Nie czytać z pełną buzią.. czegokolwiek...Nie ponoszę odpowiedzialności za oplucie monitora!
czwartek, 3 stycznia 2013
Dresiara....czyli proza życia...
Karmienie piersią wcale nie jest fajne. Szczególnie zimową porą. A jeszcze gorzej gdy trzeba wychodzic na spacery i się ubrać...
Moja mama mi powtarza abym nie chodziła w ciągle w dresie po domu. Mnie jednak trudno znaleźc lepszy, wygodniejszy strój będąc przywiązaną 24h cycem do córuni.
Ze względu na znaczną objętośc biustu, wyżej wymieniony mieści się obecnie jedynie w luźnych bawełnianych stanikach do karmienia, lub sportowych. Do tego odpowiednia bluzka z dekoltem aby bez problemu wywalic dyda. Koniecznie z dużym dekoltem, w serek. Taka bluza robocza do karmienia, ufajdana mlekiem lecącym z piersi, odbitym mlekiem "przetworzonym" przez małą.
Za każdym razem jednorazowe moje wyjście do miasta, sklepu to wręcz rytuał. Nakarmic, przebrac się całkowice od pasa w dół. Założenie normalnego stanika, swetra, kurtki. A nie daj Boże gdy mała nienajedzona. Powrót do korzeni. Kurtka, sweter, normalny stanik - out- przebieranie w stanik do karmienia, bluzke - no przeciez, nie będę dokarmiac pół naga...
Jeszcze tylko parę miesięcy.. wytrzymam, dam radę.....hehehe
photo TU
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...