Podniecona pierwotną wizją wizyty dziecka w teatrze, dziś jestem pełna wątpliwości.
Powiecie, że świruje i wiecie co? zgodzę się.
Dziś siedzę jak na szpilkach.
Pomijam aurę jaka akurat pechowo się przytrafiła. Błoto, śnieg, ślizgawica.
Mąż mnie pociesza, że to przecież tylko wyprawa autokarem parę przecznic dalej.
Ja jednak jestem pełna niepokoju.
Dopiero będąc przed faktem dokonanym uzmysłowiłam sobie jakim nieporozumieniem jest wyjazd dzieci na przedstawienie do teatru - zimą.
Nasze dzieci nie wychodzą w przedszkolu na dwór. W sezonie od września do października tłumaczono - adaptacją. Tłumaczono też, że rodzice proszę aby dzieci "po chorobie" nie wychodziły na podwórko, co musiało być na rękę, skoro żadna z Pań nie zaprotestowała, ani nie pomyślała, aby dziecko zostawić w innej grupie. Po prostu.
Samodzielność dzieci pod kątem ubierania stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Skoro ani razu nie wyszły od listopada aż do lutego na dwór, zastanawiam się jak Panie ogarną sytuację, gdy jest presja czasu?
Teraz myślę, że to był zły pomysł.
Wszyscy rodzice byli zachwyceni, że dzieci zetkną się z kultura pojadą na przedstawienie, że w końcu Panie wyszły z inicjatywą aby dzieci spędziły czas atrakcyjnie. Ja też.
A teraz siedzę jak na szpilach.
Powiecie, ze świruje. Macie rację. Nie uspokoję się dopóki nie odbiorę córki z przedszkola.
Całej i zdrowej.
A my już pierwszy raz mamy za sobą. Tutaj :).
Dadzą rade !
OdpowiedzUsuńhttp://kolorowe-usta.blogspot.com/
oby wróciły bez przygód...zadowolone i szczęśliwe...
UsuńNo popatrz- jaki zbieg okoliczności. Nasze dzieciaki też był wczoraj na przedstawiu. Pojechałam z nimi- bo a jakże- też świruję i ufam tylko sobie, czyli jak jestem z dzieciakami na wyjeździe, to wiem, że są bezpieczne :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie- my mieliśmy pogodę ok, ale wyprawę odbyliśmy autobusem... I powiem Ci, że jak E. chodziła do przedszkola, to jeździli na takie wyjazdy autokarem, ta Pani ma bardziej ekonomiczne podejście to tematu. Z jednej strony, pewnie fajnie, bo koszta mniejsze, ale z drugiej- bezpieczniej jest zapakować dzieci pod przedszkolem do autokaru, wysiąść pod punktem docelowym i potem znów, w ten sam sposób wrócić... Zwłaszcza z maluchami. No ale- było fajnie.
Daj znać, jak wrażenia Hani.
a wiesz, gdyby nie praca i obowiązki byłabym pierwsza, która by się wyrywała do pomocy. niestety tydzień zwolnienia uniemożliwił mi otrzymanie urlopu.
Usuńjestem "chora", bo musze mieć kontrolę nad wszystkim. oj biedne te moje dzieci mając taką "nadopiekuńczą" matkę...ehh
Pewnie nie było tak źle, Hania wróciła zadowolona, a Ty odetchnęłaś:) Wbrew pozorom da się ogarnąć taką ilość dzieciaków z rozbieraniem i ubieraniem, zwłaszcza, że nie zmieniają butów. Byłam kilka razy na takich "wyprawach" więc wiem o czym mówię:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam "nadopiekuńcza" Mamo ;)
wiem wiem to powinno sie leczyc : P..to pierwsza taka wyprawa mojej 3 latki. a niepokoj czuje pewnie przez ta sniegowa aure.
Usuńwrocila cala. podobno jednak najwieksza frajda byla przejazdzka ... autokarem :P
Matka Ty tam glowa do góry i nie panikuj..miałam to samo ale teraz spokojnie bez paniki cory wypatruje bo jakbym tak siedziała jak na szpilkach to pewnie do dziś nie wypuscilabym jej na żadną szkolną wycieczkę;)
OdpowiedzUsuńmoze z czasem nabiore odpornosci. teraz przezywam jak mrowka okres :P.
Usuńmusze zluzowac bo zwariuje. a nadopiekuncza jestem od zawsze. trudny przypadek ;P
Ja bym za autobusem pojechala z lornetka w reku! Zartuje ;) W ubieglym roku moja cora pojechala na (!)4 godziny ogladac zwierzatka. Jedne z gorszych chwil mojego zycia. Dopiero jak zobaczylam jej zadowolona buzie, nerwy opadly. Pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńodetchnęłam jak zobaczyłam ją uśmiechniętą w przedszkolu. dziś pytałam panie. warunki były niesprzyjające, ale dały radę. Podjechał autokar, który sprawił najwięcej frajdy.
UsuńSamo przedstawienie super. No i było więcej Pań do pomocy...
Ale i tak za rok - zaproponuje jednak cieplejsze miesiące na wyjazdy :)
Z tym przedszkolem to już przegiecie. Jak czytałam u Marty i teraz u Ciebie to już się boję posłać mojego syneczka.
OdpowiedzUsuń