Emerytowana nauczycielka. Obecnie wdowa. Posiada jedną córkę. Mieszka sama...
I mogłabym na tym poprzestać...ale niestety...Pani jest zdrowo rąbnięta.. Słyszy "głosy".
Prawdopodobnie ma schizofremie. Na owe głosy reaguje :
- wyzwiskami, bluzgami z łazienki (bo lepiej niesie)
- włączaniem głośnej muzyki - najlepiej w niedzielę o 8 rano..
A ostatnio, sama nie wiem, czym i jak, ale skutecznie napierdziela "czymś metalowym, o coś metalowego" kilka razy dziennie i co najgorsze..w nocy...
Wiecie to taki odgłos, jakby ktoś walił metalową rurką w balustradę balkonu...jak to się niesie...ehhh
W dzień hałas jakoś się rozchodzi, ale w nocy, nie dość , że budzi mnie, to jeszcze dziecko...)&^&%$
Napierdziela tak o 22, potem 1wszej w nocy, i o 6rano...
Zwrócenie jej uwagi kończy się stekiem bluzg z jej ust...
Pani od prawie 5 lat "procesuje" się z sąsiadami, którzy mieszkają nad nią, twierdząc, że to Oni hałasują. Dziwne bo inni słyszą tylko ją.
Dzwoniłam do spółdzielni. Panią znają, ale rączki rozkładają. Chyba nawet się jej boją, bo podobne pisze na nich pisma, że są opieszali i nie załatwiają jej spraw. Mimo, ze w regulaminie jest o ciszy nocnej 22-6.
Dzielnicowy też nic nie może zrobić. Nawet go nie wpuszcza.
Regularnie, raz na m-c mamy wizyty Policji wzywaną albo przez nią, albo przez innych sąsiadów.
Ostatnio nawet była straż pożarna, bo Pani czuje gaz i twierdzi, ze chcemy ją zagazować (w budynku, gdzie jest tylko prąd!).
Poszperałam w internecie, ale nie widzę żadnej opcji.
Wszyscy się jej boją. Dwóch sąsiadów się wyprowadziło (ci co mieszkają pod nią i przez ścianę) bo nie mogli znieść tych hałasów. A nowi siedzą cicho..
Rozmowa z córką (dorosła, samotna kobieta, wykłada coś tam na Uniwerku w Poznaniu) , nie przynosi efektów. Twierdzi, ze wszyscy się na jej mamę uwzięli. Ubezwłasnowolnić jej nie można.
Wiecie, że kiedyś zamknęła i nie chciała wypuścić Panią z Mopsu, biedaczka wezwała Policję, a w opinii jaką miała zrobić, napisała, że jednak Pani nie wymaga leczenia psychiatrycznego!! Paranoja.
Zgłoś sprawę do jakiejś gazety, nawet typu Fakt. Kiedyś moja macocha miała problem z zalewaną w kółko piwnicą i wszyscy rączki umywali, nikt nie chciał zareagować. Koleżanka jej doradziła by tak zrobiła, bo kiedyś sama miała z czymś problem, że wszyscy ręce umywali i nie wiedziała już co począć... Napisała do gazety i o proszę, zdziałało to cuda! Może warto spróbować.
OdpowiedzUsuńJa już myślałam o Jaworowicz :)
Usuńale to za mała skala...
Ja pierdziele,toż to na łeb idzie dostac.
OdpowiedzUsuńZnajomi mięli podobny problem, też w bloku.
Facet chory na schizofrenie właśnie robił cuda, bo przestał brac leki.
Policja, i wszelkie inne interwencje nic nie dawały.
Facet rąbał w ściany pałami, rzucał krzesłami,darł się,twierdził że widzi diabła!
Obłęd!
Sąsiedzi walczyli miesiącami, ale weź tu walcz z chorym, który nie chce się leczyc. Walka z wiatrakami. Ludzie bali się zostawiac w domu dzieci bez opieki.
W końcu udało się namówic faceta na powrót do leczenia.
Nie wiem co Ci poradzic, coś trzeba z tym zrobic, bo tak się nie da życ.
Może warto spróbowac z tą gazetą?
też się tego boję, że im dalej w las tym może być z nią gorzej :(
Usuńi te agresywne zachowania mogą się odbić na dzieciach.
Już sąsiadki Syn boi się przechodzić koło jej drzwi...
Sytuacja trochę patowa...
OdpowiedzUsuńZwariowałabym... współczuję Ci...
naprawdę idzie zwariować, od paru dni chodzę totalnie niewyspana. dziś próbowałam o drugiej w nocy ją nagrać, ale "za krótko" waliła...nie zdążyłam :(
Usuńpodaj e-mail
OdpowiedzUsuńszafaskrajnej@interia.eu
Usuńno to rzeczywiście macie "wesoło", a może z tą córką porozmawiać jeszcze raz, zaprosić ja do siebie na noc, albo nagrać sąsiadkę i jej to pokazać, niech namówi mamę na wizytę u lekarza- w końcu to też dla jej dobra, bo przecież tak sie nie da żyć
OdpowiedzUsuńdzwoniłam do dzielnicowego...doradził nagrywać i iść na policje..
Usuńkuźwa...w sumie i tak mnie budzi więc co mi szkodzi...
kurczę...no ja bym poszła na policję z nagraniem bo skoro ona jest chora to i tak z nią nie pogadasz i nic nie załatwisz...
OdpowiedzUsuńnajgorsza jest bezradność i nerwy :/
trzymam kciuki za pozytywne zakończenie!
Pomyśl sobie z jej perspektywy głosy są realne . I musi z tym żyć i radzi sobie w ten sposob . Postrzeganie świata przez osoby chore psychiczne jest zupełnie inne . To co możesz zrobic to udać sie do Poradni Zdrowia Psychicznego , żeby ktoś przyszedł zrobic wywiad , w Krakowoe załatwiają to ośrodki psychiatrii środowiskowej . Nie wiem skąd jestes i czy taki ośrodek u was jest , ale W PZP powinni Ci powiedzieć .
OdpowiedzUsuńpomyślimy o tym...sprawdzę czy u nas coś takiego jest. Mnie też się wydaje, że powinna brać jakieś leki.
Usuńjej zachowania wyglądają mi na nerwice...
Współczuję Kochana i wiem co to znaczy, bo będąc dzieckiem miałam sąsiada, który był chory psychicznie i mieszkał naprzeciwko nas. Codziennie musiał zgłaszać się do szpitala po leki, które mógł łykać tylko w obecności personelu medycznego. Jak się nie zjawiał to przyjeżdżali po niego i w kaftanie go wyprowadzali. Kilka lat żyliśmy w strachu, nękani wariatem, który biegał po klatce z nożem albo cuda wyrabiał pod blokiem. Na nasze szczęście zamknęli go w zakładzie, a jego matka sprzedała mieszkanie. Dziś jest więcej sposobów na takich ludzi niż 25 lat temu, dlatego pukaj i pisz gdzie się tylko da.
OdpowiedzUsuńemerytowana nauczycielka, i pomyśleć ze dzieci w szkole uczyła. Gosiu współczuje, wydaje mi się że powinnaś po prostu zbierać jak najwięcej takich materiałów i na policję no bo gdzie?Albo może jakieś egzorcyzmy?
OdpowiedzUsuńMimo wszystko sie odezwę , to nie tacy ludzie , i pomyśleć ze dzieci uczyła ???!!! Jezuuuuu ludzie czasem to choroba . Czasem nauczycielki zachorują na Alzheimera , czasem na Parkinsona , czasem ktoś choruje na Schizofrenię . I wcale łatwo w życiu nie ma . Nie ma pracy , środków do życia i ... Poczucia choróby .
OdpowiedzUsuńWiecej serdecznosci ! Bo .... Ciagle jesteście w grupie wiekowej zapadalnosci na schi , na depresję która może byc psychiatryczna , czy demencje starczą . Wtedy o was ktoś powie - co za ludzie , tylko zamknąć do zakładu . O !
Rozmawiałam z sąsiadką mieszkającą nad nią. Parę lat temu też była sprawa w sądzie, i wtedy na wniosek sędziny miała badania psychologiczne. Stwierdzono schizofremie. Ale nic z tego nie wynikło na dobre. Córka jej o tym wie. Z zachowania mojej sąsiadki wynika że się nie leczy a stan się pogarsza.. co my możemy zrobić? W środe byla u mnie policja. Slyszeli jak hałasuje. Odmówiła mandatu więc sprawa trafi do sądu...
UsuńJezeli jest chora i sie nie leczy , i nie zagraża bezpośrednio swojemu życiu , a "tylko " zakłóca porządek publiczny , MOPS może zgłosić do sadu rodzinnego zgłoszenie o leczenie w trybie wnioskowym . Chwile to trwa , ale czesto mobilizuje do leczenia .
UsuńJa pierdolę- co za cyrk?! No musi być na kobietę jakiś sposób/paragraf. W głowie się nie mieści, żeby jedna staruszka zastraszyła cały blok, pracowników Mopsu, a policjanta nie wpuszcza i... chuj.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Gosia. Nie wiem, ja bym chyba nie odpuszczała- dzwoniłabym na policję, do spółdzielni, nękałam bym córkę- do skutku. Jeśli ta kobieta jest chora, to tylko Jej w ten sposób pomożesz, bo zostawiona sama sobie stanie się zagrożeniem i dla siebie i dla Was. Trzymaj się.
z tą policja nie jest takie hop-siup...jeśli zadzwonię o 23.00 to przyjeżdżają dzwonią do mnie DOMOFONEM...potem robią ze mną wywiad, potem idą do sąsiadki..chodzą na dół i znów dzwonią DOMOFONEM...i gdybym tak dzwoniła za każdym razem to bym chyba dostała na głowę...a w gratisie obudzona córka :(...
Usuńwięc ograniczyłam się do jednego razu. Sąsiadka mandatu nie przyjęła. więc będzie sprawa w Sądzie, gdzie mogę być powołana na świadka...zobaczymy co dalej..