piątek, 24 stycznia 2014

Niemy krzyk...

Mam problem z okazywaniem emocji...to jedna strona medalu...
Druga to ich nadmiar przy błachych sprawach....
Na terapii próbuje to... zbalansować.

Ale dziś moje serce zamarło. Nie umiem wydać krzyku, nie umiem zapłakać, boje się, że jak zacznę to nie przestanę...
W uszach mam słowa lekarza...ale jak mantra przebija się jego "Spokojnie, obserwować..."


Tylko, że moja rozpacz zagłusza te słowa. W mózg wbijają się inne :
- szmer nad sercem...
- przepuklina pępkowa...

Najlepsze jest to, że tydzień temu na bilansie, przed szczepionką, tą na odrę, różyczkę i świnkę, lekarka nic nie wykryła...A dziś lekarz, który przyjechał na wizytę domową, długo badał Hanię... wezwałam go bo gorączkuje od dwóch nocy...niby zęby, ale może też infekcja, więc jutro mocz do analizy...

Pierwszy raz omijam dr google, nie chce czytać, nakręcać się, w środę, jeśli młoda będzie w pełni zdrowa idę znów do lekarki po skierowania do kardiologa i chirurga...No chyba, że terminy będą "za rok" pójdziemy prywatnie...

A może macie jakieś doświadczenia w tym temacie?
Najlepiej ze szczęśliwym zakończeniem.... idę sobie popłakać...do łazienki...


17 komentarzy:

  1. Współczuje.Rady ani doświadczenia nie mam i przeraża mnie,że będę musiła je zdobyć.To musi być koszmarnie trudne być bezradną w obliczu choroby dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie załamiesz się, nie w obliczu choroby własnego dziecka. Dopiero zobaczysz na ile Cię stać. A płakać można, a nawet trzeba, tylko nie przy dziecku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadne słowa tu teraz nie będą na miejscu. No bo jak mam Cię pocieszyć. Sama pewnie płakałabym jak głupia. Życzę dużo sił. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co Ci napisać. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana pisałam i coś zjadło mój komentarz który jak wiesz do krótkich nie należy, a więc popływałam sobie i przychodzę pisac raz jeszcze !:)))Wiem że żadne słowa nie bardzo pomogą, ale dobrze robisz nie czytając w internecie, chyba że wiesz że strona czytana jest prawdziwym i rzetelnym zródłem, powiem CI na swoim przykładzie, gdyż dzieci odchowały się bez większych problemów zdrowotnych :) Wizyta u lekarza, wynik nie najlepszy , lekarz mówił że tak się zdarza, że jak organizm silny to sam zwalczy, że za jakiś czas trzeba badanie powtórzyc, a ja co panikara, przyszłam do domu i szukam, klikam, czytam, nakręciłam się jak głupia, nerwy, stres, łzy i po co jak było tak jak lekarz mówił akurat w moim przypadku lekarz miał rację od A do Z :))) Dlatego nie warto, warto natomiast zrobic dziecku wszystkie badania, skonsultowac nawet z innymi lekarzami, i byc pewnym że to właśnie to, wówczas można szukac rozwiązań, pomocy i zacząc leczenie!!! Wiem że to trudne, ale wiem też ile matka potrafi zrobic dla swojego maleństwa i wierzę że wszystko będzie dobrze, bo musi byc !!!!! Możesz płakac ale przy swoim dziecku musisz zachowac spokój i miec dużo siły dla maleństwa !:* Sercem jetem z WAMI :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny, sama bym nie wiedziała co by napisać w takiej sytuacji komuś... Jak słysze wśród znajomych"będzie dobrze" hój mnie strzela, ale wiem, że to z dobrego serca i pewnie ja też bym starała się pocieszyć każdą matkę chorego dziecka....
    Z jednej strony nie chce epatowac swoim cierpieniem, a z drugiej potrzeba wygadania się, wyrzucenia emocji jest tak silna, że pozwala nie zwariować...
    Pierwszy raz w życiu próbuje się nie nakręcać, patrzą na tą słodką buziunię swojej córeczki i myślę sobie "to niemożliwe, nie ona...", a z drugiej, chyba działa terapia, bo toczy się we mnie walka pomiędzy starą Gosią, a nową... Stare schematy myślenia, a nowe...
    Szkoda, że na takie sytacji nie mam wbudowanego włącznika...coś się dzieje? Klik ! I włącza się pozytywne myślenie...

    Chcę, żebyście wiedziały że każda dobra myśl od was to miód na moje serce, mimo, że się nie znamy i tak naprawdę mało o sobie wiemy, to najbardziej sprawdza się zwykła ludzka empatia...DZIEKUJE...
    Staram się czekać, bez nakręcania, do wizyty u kardiologa...co nie zmienia faktu , że chce mi się wyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech Cię strzela, i Ja też CI powiem raz jeszcze będzie dobrze, bo byc musi i TY musisz w to wierzyc by miec siłę i przetrwac zły czas !!!!A jeśli tylko CI to pomaga to pisz i wyrzucaj co złe z siebie, a to najlepsze zostawiaj dla córeczki !!! Masz rację nie znamy się i mało o sobie wiemy, ale Jesteśmy kobietami, matkami i musimy się wspierac, a na poznanie przyjdzie czas :) Świat wbrew pozorom mały jest :) Wysyłam pozytywną energię i uśmiechnij się do swojej córeczki, to pomaga !!!Spróbuj !:)

      Usuń
  7. Musisz byc silna dla corci....kochana bedzie dobrze duza buzka

    OdpowiedzUsuń
  8. Gosia moja przyjaciółka zaraz po porodzie usłyszała, ze jej dziecko urodziło się z dziurką w sercu... Wyrok - czekać- czekała. Po dwóch latach na wskutek zmian związanych z rozwojem wszystko wróciło do normy...
    Będzie dobrze- a Ty przecież jesteś Skrajna i wiesz, że po łzach przyjdzie pora na radość...
    Pozdrawiam serdecznie cała Waszą rodzinkę -
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze. Mi się w takich sytuacjach włącza zazwyczaj swego rodzaju odrętwienie i działam na zimno zupełnie bez emocji. Albo tak mi się wydaje, bo moi bliscy widzą moje nerwy. Życzę Ci dużo siły.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko będzie dobrze. Bądź dobrej myśli!

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki Girls...umówiłam się na 5 lutego. trwam w oczekiwaniu.
    Przed nami jeszcze pobranie krwi młodej...kuźwa, mam nadzieje, że zniose to lepiej niż z młodym///

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój starszy M ma taką wadę, jest pod opieką poradni kardiologicznej od dziecka. Do tej pory wszystko jest w porządku, organizm przyzwyczaił się do tej usterki i nie planują żadnych zabiegów. Na razie. Gdybyś chciała coś więcej na ten temat to śmiało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki dzieki Magda...pytania pewnie się pojawią po wizycie u kardiologa...

      Usuń
  13. Trzymam kciuki.
    U nas pani doktor też kilka miesięcy temu usłyszała szmery u Pierworodnego. Ale ten się tak drze, gdy tylko widzi panią doktor, nie mówiąc o tym co się dzieje, gdy ta zbliża się do niego ze stetoskopem, że nie ma pewności co do tych szmerów. A badanie wyglądało tak, że ja tuliłam rozhisteryzowanego Syna, Ojciec trzymał i przykładał stetoskop, a lekarz próbował coś przez niego usłyszeć. I tak żyjemy z tymi szmerami dopóki Pierworodny kiedyś, przypadkiem, nie da się normalnie zbadać. Podobno wiele dzieci po prostu z tego wyrasta.
    I tak jak Wy usłyszeliśmy, że należy to obserwować, ale się nie stresować na zapas.
    Trzym się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy po wizycie u pediatry z przychodni, która osłuchawszy Hanie nic nie stwierdziła. Potwierdziła nasze nadzieje, że takie szmery są normalne podczas infekcji. Młoda przez trzy dni gorączkowała, ale oskrzela czyste miała.
      Natomiast przepuklina pępkowa do konsultacji z chirugiem...

      Usuń
    2. Uff, jeden problem z głowy. Kciuki trzymam dalej.

      Usuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...