W czasach fascynacji psychologią (nieskromnie napisze iż nie wyszło mi to na dobre, a momentami brak dystansu, praktyki ale za to ogrom wiedzy, bardzo niekorzystnie wpływał na moje stosunki z bliskimi i znajomymi) m.in. doczytałam iż często wybieramy partnerów albo podobnych rodzicom lub takich, którzy są naszym lustrem, bądź uzupełniających nasze braki (zależy, którą ksiązkę lub publikacje akurat czytałam).
Czasem z fascynacją przyglądam się swojemu wyborowi partnera życiowego.
To, że on kwalifikuje sie w grupie wyboru żony podobnej do matki nie ulega wątpliwości...
Przynajmniej ostatnimi czasy, dławiona żółcią i zazdrością o jego relacje z mamą (ostanio z racji jej wieku i niezbędnej pomocy małża częstej intensywności jego wizyt u niej), odkryłam jak wiele mamy wspólnego. Wolałabym nie pisac w jakich kwestiach, co by nie szargac za bardzo pozytywnych wyobrażeń o mojej osobie i charakterze, hehe.
Natomiast jeśli chodzi o mój wybór...
Znamy się już parę lat, wiadomo nasz związek ewaluował, przeszedł wiele etapów, prób, nie zawsze zwycięsko..Obecnie jesteśmy na etapie docierania naszej relacji i chyba więcej wysiłku musze włożyc Ja....
Mówi się że faceci są prości w obsłudze. Że to kobiety komplikują sobie życie.
Dziś chyba mam jakąś chwile słabości bo skłaniam się ku temu aby napisac o nim coś pozytywnego...;-)))
Nie, gorączki nie mam, wody jeszcze nie odeszły, skurcze na razie nieregularne..wiec co jest?
*Ja bałaganie - On utrzymuje porządek (sprzątający facet czy to nie brzmi już dumnie!!!), i to mogłoby już wystarczyc, w końcu sprzątanie to coś czego za bardzo nie lubie, mimo że lubię jak jest posprzątane..
*mój facet robi zakupy, wkurza się tylko gdy co jakiś czas dosyłam smsem co ma dokupic, hehe
*mój facet potrafi zrobic śniadanie, ugotowac rosół
*włożyc naczynia do zmywarki
*wyjąc naczynia ze zmywarki
.... no dobra wystarczy....jeszcze ta chwila słabości odwróci sie przeciwko mnie..albo któraś mi go odbije, albo sam przeczyta i zacznie sie domagac aby częściej go wychwalała :-)))
Ja po prostu wybrałam Ideała..., dopóki nie przypomne sobie co mnie w nim wkurza, hehehehehe..
ale dziś mam amnezje...a może to po tej jelitówce? straciłam obiektywnośc???
A może po prostu go kocham? Przecież nie kocha się za coś....ale trochę wazeliny nie zaszkodzi..hihiiii
W końcu przed nami trudne dni, gdzie bez jego wsparcia byłoby mi po prostu bardzo, cholernie ciężko....
: )
OdpowiedzUsuń