Kolka dziecięca to temat rzeka, koszmar wielu rodziców...przynajmniej, wg statystyk, do 3 miesiąca życia.
Niestety Ja również zaliczam się do tego grona wybrańców posiadajacych dziecko, które ma kolki. Była cicha nadzieja, że skoro pierwsze dziecko miało to z drugim doznam większego błogosławieństwa. Nic bardziej mylnego....
Zaskoczyla mnie już w czwartej dobie i trwa do dzis.
Zaczyna sie po kąpieli i trwa ok. 3-4 godziny. Do wczoraj skończyły nam się patenty.
W testy poszły kropelki polskie, niemieckie, masaże brzuszka, zginanie nóżek, noszenie na rękach, na ramieniu, we wózku. W końcu przypomniała mi się rozmowa z koleżanką i jej sposób na kolki u córki. SUSZARKA...
Trochę sceptycznie do tego podeszliśmy, ale w końcu wykończeni, zmarnowani, bezsilni oraz pełni współczucia dla naszej córeczki zaryzykowaliśmy.
Małż włączył suszarkę...i stał się CUD... Sama nie wiem, czy to ten dźwięk, czy ciepło na brzuszku, ale młoda zamilkła... I za każdym razem kiedy przystawiona do piersi wyrywała się i z przenikliwym płaczem odrywała się od niego w ruch szła suszarka... i o dziwo, pomagało....
Taki nasz mały sukces i pierwsza spokojna noc..zobaczymy jak dzisiaj :-)
Teraz już wiem na co pójdzie becikowe.... Z pewną taką nieśmiałością oczekujemy rachunku za prąd, hehehe....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...