Buty.
I o ile nie jest to przed pilnym wyjściem, a jest jedynie zabawą to - spoko luz.
Potrafi siedziec w przedpokoju i co chwilę przymierzac kolejne pary swojego obuwia.
A ja mam pół godziny dla siebie. A ponieważ jestem fatalnie zorganizowana nie jestem w tym czasie nic pożytecznego zrobic w domu :)
(też tak macie, że gdy jest presja, dziecko kręci się po nogami to jesteście w stanie ogarnąc dom, a wystarczy, że dziecko się czymś zajmie - nie wiecie w co ręce włożyc? :P
Jak na razie Tata jej nie wypomina ilości par :) (nie tak jak za to potrafi wypomniec jej Mamie :)
Normalnie rośnie mi druga Carrie Bradshaw :)
Ja tam widzę niewielką różnicę, hehe
Kochana to bardzo urocze! Rośnie Ci typota kobieta w domu, a mąz musi się po prostu z tym pogodzić ;)
OdpowiedzUsuńaha i zacząć..odkładać :)
UsuńNic tak nie uszczęśliwia kobiety jak buty, nawet tej najmniejszej. ;)
OdpowiedzUsuńwidocznie ma to jednak po mamusi... :)
UsuńCzekaj aż zacznie Twoje przymierzać :P
OdpowiedzUsuńMoja coraz częściej się za to zabiera :P
już był taki epizod. ale na razie z naszymi łapciami :)
UsuńSlodziak Twoja corcia :-) niebawem szpilki pojda w ruch :-P
OdpowiedzUsuńpoczekajmy do wiosny :)
UsuńMała już wie co jest na większą przyjemnością dla kobiety... :-)
OdpowiedzUsuńjest bardzo pojętna :)
UsuńA do Waszych się nie dobiera? Bo ja jakiś czas temu pasłam ze śmiechu, jak mój Wojtek wyszedł z przedpokoju w moich szpilkach:).
OdpowiedzUsuńmoże nasze zimowe jej nie odpowiadają? nie jest łatwo nałożyć taki mamusi "kozaczek" :)
UsuńDokładnie, mała już wybrała najważniejszą rzecz dla kobiety ;) To oznacza, że można ją już nazwać prawdziwą kobietą ;)
OdpowiedzUsuńtiaa... jeszcze tylko grzebanie w moich torebkach i bunt przy ubieraniu (tego nie, paski do kropek) - wszystko przede mną :)
Usuńja tam żadnej różnicy nie widzę :D
OdpowiedzUsuńno nie?
Usuńplusem jak na razie jest, że "marka" nie ma dla niej znaczenia :)
Mała kobietka :-)
OdpowiedzUsuńWie co dobre :-)
Hehe, swietna jest!
OdpowiedzUsuńMoje Potwory tez kochaja buty (moze powinnam sie zaczac martwic o Nika? ;p), ale jednak wola przymierzac moje I meza. Ich wlasne sa nudne. :)
Ach te dzieciaki ;) mój M nagminnie zakłada ubrania i buty tatusia. Nagminnie się także rozbiera i biega na golasa.
OdpowiedzUsuńJa nie znalazlam roznicy. Jestem w tej zabawie daremna ;) Moj syncio tez mial faze na buty, ale na szczescie mu przeszla, bo najwieksze zainteresowanie kierowal w strone moich szpilek.
OdpowiedzUsuńDobrze ze przymierza , moja wylizywała podeszwy...
OdpowiedzUsuńMatko, u mnie to samo, tyle, że poza swoimi bierze też Elizy i moje... I tylko słyszę: Mamaaaaaa pomóż. Ale poza chwilami śmiechu, są też chwile grozy, kiedy na przykład ostatnio zobaczyłam Lilę biegnącą w jednym kozaku Elizy, a w drugim moim... Nie wiem jak Ona utrzymała równowagę- ja bym się od razu wypieprzyła :)
OdpowiedzUsuń