piątek, 6 lutego 2015

Gdy Matka chce się czuć Kobietą...



Czemu kiedy wybieram to co dla mnie dobre…traci na tym.. rodzina?


Ale od początku…


Zanim jeszcze byłam dzieciata aktywność fizyczna była nierozłączną częścią mojej skromnej egzystencji.

Pierwsza przygoda (nie liczę szkoły i wf) była z siłownią…zachęcił mnie kuzyn…a potem moja fascynacja nie mijała. Zresztą jak się jest młodą 20letnia, szczupła laską, to obecność na siłowni zawsze jest … miła… i nie chodzi mi tylko o skutek uboczny, czyli męskie spojrzenia J, ale sam styl zdrowego i aktywnego życia, w końcu gdzieś trzeba było stracić kalorię po licznych imprezach zakrapianych wówczas pifkiem i podjadaniem kebaba o północy na starym rynku :P…


Potem studia i basen…miałam wybór albo go pokocham albo znienawidzę studiowanie na AWF…


Spadek aktywności następował u mnie po porodach…Bujałam za każdym razem odkładając decyzję o tym aby coś dla swojego ciała zrobić ok. 2 lat… Zresztą umówmy się, te 2 lata, plus karmienie piersią w początkowym okresie, spacery, czyli pisząc wprost masakryczne zmęczenie. Więc gdy dzieci szły spać, jedyne o czym marzyłam to schować głowę głęboko pod poduszką…


Ale w końcu powiedziałam dość. Czas wyjść, ze swojej skorupy.


Nie dla mnie mobilizacja w domu. Nie dla mnie wygibasy przed ekranem laptopa , na którym dumnie wygina śmiało ciało laska w seksi kostiumie… Lubię mieć wokół siebie innych ludzi. Jako, że lekka nadwaga mi dolega, odpadają wszelakie aerobiki, zumby…zaczynam spokojnie od spacerków na bieżni…


I w sumie mogłabym zakończyć piękną historią o matce dbającej o swoje potrzeby, dbającej o swoje zdrowie i tężyznę fizyczną gdyby nie MAŁY szkopuł…


Życie rodzinne…


Moje życie jest jak tysiące innych pracujących  matek w Polsce….Praca 8h, plus dojazdy, łącznie 9h- nie jest źle, przygotowanie obiadu, czasem już o 6 rano obieram ziemniaki, wstawiam ryż, aby go popołudniu tylko odgrzać, zakupy, ogarnięcie chałupy, krótka analiza co na siebie włożę w następnym dniu, aby uniknąć kolejnego poranku gdy patrzę się w zawartość swojej szafy jak ciele w malowane wrota i zakładam co pod ręką lub w miarę mało wygniecione…czas dla dzieci…tu szału nie ma…średnio godzinka dla jednego, lekcje z drugim, czasem mam siłę na coś kreatywnego, wyciągamy farby, układamy puzzle, a czasem po prostu uczestniczę ciałem, bo duch lekko przysypia leżąc wśród klocków rozrzuconych na dywanie…


I gdy dodam do tego 2h, które ostatnio poświęcam na siłowni, zaczyna brakować jednego elementu naszej rodzinnej układanki…czasu z małżem…


Kiedy Ja idę na siłownie on zostaje z dziećmi, i odwrotnie …kiedy on chcę poćwiczyć ja opiekuje się dziećmi….a w tym wszystkim nie ma Nas…bo czasu brak…


I dochodzę do smutnej prawdy – nie można mieć wszystkiego…że czasem trzeba coś wybrać i czasem bywa tak, że nie ma dobrego wyboru…

11 komentarzy:

  1. no tak niby wszędzie mówią,że to kwestia dobrej organizacji...
    mimo wszystko wierzę,że ogarniesz tą ważną kwestię życiową,w końcu szczęśliwa musi być nie tylko mama ale i żona :)
    buziaki na weekend :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jestem źle zorganizowana, bo wciąż mi coś umyka...czasem wybieram coś co dla mnie jest dobre, a czasem coś mi nie pasuje, ale wybieram bo taka rola matki - oddawanie części siebie dla dzieci...
      czasem jednak są zgrzyty..co wybrać...

      Usuń
  2. Doskonale wiem co masz na myśli! Ciągły brak czasu i mnie doskwiera. Ja co prawda chodzę na zumbę raz w tygodniu, ale wracam po niej tak naładowana pozytywnymi emocjami, że chyba mojemu mężowi to pasuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dwa-trzy razy zmykam na siłownie..a i tak jak wracam wieczorem to czeka mnie usypianie młodej, beze mnie nie uśnie...zazdroszczę małżowi, bo jak On wraca - dzieci zazwyczaj spią..ja też... z nimi na podłodze czasem :/

      Usuń
    2. A to u mnie wręcz przeciwnie - Maja kładzie się zawsze spać z tatą, a woła mnie dopiero gdy nie może dłużej usnąć żebym jej bajkę opowiedziała.

      Usuń
  3. No jakbym o sobie czytała...
    Mimo, że ja "siedzę" w domu, bo chwilowo nie pracuję, wiecznie latam z jęzorem wywieszonym do pasa i wiecznie narzekam na brak czasu. No, bo nie ukrywajmy w domu ZAWSZE jest coś do zrobienia.
    Ostatnio tak sobie myślałam, że cholera ludzie żyją w takim pędzie, takim pośpiechu, że tak naprawdę niewiele z tego życia mają.
    U mnie jeszcze w grę wchodzi odległość i brak prawka.
    Ooo i o tej organizacji to ja też często słyszę, i chyba brakuje mi tej niebywale trudnej umiejętności dobrej organizacji czasu.
    Ale, ale tak chyba mają wszystkie mamy, które wychowują małe dzieci :)
    Głowa do góry! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze sama bym chętnie poszła na siłkę, ale u mnie za to brak kasy. Bo Jaśka bym komuś podrzuciła na dwie godzinki. Ja nawet na basen od listopada nie chodzę z powodu braku kasy. Także ciesz się, że możesz. A z dziećmi może kogoś zostaw-babcie, siostrę. Za dobrą kawę lub winko zawsze ktoś popilnuje a ty leć z mężem na siłkę razem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam ten bol... Czlowiek wpada do domu z obledem w oczach, a tu zmywarka plena czystych naczyn, w zlewie gora brudow. Dzieciaki glodne, ale wyja pod szafka ze slodyczami. Szybko ogarnac jakis podwieczorek, zastanowic sie nad jutrzejszym lunchem. Ach, no i na kolacje wypadaloby cos przekasic... Podlogi sie lepia, a meble matowe od kurzu, ale to juz musi poczekac na weekend. Porysowac z dzieciakami albo potanczyc kolko graniaste, ukrakiem zerkajac na zegarek czy nie zbliza sie pora spania... Potem pasc wykonczona zaraz po dzieciakach... Codziennosc pracujacej matki... ;)
    Ja mam szczescie, ze mam rowerek w piwnicy, wiec kilka dni w tygodniu schodze na silownie "na dol". ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, jak to dobrze rozumiem. Ja z natury lubię dużo robić i nawet zaczęłam się mocno organizować, nie marnować czasu. Ale i tak nie daję rady, nie starcza czasu na wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Idealnie byłoby gdybyście mogli chodzić poćwiczyć razem... Tylko pytanie, czy to realne?
    Nie lubię tego gadania o organizacji czasu- oczywiście jakaś organizacja musi być, ale Twojej nic nie można zarzucić. Niestety- doba ma tylko 24godziny, kiedyś trzeba też jeszcze spać :p
    Ściskam mocno.
    Ps. Gratuluję mobilizacji... Kurna Gośka... To ja już zostałam sama w tych internetach? Nieaktywna?! :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...