Pierwszy Dzień Wiosny..@#$$%^*&*_() ???

Dzisiaj jest pierwszy dzień wiosny. Dzieci ze szkoły idą topic Marzannę.

Pod warunkiem że uda im się przebic przez zaspy śnieżne nad rzeką, podpalic kukłę i wrzucic na..krę...
Podobno wiosnę można miec w sercu...Ja na razie staram się ją miec na talerzu. Testuje wszystko, nie zawsze po trochu - co niestety skutkuje kolkami u córki.
Wcinam sałatę jak królik. W Pytaniu na śniadaniu nie kazali jeśc jeszcze rzodkiewek, to nie jem, ale szczypiorek wolno, więc wcinam. Mam głód na kolor zielony...
Moja ulubiona kanapka to kromka chlebka graham, masło 82% (oczywiście nie cała kostka ;-P), liśc sałaty, ogórek zielony, szczypiorek i trochę soli morkiej.
Mam też silną potrzebę wychodzenia z domu, ale z tym gorzej...

Pisałam już o urokach spaceru po moim osiedlu...po wczorajszym dniu mogę dodac przedzieranie się przez  nieodśnieżone chodniki, za to niebywałą "przyjemnośc" z ochlapania ze śniegu roztopionego na ulicy przez rozpędzone auta (20 na godzinę po osiedlowych uliczkach?!, ehe, chyba w teorii), chwila nie uwagi i mokro w butach...nawet słoneczko nie zdołało pobudzic we mnie pozytywnego nastroju...
Żadna przyjemnośc ze spacerowania, kiedy w butach słyszysz..chlup...chlup...chlup...

Dzisiaj się nie wybieram, bo, ojej, niemożliwe, znów padaaaaa!!!!

Ja tam mogę zimę przetrwac pod warunkiem że :
nie wieje, nie pada obficie śnieg, nie jest plucha, nie jest temperatura poniżej 10, są odśnieżone chodniki... czyli co są dwa wyjścia, za rok : albo siedzę w domu i czekam na wiosnę albo wyjeżdżam do ciepłych krajów na 4 m-ce (tylko który pracodawca da mi taki długi urlop, ehh)!