poniedziałek, 25 stycznia 2016

Kwiaty w domu

Uwielbiam żywe kwiaty w domu.
Czasem trafię na jakieś badziewia z marketu. Stoją dwa dni i bęc. Do wyrzucenia.
Choć kombinuję z podcinaniem, usuwaniem liści z wody - zimą niewiele pomaga.
Czekam na wiosnę.


z innej beczki.


Młoda wstała w niedzielę o 4 rano!
Ten dzień nie był do uratowania. Snułam się jak zombi po mieszkaniu. całą niedzielę.
wigor odzyskałam gdy poszła z tatą na spacer.
A gdy wrócili znów - zombi.
I zmiana aranżacji. Bo przy dzieciach wazon z kwiatami nie może stać gdzie chcemy.
Musi stać wystarczająco wysoko. 
*gdy dzieci nie ma w domu




*jedyna opcja gdy dzieci w domu :)


18 komentarzy:

  1. Kwiaty zawsze dodaja cudwonego uroku miejscu :)
    Miłego dnia Gosiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda. taki powiem świeżości ma swój urok w mieszkaniu.
      dzięki Marysiu, tobie również

      Usuń
  2. U mnie nawet bez dzieci wazon zaraz wylądowałby na podłodze- po 5 min zahaczyłabym zadkiem lub nogą:), taki los łamagi:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, takie zdolności u nas ma mąż. a w ogóle jest przodownikiem w tłuczeniu moich ulubionych kubków. przypadkiem..ehh

      Usuń
  3. żywych kwiatów nie zastąpi NIC! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam świeże kwiaty w domu, zwykle najwięcej ich u mnie w okresie lutego bo walentynki, a później zaraz urodziny. Niestety dwa dni i faktyczne "bęc" uschły... Ostatnio postawiłam na sztuczne i efekt jest całkiem fajny, a ja przynjamniej nie latam ze zmiotką i nie zbieram opadjących liści ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może są jakieś "techniki" nam nie znane na przedłużenie trwałości kwiatów w wazonie?

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. no, nawet gdy karmiłam piersią w nocy co dwie godziny nie byłam tak zmaltretowana jak w niedziele. a to wszystko dlatego, ze w sobotę padła o 17stej. jak nigdy. w przedszkolu we ferie nie ma drzemek i pewnie stąd to rozregulowanie.

      Usuń
  6. No dobra Gosia... Będę szczera. Nawet gdybyś całą "chałupę" przystroiła czarnymi różami, ewentualnie poustawiała doniczki z moją ukochaną hortensją ogrodową, to nic nie przebije tej 4rano... Ja pierniczę, co za ból :( No tak- panienka się wyspała, skoro odleciała o 17... Kurczę, nigdy więcej, co? :)
    Buziaki

    Ps. Też uwielbiam świeże kwiaty. A wiesz jaka ekstaza jest, kiedy urwiesz sobie te kwiatki ze swojego ogródka? No ale... najpierw walczysz sama ze sobą, że może jednak niech rosną, bo przecież... na działce też chcesz czymś cieszyć oko, nie tylko natką pietruszki, czy sterczącym z ziemi porem... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no spoko...w poniedziałek obudziła się o piątej, ale ja i tak wstaje koło 6 w tygodniu więc super bo nawet bez kłopotu poszła do przedszkola.
      za to dziś pobudki co 2h...nie wiem co gorsze...Matki to mają jakiś cudowny mechanizm samoregeneracji, bo jeszcze mi żadna powieka w pracy nie opadła :P
      ps. zazdroszczę działki. ale ja za leniwa jestem. nie chciałoby mi się na niej robić.

      Usuń
    2. Tak szczerze? Mi się też nie chce :) Nie jestem też typem działkowej tytanki pracy :) Robię naprawdę tyle ile muszę, dlatego i wygląda tam tak, jak wygląda. To jednak ma być przyjemność, a nie przymus :)

      Usuń
    3. mój małżonek marzy o działce. z jednej strony zazdrościmy znajomym gdy jedziemy do nich na grilla, z drugiej to jednak obowiązek. może kiedyś, jak młode podrosną? :)

      Usuń
  7. Też uwielbiam żywe kwiaty w domu ;)
    www.kolorowe-usta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubie ciete kwiaty, ale smutno mi zawsze, ze tak szybko wiedna...

    A 4 rano... Matko! Ja jestem zla jak w weekend Nik urzadzi pobudke o 6:30!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie no Agata, pobudki w weekend o 6 stej to standard. tylko w tygodniu ciężko podnieść dupke do przedszkola :P

      Usuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...