niedziela, 21 października 2012

Anonimowy Obżartuch

Nie ma co ukrywac. Jestem uzależniona. Od jedzenia. Nie panuje nad tym. Jem kiedy jestem smutna, jem kiedy czuje złośc, objadam się kiedy czuję lęk... ogólnie już wiem że zajadam emocje , z którymi sobie nie radze. Tzw. syndrom kompulsywnego jedzenia.
Wydaje mi się że próbowałam wszystkiego. Terapia wprawdzie dla współuzależnionych i dda, ale nie pomogło. Wizyta u dietetyczki. Świadome odżywianie. Mnóstwo przeczytanych książek o depresji, pozytywnym nastawieniu, jak zmienic myślenie, psychologicznych artykułów z poczytnych czasopism typu Twój Styl, Pani, Zwierciadło, Wysokie Obcasy, Charaktery...
I co...?
Jeszcze większy mętlik, chaos w mojej głowie. Może nawet mi się pogorszyło...
Mówi się aby alkoholik mógł przestac pic musi upaśc na dno. A co jest moim? Zawał serca, ból w kolanach, ból kręgosłupa od przeciążania...to za mało?
Zastanawiam się jak bardzo trzeba siebie nienawidziec aby tak sie karac. Bo przecież kiedy sie obżeram, kiedy po obiedzie zjadam kolejną kanapkę, batona albo zapycham się ciastkiem to trudno tu o miłośc własną. Wiem, że robię sobie krzywdę, wiem że będę się za chwile czuła fatalnie, że kolejny raz będę miałą poczucie winy i porażki, że znów mi sie nie udało powstrzymac od napychania sie jedzeniem.
Mam nieodparte wrażenie że sama sobie jestem największym wrogiem. I że walka sama ze sobą, ze swoimi nawykami, przyzwyczajeniami, uzależnieniami jest najtrudniejsza.
Przeciwnik zna każdy mój ruch z wyprzedzeniem, siedzi w mojej głowie, wie co myślę, opanował wszystkie przeczytane przeze mnie techniki radzenia sobie w przypadku trudnych uczuc i wykorzystuje tą wiedze przeciwko mnie. Jest zawsze krok do przodu. Jak mam go pokonac? Przechytrzyc?
Przetrwałam alkoholizm ojca, alkoholizm męża. Ojciec już nie żyje, mąż nie pije od dwóch lat. Chodziłam na terapie dda, aby uporac sie z demonami przeszłosci. Sama przestałam pic alkohol, mimo że piłam stosunkowo niewiele. Rzuciłam palenie. . . A obżarstwo pozostało. Rujnuje mi życie. Straciłam kontrolę nad swoim życiem.
Pozwoliłam aby nałóg objadania sie zdominował mój cały wszechświat.
Mam w sobie blokadę na podjęcię działań, a z drugiej strony nie wiem w którym kierunku pójśc. Kolejny terapeuta, kolejna terapia..???
Czuję sie już tak przeterapeutyzowana. No, chyba że trafiałam na nieodpowiednich psychologów, lub tak bardzo nimi manipulowałam że nie dałam im szansy dotarcia do moich prawdziwych problemów, myśli, uczuc??? Sama nie wiem. Pogubiłam się. Wiem jedno : chce nauczyc sie życ bez obżerania się. Chce w trudnych dla mnie sytuacjach, chwilach przestac myślec o żarciu... Przestac znęcac sie nad swoim ciałem, które tym nieposkromionym łakomstwem po prostu deformuje, co tylko pogarsza mój obraz siebie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...