Odwiedziłam przyjaciółkę w szpitalu ...
(chciała odpocząć od męża i dziecka, a że lubi hardcore - znalazła się tam na skutek wypadku -
na szczęście żyje i ma się dobrze - pzdr ją serdecznie z tego miejsca - i tak się zobaczymy popołudniu jak jej piżamkę dowiozę, a ponieważ już jest "gwiazdą" internetu - zdjęcia z wypadku - ja ją na swoim blogu "oszczędzę" i detali nie podam :PP)
wracając do punktu wyjścia...
Przyjaciółka pyta "jak tam remont?"...No to tłumaczę, że kupa roboty, tyle kartonów spakowanych, kuchnia rozebrana, ogólnie brud, syf i mogiła...Rozumiecie ten dramatyzm, szczególnie Ci co remont przechodzili na własnej skórze...I nagle koleżanka sprowadza mnie na ziemię - podsumowując moją remontową traumę :
-"Rozumiem, że Ty pokazywałaś palcem gdzie co ma leżeć?" - śmieje się przyjaciółka...
No cóż, nie będę się wypierać...Cała czarną robotę odwala mój małżon...
Chwała mu za to... :))
Więc niech nie dziwi Was jego reakcja, gdy popołudniu dzwoni do mnie co porabiam
a ja mu na to że "na kolanach ze szmatą latam"...
Zdębiał chłop normalnie - jakby w życiu takie zjawiska nie widział i nie słyszał.
-"Kochanie, jak to, gdzie ty jesteś, co się stało?"
-" Ano nic, obiecałam przywieźć przyjaciółce piżamkę z jej mieszkania, jako , że sama - mąż z dzieckiem na wakacjach - no to pomogę - prawda? - i gdy zajechałam do jej mieszkania - w gratisie dostałam zalaną podłogę".
Pamiętacie tą wtorkową nocną burzę?
Wypadek był we wtorek, przyjaciółka do domu już nie dojechała, a wiecie jak to jest gdy podczas ulewy zostawi się otwarte okna...szczególnie na poddaszu...???!!!
Mam nadzieję, że mi "wybaczy" te mokre ręczniki na wannie, ale trzeba była jakoś to opanować...
Wyjątkowo nie będzie zdjęć "przed i po" - sama jej pokażę - najważniejsze , że sytuacja opanowana :))
Także tego - zastanówcie się dwa razy - zanim zgodzicie się wziąć od kogoś klucze do jego domu, hihihihihi
najważniejsze, że przyjaciółka cała (bo chyba cała?) no i że ma osobę, której może zaufać dając klucze do mieszkania;) a ręczniki wyschną przecież;)
OdpowiedzUsuńprzyjaciółka cała...wyszła naprawdę cudem z wypadku...
Usuńmam nadzieję, że do jej powrotu do domu- wyschną :PP
Gdybyś była prawdziwa przyjaciółką to byś te ręczniki wyprała, wysuszyła i schowała równiutko złożone na półkę 😃 ale i tak cie kocham 😄 nie zapomnij o kapuście 😃
UsuńTwoje buśki pokazują się jako znaki zapytania...zaraz wszyscy pomyślą, że to pierwszy hejterski komentarz na moim blogu, łeh, łeh, łeh
UsuńU mnie taka burza i ulewa przeszła wczoraj, aż się bałam :(.
OdpowiedzUsuńPrzykra sprawa z przyjaciółką, ale dobrze, że ma Ciebie!
Ściskam, Marta
To się nazywa mieć szczęście:) udało się wyjść z wypadku żywo i do tego przyjaciółka uratowała dom po zalaniu:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSzczesciara z tej przyjaciolki, nawet pomimo pecha z wypadkiem. ;)
OdpowiedzUsuńO kurczę, no to Dziewczyna zaszalała... Może ja się jednak zastanowię, czy mi odpoczynek jest potrzebny... Coś czuję,że nie :)
OdpowiedzUsuńAle przyjaciółka z Ciebie mega!
Dobra z ciebie koleżanka, zaryzykuję i napiszę, że może lepsza niż żona... czyt. gospodyni :D
OdpowiedzUsuńSłuchaj Gosia :
OdpowiedzUsuńDOBRO POWRACA:)
JEsteś niesamowitą przyjaciółką
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/