku - z drugiego piętra....to teraz wyobrażam sobie natężenie tych dźwięków tam na parterze...ehhhh....

Została jeszcze jedna alternatywa...jeszcze wczoraj było wolne mieszkanko w tym samym pionie, ale na trzecim piętrze...w tym momencie...punkt o przeszkadzającym zgiełku odpada, ale za to kłaniają się żale o zbolałych kolanach i perspektywie wnoszenia dodatkowych kilo na rękach..uffff....

Czeka mnie rozmowa z małżem...Obojgu nam się mieszkanka podobają. Tylko trzeba wybrac - parter czy trzecie!!?? Albo wcale - też wybór....


6 komentarzy:

  1. najlepsze rozwiązuje czas...
    ale czas z cierpliwością pod rękę nie chadza.
    najlepiej skumać tych dwoje i wtedy to się okaże, iż trafiło się mieszkanie w oazie zieleni, w sąsiedztwie szkół i przedszkoli z względnie oddaloną trasą szybkiego ruchu...uff, czyli co?
    Pod rękę z tą cierpliwością i kumać ją z czasem!
    I jeszcze jedno - piszesz niesamowicie interesująco i wpadać tu będę znacznie częściej
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe...cierpliwośc..toż Ja w gorącej wodzie kąpana..a kupno mieszkania może poczekac...jakos w czwórkę ogarniamy te M2..no i mam swój "kibelek", buahahaha..
    ps. jutro czeka mnie rozmowa z małżem....bo on zdecydowany , tylko ja jak zwykle wahająca i na tą okolicznośc z nerwów 6 placków z cukinii zeżarłam...ale to u mnie na stresa normalne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kibelek to jak"Saloon", ja mam tak tylko wtedy kiedy zanurzam się do wanny z książką.
      Najważniejsze, że miałaś je pod ręką i nie obgryzałaś paluszków śpiącym dzieciom- haha, reasekuracja to podstawa
      http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
      http://kadrowane.bloog.pl/

      Usuń
    2. Z tym obgryzaniem oczywiście miałam na myśli placki, u mnie na takie chwile paluszki z Lajkonika
      http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
      http://kadrowane.bloog.pl/

      Usuń
    3. Kibelek - prawie jak saloon...zajebiste...ale jakie prawdziwe, hihihi

      Usuń
  3. Ooooo, jak fajnie napisane! :) no i jakby Cię rozumiem, bo ja mieszkam na czwartym, ale mam zapierający widok z okien na niemalże całe miasto i nikt mi się o balkon nie zahacza. I szczerze wolałabym zbolałe kolana niż pozbawiać się tego widoku i pewnej takiej intymności czwartego piętra. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...