do domu
do DZIECI....
Sam Sylwester bardzo udany. W wybranym zestawie czułam się zajebiście. Było pyszne jedzenie,
fajna muza. Roztańczone towarzystwo. A po 24 - fajerwerki i ognisko !!!
zabrakło tylko kijków do kiełbasek... :)
Bo śnieg to ja dopiero dziś poraz pierwszy u Nas zobaczyłam...całe pół godziny zanim się roztopił, ale zawsze.. zresztą, jako kierowca nie będę narzekac...nie cierpię odśnieżania i jazdy 10km na oblodzonej jezdni...ale Ja nie o tym...
Z dziecmi została Niania...takie czasy, że babcie też się..bawią..ukhmmm...przemilczmy :P
Wróciliśmy zadowoleni, wybawieni o 4tej nad ranem do domku, aby...powitac nasze kochane 2 letnie dziecie, które postanowiło jednak przedlużyc kochanym rodzicom ten "wieczór"...padła po godzinie, my też...aby obudzic się o 7 rano!!!
A więc...uprzejmię deklaruje, że to OSTATNI RAZ gdy idziemy na jaką kolwiek imprezę i wracamy do
domu
dzieci...
Jedyna opcja abym poszła na cało-nocną imprezę to EKSMISJA moje kochane dzieciory z domu...na noc...i w pakiecie ich powrót najwcześniej po obiedzie...
ehh...marzy mi się co?....
A jak Wam kochane rozpoczął się ten nowy rok?
Bo chyba nie warto wierzyc w przesądy "jaki pierwszy dzien roku taki..cały rok"?
szkoda, że nie mam lepszego sprzętu...w ogóle nie oddaje blasku cekinów ze spódniczki...na żywo był lepszy efekt :)
Bioderka dały radę, za to jedno kolanko mi wysiadło od tych tanecznych podrygiwań, więc po 24-tej nieco się musiałam oszczędzac :P, ehh dziadu, dziadu...
Gośka, Chudzielcu! Moc najserdeczniejszych życzeń w Nowym Roku! :*
OdpowiedzUsuńOby był zdrowy, a wtedy reszta na pewno się ułoży :)
Wyglądałaś rewelacyjnie!!!
My Sylwestra spędziliśmy w domowych pieleszach, ale narzekać nie mogę, było miło :)
Przesądy? eeee, w nosie z nimi :D
Ściskam :*
ale mi pojechałaś !!! :D
Usuńa tak poważnie..wybór spódniczki nie był przypadkowy..super maskuje co nieco :PP
bo za dużo wolnego mi nie służy...kończy się niewyspaniem i wielkim obżarstwem...ehh
ściskam Moniś...
My wróciliśmy do pustego domu, po czym o 5 mieliśmy telefon od mojej mamy ze Maja się obudziła i płacze ze chce do domu i za nic nie idzie jej uspokoić :] całe szczęście rodzice mieszkają trzy bloki dalej i za moment przytargalismy naszego malucha co by Nowy Rok spędzić razem :] na szczęście Maja szybko padła i spalismy wszyscy do 12 także nie było tragedii. W każdym razie o nocach naszego dziecka poza domem możemy sobie na razie pomarzyć :/
OdpowiedzUsuńjeny...nie tylko my tak mamy..ufff...dobra, żartuje :)
UsuńNasza jeszcze nie spędziła nocy bez nas..za to cały dzień bez problemu z Nianią...w domu też bez problemu da się uspic Niani...ale chyba ma jakiś radar, ze budzi się gdy My już wracamy...masakra...taki dzień bez snu z dziecmi to prosta droga do "obłedu" :P
W ciągu dnia Maja też bywa zwykle z kimś innym (z racji tego, że pracujemy), nocki poza domem też się już zdarzały, ale taki "cyrk" pierwszy raz :-)
UsuńNie no Gocha! Ja tak czułam, że to narzekanie na wagę i uzależnienie od słodyczy to jedna wielka ściema, ale że aż taka? Wyglądasz zajebiście!!! To znaczy, przepraszam, wyglądasz świetnie!
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ostatnio moja przyjaciółka powiedziała dokładnie to samo? Tyle, że Ona w kontekście hmm, znowu muszę przeklnąć: "Jak się napierdolić, to tylko kiedy dzieci są na weekend u dziadków"... Ja tam nie wiem, za kacem nie tęsknię :) Ale numer podobny do Hanki, zrobiła nam kiedyś Eliza, jak wróciliśmy z wesela. No nie powiem, byłam przeszczęśliwa :)
A pierwszy dzień nowego roku? Do bani, więc lepiej niech to będzie jeszcze jeden głupi zabobon.
ejjj. pisałam już Moni, że sukienka dobrze obciąga...znaczy ukrywa :PP
UsuńJa nie piłam, a i tak myślałam, że umrę :(
Wiesz co... po balu na którym ostatnio byliśmy doszłam do tego samego wniosku. Jak ma człowiek potem problem z odespaniem przez kolejny tydzień to żałuje, że nogę z domu wystawił. RODZICIELSTWO - takie też ma uroki :)
OdpowiedzUsuńwww.MartynaG.pl
oj ma, ma...czasem jak pomyślę o "porannym" wstawaniu to odchodzi ochota na nocne balety...szkoda, że nie można się wyspac na zapas :)
UsuńGośka ile Ty schudłaś??? Wow!
OdpowiedzUsuńWyglądasz super:).
och Ewcia, gdyby to była prawda...na stanie mam obecnie 76kg...na pierwszy rzut oka nie widac bo mam chude rączki i szczupłe nóżki..a czerń jak wiadomo figurze zawsze sprzyja hehe :)
UsuńGosiu przebij piątkę, choć może to nie powód do przebijania- ważę dokładnie tyle samo. No dokładnie 75,8 kg.
UsuńAle już tydzień "walczę" i jutro sprawdzę efekty na wadze.
Buziaki!
niby powinnam się cieszyc bo większośc w cycki idzie, ale niestety brzuchowi też się "dostaje"... :(
UsuńEch, kiedy ja się wybiorę na jakąś imprezę...
OdpowiedzUsuńJa Sylwestra spędziłam na położnictwie, fajerwerki oglądałam przez szpitalne okno i razem z położnymi liczyłyśmy karetki podjeżdżające na SOR. Od północy do 1 było ich przeszło 10, tyle zauważyłyśmy;)
A Ty wyglądasz ekstra;) Cieszę się, że się dobrze bawiliście... a że potem trzeba troszkę pocierpieć, to wpisane w imprezy ;)
Hej to Zosieńka "tegoroczna" ??? :)
UsuńJuż pisałam szczerze gratuluje!!! dziewczynki są super :)
Zośka "ubiegłoroczna" ;) Sylwester już oczywiście w jej towarzystwie;)
UsuńSkąd ja to znam, tez kilka lat temu Sylwestra spędziłam "hucznie", ktoś kilka godzin za wcześnie podpalił lont :)
UsuńGrudniowa panienka :)...najważniejsze abyście obie czuły się dobrze...
UsuńA tu i synuś z grudnia...oj dziewczyny...mam nadzieje, że mimo wszystko "obsługa szpitala była na chodzie :P
Tak synuś z Sylwetra :)
Usuń:) ... Mój z lutego..i to w ostatni dzień jako "Wodnik" :)
UsuńNie przejmuj zabobonem, że jaki nowy rok taki cały rok. A gdyby tak było to ja bym tylko spała, odpoczywała i spacerowała, a to kusząca perspektywa:)
OdpowiedzUsuńWy się bawiliście, to mała tez chciała. W końcu też jej się coś od życia należy, no nie :) A tak poważnie to nie zazdroszczę, jak wracasz do domu z nadzieją, że się wyśpisz a tu zonk, jak mawiał Hajzer :)
Zapomniałam dodać, że wyglądałaś... zajebiście:)
Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, i aby każdy dzień był lepszy od poprzedniego :)
tiaa....w sobotę byliśmy na tzw. poprawinach, ale już z dziecmi to przyznaje bez bicia niezła z niej aparatka...z parkietu schodziło tylko aby ciągnąc tatusia za rękaw i dalej w tany :)
UsuńDobrze pamiętam takie powroty. Człowiek by wypoczął , pospał choć trochę, a tu nie da rady :-).
OdpowiedzUsuńTeraz to ja nie śpię ale z innych powodów, bo nadsłuchuje czy synuś wraca cały… :-)
Oj Grażynko...wszystko przede mną... :) sama pamiętam jak moja mama nie mogła spac i zawsze czuwała...
Usuńehh to rodzicielstwo ... ma swoje cienie i blaski
świetnie wyglądasz Gosiu, mogłabym rzec za Johnym Bravo: "oł, laska"... :))))))))
OdpowiedzUsuńnajlepszego w nowym roku ...