Są takie dni w życiu rodzica gdy następuje kumulacja...
Kumulacja wypadków...
Np. złamany nadgarstek lub blizna na czole...
Złamany nadgarstek - przypadek w trakcie przepychanki szkolnej - no cóż - chciałabym aby moje dziecko szło przez życie PEASE and LOVE, ale czasem musi zareagować po męsku na zaczepkę. Choć po wczorajszej wywiadówce wolę aby dali sobie po razie aniżeli zachowywali się jak ich koleżanki z klasy. Mobbing wśród 10 latek? Niemożliwe? - zapraszam do nas - no cóż klasę mamy specyficzną. Same indywidualności. Pomieszanie 4 lata temu 6-7, a nawet prawie 5 latków (czyli 6 latków z listopada i grudnia) bynajmniej nie wpływa na klasowa integrację. Dzieci są naprawdę zdolne, ale radzenie sobie z emocjami? Masakra.
Mimo że jestem za rozwiązywaniem problemów przez dzieci najpierw samemu, czasem ingerencja rodzica jest potrzebna. Tu szybka reakcja, wyjaśnienie konfliktu, sztama i pędem na ...prześwietlenie.
Tylko 3h - koledzy w pracy było zaskoczeni że tak szybko obskoczyłam 3 przychodnie :
1. Pierwsza do lekarza rodzinnego po skierowanie do chirurga dziecięcego
2. Druga -rejestracja do chirurga - kolejka 30 osób! Zamówiłam kolejkę, aby
3. Pojechać do trzeciej - prywatnej - mając nadzieje, że uda się szybciej - niestety prywatnie do chirurga za tydzień, za to dostałam skierowanie na rentgen ręki i z tym zdjęciem z powrotem do
Przychodni nr 2. Znacznie to przyspieszyło samą wizytę, gdzie pewnie i tak by Nas chirurg skierował na prześwietlenie i znów czekanie. A tak weszłam ze zdjęciem . krótka i pewna diagnoza. Gips. Aż do łokcia. Na 3 tygodnie. bez zastrzyków przeciwzakrzepowych (te podobno od złamań od pasa w dół).
Trochę się pogmatwało, bo na koniec czerwca miał jechać syn na obóz, nad morze...a tak...zobaczymy jak się będzie goić...
Blizna na czole - pisząc w skrócie siostra pozazdrościła bratu zamieszanie jakie wokół siebie roztaczał, chwaląc się wszystkim, że ma gips i postanowiła dołożyć swoją cegiełkę...
I kiedy rodzice mieli nadzieję że w spokoju obejrzą debatę kandydatów na prezydenta, młoda postanowiła zaliczyć skok życia, pomyliła się tylko w obliczeniach i zamiast na poduszkę walnęła czołem prosto w ramę łóżka. Dzięki bogu, że czoła nie rozcięła. Skończyło się na ryku po uderzeniu, na mega rynku gdy próbowałam przystawić jej coś zimnego na uderzone miejsce, jedyne co mi się udało zrobić to przystawić ręcznik zamoczony w zimnej wodzie, nie było mowy o żadnej mrożonce...
A gdy się uspokoiła posmarowałam dodatkowo żelem arnikowym na sińce i obrzęki (swoją drogą powinno to być w każdej dziecięcej apteczce) no i obserwacji.
Tak, tak wiem..to tylko początek szkoły przetrwania jaką jest posiadanie dzieci...szczególnie takich żywych i energicznych :P
A Wy, macie już za sobą pierwszy raz w dziecięcych urazach?
Trzymaj się mama i zdrówka dla dzieci!
OdpowiedzUsuńU nas nieustannie guzy na czole:( i siniaki na nogach.
odpukać póki co żadnych większych urazów nie mieliśmy :)
OdpowiedzUsuńfaktycznie czarny czwartek! zdrówka dla dzieciaczków, niech się szybko kurują :)
spokojnego weekendu zatem Gosiu ;*
u nam dzisiaj rano śliwka na czole u malutkiej:-(
OdpowiedzUsuńPewnie .
OdpowiedzUsuńDziecko lat 2 bawi sie w siadanie na krawężniku . Metr od mamy . Krawężnik polski - wysoki ale za nim trawa . Tez wysoka . I co ?! Dziecko siadło za daleko , przewróciło sie w trawę i ... Trafiło na kamień . Oskalpowało sie na 6 szwów
Te same dziecko miesiąc pózniej - Hiszpania Majorka - dziecko siedzi na krześle -,wyciąga ręce po loda do taty . Krzesło rypnęło w tył na beton efekt - 2 szwy ....
Zabawa z mamą . Smok łapie dziecko. Złapane za nisko rypnęło w płytki zębami . Efekt jeden martwy - na szczęście mleczak . Dziecko lat 3 .
To piszemy cały czas o tym samym dziecku ;)
A druga - mama czyta z dzieckiem książkę , wychodzi , te ma sie przebrać w piżamę - za pół minuty ryk - spadłam . Jak to z podłogi ?! Nie z łóżka - na ramę łóżka - krew leci jak z zazynanej świni - efekt na czole moja śliczna 7latka miała 3 szwy ....
Ciesz sie ze na lodzie i arnice sie skończyło .
Póki co sie nie łamią , choć palce w drzwiach już były - miesiąc po tym jak bratanicy obcięło opuszka drzwiami - od biblioteki szkolenej ....
Tak, masz półtoraroczniak to niezły wygibowiec. Siniaków nie liczę, ale za to mieliśmy już poparzoną rączkę, zdarta skórę z nosa i brody. Aż strach pomyśleć co jeszcze nam zadunduje.
OdpowiedzUsuńŻel z arniką? Nie mamy, ale zapisuję!
Pozdrawiam z Urwisowa!
Tak, masz półtoraroczniak to niezły wygibowiec. Siniaków nie liczę, ale za to mieliśmy już poparzoną rączkę, zdarta skórę z nosa i brody. Aż strach pomyśleć co jeszcze nam zadunduje.
OdpowiedzUsuńŻel z arniką? Nie mamy, ale zapisuję!
Pozdrawiam z Urwisowa!
No to się działo...
OdpowiedzUsuńAleż Mała ma cudny szelmowski uśmiech- da sobie Dziewczyna radę w życiu- na pewno!
Uważam, że konflikty między dziewczynki są po stokroć gorsze niż między chłopcami. U chłopaków to jest wszystko w miarę jasne... A dziewczynki? Koszmar i wiem (NIESTETY) co mówię.
Eliza aż takich kontuzji nie miała, ale Lilka... W tamtym roku stłuczenie stopy i strata paznokcia z dużego paluszka u nogi (swoją drogą- uwierzysz, że dopiero teraz- po 10miesiącach cały odrósł?!), a w tym roku- w miniony poniedziałek śliwa fioletowa na cały polik- nie Jej wina- tak Ją siostra pilnowała przez ułamek sekundy...
No, że nie wspomnę o sytuacji po szpitalu, w tamte wakacje- wyszłyśmy po 2tygodniach leżenia (ukł.moczowy) i Lila pierwszego dnia tak walnęła głową w ścianę, że wszystkim nam serca stanęły.
Hehe! Jakie łobuzy małe.
OdpowiedzUsuń