środa, 18 marca 2015

"Kiedy ostatnio byłam szczęśliwa"

Nie, nie...to nic osobistego...po prostu
kiedy mam siłę wieczorem...czytamy...to znaczy Ja staram się czytać, kiedy mi córka pozwala.
Bo etap "siama" zaczyna się już chyba u wszystkich dwulatków. Siama trzymam książkę, siama przewracam kartki..a Ty Mamo "citaj"...tiaaa...najpierw chyba nauczę się na pamięć, bo nie nadążam przy wertowaniu książki przez nią...


A kiedy nie mam siły czytać...Powtarzam z pamięci jeden wers z książki...czyni cuda...
I opowiadamy sobie co dziś Hanie miłego spotkało...
Córcia zasypia uśmiechnięta...(czytaj poniżej)


ulubione książki Syna









a to nasz ulubiony wers...

 i tak sobie wyliczamy wieczorem, co sprawiło mojej córci "szczęście"...
chyba powinnam zastosować na sobie...

11 komentarzy:

  1. Hmm, no powiem Ci, że taki refleksyjny ten tytuł... I można go rozebrać na czynniki pierwsze, bo tak sobie myślę... Ja-mama jestem szczęśliwa codziennie (no poza chwilami, kiedy mam ochotę Je ukatrupić ;P), ale ja-kobieta? Kiedy tak naprawdę byłam szczęśliwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jako mama jestem bardzo spełniona. moje dzieci są wyjątkowe...
      ja się trochę pogubiłam w środku..bo wiesz makijaż, ciuch to prawie zawsze...ale czasem mnie taka melancholia weźmie...bo niby dbam o swoje potrzeby...ja mam problem aby umieć się cieszyć tym co robię...
      i kiedy tak z Hanką wyliczam co miłego Ją spotkało i widzę ten bezgraniczny uśmiech..to myślę, że czasem warto uczyć się od dzieci tego poczucia szczęścia..., które jako dorosła gdzieś zatraciłam...przez swój chory perfekcjonizm..bo najwięcej wymagam od siebie...może powinnam odpuścić?..ehh Martuś laborat to mało...

      Usuń
    2. Wiesz ja myślę, że to jest niewykonalne, żeby gdzieś tam po drodze, jednak nie utracić albo całkowicie nie zgubić tego swojego "wewnętrznego dziecka". I myślę, że nasze dzieci, za ileś tam lat powiedzą nam to samo... I to już nawet abstrahując od naszych przeżyć z dzieciństwa, to zwyczajnie- życie codziennie jest takie, jakie jest... I nawet jeśli jest generalnie szczęśliwe, to jednak jest również pełne trosk, braku wystarczającej ilości czasu tylko dla siebie- ja ewidentnie ostatnio odczuwam takie braki...
      Odpuścić zawsze możesz spróbować- a czasem to nawet jest wskazane :)

      Usuń
    3. Marta...wiesz jak to ze mną...czasem mam taki spadek i czuć to na blogu...
      a dziś ...EUFORIA...zapisałam młodą do przedszkola...po czym po mcu zmieniłam zdanie i zapisałam ja do innego i czuję...szczęście...bo zaufałam intuicji...reszta należy do Hanki czy się zaadoptuje :))

      Usuń
    4. Spoko Gosia, we wrześniu będziemy wirtualnie chlipać razem... My też od września startujemy. I na przemian- czuję mega dumę i total załamkę :) Ot... Być mamą, być kobietą :)

      Usuń
  2. jakie fajne książeczki! :)))
    uwielbiam czytać Polci do snu :) z wzajemnością :)
    pozdrawiam Gosiu ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna ksiazeczka, dla duzych i malych. :) Chyba warto pielegnowac w dzieciach to poczucie szczescia (na nas - starych, moze byc juz za pozno...). Obserwujac moje Potworki, nie moge sie nadziwic z jakich one rzeczy sie ciesza... Ze pada, bo moga skakac w kaluzach. Ze w budce gniezdza sie ptaszki. Ze zezwole na pomoc we wlaczeniu zmywarki. Przelot helikoptera nad naszym domem, to powod, zeby wracac do tego i pol wieczoru wspominac jaki byl wieeelki...

    Ja dosc czesto wpadam w melancholijny nastroj i obmyslam wszystko co mi sie w zyciu nie udalo, wszystko czego nigdy nie osiagne lub nie bede miec. Sporo tego... Na szczescie, dosc szybko sama sobie wylewam kubel zimnej wody na glowe, myslac, ze zamieniam sie we wlasna matke... Ona byla i jest wiecznie niezadowolona. Mieszkanie ma za male i do remontu. Samochod stary, pieniedzy za malo, corki za glupie, zieciow beznadziejnych... Brrr... nie chcialabym sie stac taka jak ona. Codziennie staram sie pomyslec chociaz przez chwilke o tych rzeczach, materialnych i nie, ktore MAM i ktore przynosza mi radosc oraz szczescie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja mam chyba bardzo podobnie. Na pewno nie w takim stopniu jak Twoja mama, bo to już jest takie typowe narzekanie dla mnie, ale właśnie- ta melancholia... Jakiś taki żal, za tym co już za mną, za szansami, które były, i już nie wrócą...
      Ja pitolę, Dziewczyny! Wiosna idzie, a my tu z melancholią wyskakujemy :)

      Gosia, weź tam lepiej zapodaj jakąś inspirację na Wielkanoc, zanim dojdziemy do wniosku, że święta też sensu nie mają :p

      Usuń
    2. Agata, Ja też łapie się na tym, że w dzieciństwie była i srak...ale teraz moje życie w moich rękach...

      Usuń
    3. Marta...rozkręcam się . na razie coś inspirującego na stół..patrz post niżej :)

      Usuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...