Nie jestem łatwą pacjentką…
Lata
doświadczeń z domu rodzinnego, przeżyć, obserwacji zachowań ojca alkoholika,
zaczytanej literatury z dziedziny DDA, choroby alkoholowej poniekąd stały się
murem nie do przebicia.
Pierwsze doświadczenie … nie ufać … nie
otwierać się … inni Cię skrzywdzą…
Moja
„otwartość” to taki kamuflaż. Potrafię bez mrugnięcia powieką zwierzać się z
przeżyć z dzieciństwa. Opowiadać bezdusznym głosem o zachowaniu ojca
alkoholika. Jak znęcał się nad mamą. Jakbym opowiadała fabułę … kryminalnego
serialu, a nie fragmentu mojego życia…
Ale
emocjonalnie? Pustka.., sucho…
Wyniosłam
też z domu coś co strasznie mi w życiu przeszkadza… „Co inni sobie o mnie
pomyślą”?
To wieczne
poczucie wstydu za zachowanie ojca, teksty mamy „nie mów nikomu co się dzieje w
domu” bardzo osłabiło moją..samoocenę…
Dlaczego jestem trudną pacjentką?
Bo teorię z
dziedziny psychologii mam w małym palcu.
Bo chce się
pokazać terapeutce z jak najlepszej strony. Zakorzenione stereotypy „jak Cię
widzą tak Cię piszą”, „choćby się waliło, weź się w garść, co inni o Tobie
pomyślą” „nie okazuj słabości”, do tego dochodzi lęk przed oceną…
Z drugiej
strony silna potrzeba wzięcia życia w
swoje ręce spowodowało u mnie „a
chuj, niech się wali”. Jestem szczera do bólu. Czasem wręcz na siłę próbuje
udowodnić terapeutce czy aby na pewno dobrze zrozumiała jak Ja się zachowuje…
Polubiłam ją od pierwszego wrażenia. Patrząc przez pryzmat wcześniejszych
terapii myślę, że to jest ważne. Intuicja mi podpowiedziała, że to ta osoba.
Wcześniej, myślę, że wtedy całkiem nieświadomie próbowałam pokazać się od lepszej
strony, nie do końca będąc otwartą, manipulując faktami…
A więc niech MOC będzie
ze mną… jest światełko w tuneluJ
photo TU
To Tobie się wydaje, że pokazujesz terapeutce to, co chcesz pokazać z jak najlepszej strony i powiedzieć, jak jesteś twarda. Ona doskonale potrafi czytać między wierszami. Za pół roku będziecie się z tego śmiały :)
OdpowiedzUsuńI wcale nie jesteś "trudna" tylko podręcznikowa. Na terapii też się przechodzi poszczególne etapy. Odarłam ze złudzeń?
UsuńPowodzenia ;)
OdpowiedzUsuńkochana światełko jest zawsze :-) powodzenia !
OdpowiedzUsuńmusisz się otworzyć i nie pokazywać jak z najlepszej strony.....tylko pokazać siebie ;*
Trafiłam na wspaniałą terapeutkę...
OdpowiedzUsuńWidzę zmiany...i one mnie ogromnie cieszą...
Pragnę odnaleźć siebie w ...sobie :)
dzięki za słowa otuchy...blog też jest poniekąd pozytywnym skutkiem ubocznym terapii :)
Gdzie szukać dobrego terapeuty? Potrzebuje ssma pomocy a nie wiem gdzie zacząć?
UsuńJustyna
Zanim zaczęłam terapię szukałam w necie, na forach.
UsuńPonieważ szukałam specjalisty w "danej dziedzinie"..
W moim przypadku to było DDa, współuzależnienie . Wiekszość terapii, warsztatów odbywała się przy Poradni leczenia Zdrowia Psychicznego, lub Zakład Terapii Uzależnień i Współuzależnienia..bezpłatnie...(trzeba miec tylko legitymację ubezpieczeniową) Myślę, że w każdym mieście taka Poradnia się znajduje.
Czytam już któryś Twój wpis i cały czas mam wrażenie jakbyś pisała o mnie. Nie miałam nigdy takich doświadczeń, i teraz zaczęło mnie zastanawiać, że to doświadczenia z dzieciństwa i młodości mogły mnie tak ukształtować?
OdpowiedzUsuńA wracając do tego postu, to wydaje mi się, że chyba każdy tak ma, że chce żeby inni go dobrze postrzegali. A jeśli jeszcze nam na danej osobie zależy, to staramy się podwójnie.
Zgadzam się. Chcemy jak najlepiej wypaść - to normalne. Ważne abym umiała być w tym wszystkim sobą i być w porządku. Umieć zaakceptować swoje słabości, podnosić z porażek i cieszyć sie sukcesami.
UsuńWierzę w to, że dzieciństwo , młodość kształtuje, ale Ja zadługo traktowałam to jako wymówkę na swoje zachowania...