poniedziałek, 18 marca 2013

Poczucie winy i karmienie piersią....

Mam skrajne odczucia...Karmię już prawie 4 miesiące piersią...
Zależało mi na tym bardzo ze względu na ogólną niechęc i antypatię do wieczornych i nocnych karmień butelkowych. A że przy okazji dla młodej to zdrowsze to super...
Po mału mam już dośc. Łapię frustrę bo mała nie chcę butli. Próbują ją przyzwyczajac z racji niedługiego powrotu do pracy, a ona nic...
Zmęczona też już jestem byciem na ciągłym ograniczeniu żywnościowym. Wieczne poczucie winy jak się na coś połaszę..i nie pisze tu o rurkach w kremie, a np. zwykłej sałacie, szczypiorku. Za każdym razem jak córa wyje wieczorem obiecuję sobie że od jutra tylko chleb i woda..ale ile można, hehe....ale to nie wszystko..

No i te nieprzespane noce. Budzi się często  i chce dyda... Miałam ambitne plany że będzie spac w łóżeczku i skończyło się na wspólnym spaniu, czyli mojej wygodzie, kiedy nie musze jak Zombi co 2h wkładac i wyciągac narażając się przy tym że ją obudze..łoo matko! Plusem jest to, że chociaż ona zasypia od razu po nakarmieniu w przeciwieństwie do matki, która leży z otwarymi oczami śniąc o przespanej nocy i czekając na kolejną pobudkę...
Oczywiście nie wspomnę o zanikającej więzi emocjonalnie-seksualnej z małżem...
Żadna to przyjemnośc kochac się gdy z piersi cieknie Ci pokarm, a jesli nie cieknie to myślisz o tym czy nie pociekł, zostawiając aseksualne plamy na nawet najbardziej seksownej koszulce jaką udało mi się odszukac pod stertą staników i piżam do karmienia.
Musze też w końcu zainteresowac się co można podawac dziecku oprócz mleka w czwartym m-cu, bo jak narazie to zrąbane poradniki opisują co podawac przy karmieniu co najmniej 6 mcy, paranoja, skoro wiekszośc kobiet po 5-6 mcach musi wracac do pracy?! Gdzie tu logika?!
Mam już dośc ściągania przez pół dnia pokarmu, aby wyjśc na godzinę do miasta, by córeczka mogła zostac z tatusiem.
Potrzebuję wolności, oderwania, pomocy... chce przed powrotem do pracy zaznac tej swobody wyboru miejsca, czasu aby spędzic go bez dzieci...Mam wrażenie że jak wróce do pracy do zacznie się nowy kierat... będzie jeszcze mniej czasu na przyjemności... zobaczymy...
OOO..młoda wyje...czas na colgate...podejrzanie się cieszy jak wyciągam pierś..ona nigdy nie zrezygnuje, uuuuuu....

7 komentarzy:

  1. Jak ja Cię doskonale rozumiem!
    A właściwie rozumiałam, bo chwilowo ten etap już za mną.
    Karmienie piersią- temat rzeka. Z jednaj strony cudowna bliskość i ogromne walory zdrowotne dla dziecka, a z drugiej strony uwiązanie i wyrzeczenia dla matki.
    Ja karmiłam 10 miesięcy i tak szczerze dopiero po odstawieniu w pełni zaczęłam się cieszyć macierzyństwem.
    Tzn jestem gorącą zwolenniczką karmienia piersią i to prawie za wszelką cenę, ale uznałam, że 10 miesięcy to już naprawdę sporo, poza tym zmusił mnie do tego trochę kilkudniowy wyjazd na delegację.

    Ale też mieliśmy problem z butlą, Wojtek załapał picie z butelki (nawet mojego mleka) dopiero koło 7 miesiąca. A wcześniej to dopiero były cyrki. Szczególnie z powrotem do pracy. Całe szczęście akceptował jedzenie łyżeczką, więc schemat był taki: rano cyc, kolejne karmienie to jakiś deserek bobovity, później cyc (mały dowożony do mnie do pracy), a na kolejne karmienie urywanie się wcześniej z pracy... i tak ok miesiąca. Później były wakacje (a jako nauczyciel mam praktycznie wolne) no i od września to już było latwiej, bo juz butla poszła w ruch.

    W każdym razie życzę Ci wytrwałości i powodzenia:), bo na pewno będzie lepiej:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. , dzieki za pocieszenie...jessuu, niemozliwe żeby do mnie dowożono małą do pracy.Podziwiam. wiem, wiem, musze byc wytrwała i konsekwetna. Smoczka cycka z takim żarem a smoczek z butelki bleee :-(((

      Usuń
  2. No tak :) Mimo iż dawno to było, powiem Ci że ja karmiłam swoją córkę 2 lata no i niestety to jest zadanie nie tylko dla mamy, ale także tata musi wykazac się ogromna wrażliwością, ale przede wszytskim cierpliwością !Wiadomo łatwo nie jest, ale my z mężem jakoś przetrwaliśmy i powiem Ci jeżeli chodzi o mnie, ze to nas jeszcze umacniało :)

    Pamietaj że wbrew pozorom ten okres jest bardzo krótki, ale jakże ważny i dla Ciebie i dla dziecka!Ja bardzo lubiłam gdy dziecko było blisko mnie, kiedy byłam na zakupach a piersi wołały do domu, do domu .....mimo wszystkich trudnych chwil, bo też takie miałam był to jeden z piękniejszych okresów w moim życiu:) Moja córcia ma już 10 lat ...jest wrażliwa, czuła, ciepła ..tak też wypowiadają się o niej nauczyciele w szkole i pytają jak to zrobiłam, właśnie ta bliskośc jest tak ważna, pózniej zaprocentuje, co nie znaczy że teraz się nie przytula, nad ranem potrafi wskoczyc do naszego łóżka...haha:)

    Życzę CI cierpliwości i wytrwałości:) A także wsparcia od małża:)

    Pozdrawiam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przejmuj się. Na wszystko w życiu jest czas. Będziesz kiedyś tęsknić za problemami typu karmienie i spanie. Tymczasem polecam kilka słów o spaniu z dziećmi http://www.dzikiedzieci.pl/index.php?strona=133

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, droga, bardzo Tobie dziękuje za ten artykuł. Sama nie wiem skąd we mnie to przekonanie że mała MUSI spac w łóżeczku, skoro tak naprawde razem nam lepiej :-). Miałam przekonanie że spanie z rodzicami zaburza funkcjonowanie dziecka, że będzie w jakimś stopniu zaburzało jego krok do samodzielnosci. Chyba warto wsłuchac sie w siebie :-). Dzieki dziewczyny za podzielenie się własnymi doświadczeniami....

      Usuń
  4. Ja jeszcze dzidziusia nie mam więc nie wiem jak to jest, ale bardzo podoba mi się sposób w jaki to wszystko opisujesz:) Aż chce się czytać:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. karmić Lenkę uwielbiam i mam taką potrzebę, ale rzeczywiście, jej nocne jedzenie mnie zajeżdza, potrafi jeść po 4,5 razy w nocy. I przez zęby nie mogę karmić na śpiąco, muszę pilnować żeby nie wrzasnąć z bólu. Uczucia są różne, jak w życiu. Na szczęście wpierdzielam wszystko ;3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...