Posiadanie jednego dziecka to luksus i dobrobyt.
Nie dziwie się rządowi że nie chce do tego dopłacac (patrz nowe zasady rozliczania pitów :-).
Z rozrzewnieniem wspominam ten okres kiedy nasz jedynak dorastał i jak wtedy nie doceniałam tego okresu np. poprzez chociażby zaoszczędzenie trochę kasiory. Za to czas jaki mu się poświęcało, wspólne wycieczki, wakacje - bezcenne.
Obecnie jako matka dwojga - ten cenny czas musze podzielic na pół. Podziwiam pary które decydują na dzieci z małą różnicą wieku. Ja sobie chwale to że mój syn przechodzi etap odrywania się od mojej pępowiny i staje się coraz bardziej samodzielny. Też inny wymiar mają relacje rodzeństwa między synem, a córką. Młody wykazuje ogromną opiekuńczośc i czułośc w stosunku do siostry o jaką bym go nie podejrzewała. A szczególnie poprzez jego fascynacje "demonicznymi" zabawkami...
Z pewną taką nieśmiałością odkrywam w sobie ogromną dumę bycią mamą dwojga. Sam sposób w jaki wypowiadam te słowa np. jak dzwoni moja mama : "Oddzwonie, jak ułożę "dzieci" do snu"-
Oczywiście, większośc rzeczy ma teraz podwójny pryzmat....
Jak choruje jedno, tylko czekac aż złapie drugie, zabawki, ciuchy, razy dwa....
Ale też jest podwójne szczęście. Duma z osiągnięc syna i rozczulenie na każdy uśmiech córy.
Potem tylko czekac aż się wyprowadzą (bo ja raczej nie preferuję włoskiego modelu rodziny, i jak wg statystyk pisza gazety że aż 44% młodych Polaków w wieku od 25-34 mieszka z rodzicami), pójda na studia, znajdą pracę, ukochaną połówkę... i albo zamieszkają gdzieś w pobliżu nas albo hen, hen daleko i wtedy na starośc wyeksporują nas, tak jak niemieckie dzieci swoich rodziców do trzykrotnie tańczysz niż u nich domów opieki na Słowacji lub Węgrzech, ehhehehehe....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...