- wysoka gorączka. Zawsze, ale to zawsze zbudza we mnie przerażenie..No dobra, nawet jak ma 37,5 to sram w gacie.
- katar. A raczej nieprzespane noce z jego powodu, moje i dziecka oraz gdy trwa 2 tygodnie, oraz gdy towarzyszy temu kaszel
- upadek. ten na głowę. miejsca akcji dowolne. dwa razy z łóżka, kilka razy gdy wpada w poślizg, mimo "zamontowanych" antypoślizgowych skarpet. Podpunkt uzupełniają uderzania głową w stół, uderzenia w otwartą szafkę w kuchni.
- połykanie wszystkiego co się mieści w rączce, a potem wkładanie do ... buzi, było też do nosa. małe kamyczki z dworu, piasek z placu zabaw. "hitem" jednak okazały się dwie metalowe kulki zakupione przez starszego brata w Centrum Naukowym Kopernik i pozostawione na łóżku. nie wiem jakim cudem udało się uniknąć zakrztuszenia.
- porażenie prądem. "sponsor" dzisiejszego postu. taka sytuacja : remont pokoju. kontakt bez zabezpieczenia. dwie sekundy nie uwagi. dzięki bogu za wyłącznik różnicowoprądowy. kopnęło w paluszek, ale dopływ prądu został natychmiast odcięty. skończyło się na strachu (wieczór, nagle wszystko zgasło) i schłodzeniu paluszka zimną wodą.
Aha, żeby było jasne... Ja się nie chwalę, raczej ku przestrodze dla młodych rodziców.
Oczywiście to nie jest (niestety) zamknięta lista. Może znacie jeszcze jakieś przykłady?
photo TU
Małe dzieci mają z reguły większą temperaturę przy infekcjach niż dorośli. I całe szczęście, że Twoja malutka ma gorączkę, bo to oznaka obrony jej organizmu przed drobnoustrojami.
OdpowiedzUsuńZ niebezpiecznych przypadków mojej córki: 5 sekund pozostawanie poza zasięgiem wzroku - wdrapanie się na parapet otwartego okna, 7 piętro. Przy 3 dorosłych osobach, które ją pilnowały. Na drugi dzień wszystkie okna w mieszkaniu zostały wyposażone w odpowiednie blokady.
taki "numer" odwalił mój 3-4 letni synek. wszedł na parapet i przez uszczelnione okno wyrzucał zabawki. gotowałam obiad, nagle zadzwonil domofon. dzwoniła sąsiadka mówiąc, że Michał wyrzuca zabawki przez okno...a on sobie podsunął stolik pod okno i tak wszedł na parapet. wprawdzie okno było tylko uszczelnione ale i tak najadłam się strachu
Usuńnajwiększą chwilę (30 minut!!!) przeżyłam jak mi się córka na plaży nad morzem zgubiła. Moment nie patrzyłam - zdejmowałam synowi koszulkę. Miałam już w głowie wszystkie scenariusze. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. A po takiej "przygodzie" z prądem, chyba bym nerwa jeszcze kilka dni miała :) Dobrze, że nic poważnego się nie stało.
OdpowiedzUsuńPotrafię sobie wyobrazić. ja tak mam jak mi się młody spóźnia z powrotem ze szkoły. Kiedyś wracał 40 minut! ( średnio ma 10-15 minut). Bo na drodze był pies i szedł dookoła ..masakra ...
UsuńBoże... z tym prądem to masakra jakaś! Ja mimo wszystko do najgorszych chwil zaliczam pobyty w szpitalu, te wenflony, kroplówki, brak poprawy , spanie na krzesłach. Dramat dla mnie największy jak z powodu epidemii grypy na przykład , nie chcą cię wpuścić na oddział do własnego dziecka.
OdpowiedzUsuńNie miałam tej "przyjemności". Oprócz szpitalnych porodowych pobytów. raz pojechaliśmy ale lekarz stwierdził, że lepiej dla córki abym leczyła ją w domu bo w szpitalu jakaś epidemia była. No żeśmy "inhalowały" zapalenie oskrzeli 3mcznej córki w domu...
UsuńAha..z tym prądem, to młoda wcześnie "zaczęła".
UsuńBo starszy miał z "nim" kontakt na 3-4 lata. Włożył gwóźdź do kontaktu i nic się nie przyznał. Dopiero, ale chyba ze strachu jak powiedział, że ma dreszcze wezwałam pogotowie. Nawet nie usłyszałam, że wyłączyły się bezpieczniki, bo to za dnia było. Ale mamy te same, więc na szczęście dopływ prądu od razu został odcięty.
U mnie jakoś obyło się bez prądowych atrakcji. Jakoś ich tam nie ciągnęło:)
Usuńwszystkie opisane przez Ciebie przykłady mamy daleko za sobą, włącznie z prądem (choć w zasadzie nie tak całkiem dawno bo jakieś 3-4 lata, kto by pomyślał...), dodałabym właśnie jeszcze wszystkie zagubienia oraz przygody na placu zabaw, typu: Ty czekasz przy "ujściu" zjeżdżalni, a Młoda się rozmyśla, robi w tył zwrot przez "prawą burtę" i, zanim zdążysz dobiec do schodków, ona już leży na ziemi ... moja bez większego uszczerbku na zdrowiu, swoim oczywiście bo moje psychiczne do tej pory cierpi :)))))
OdpowiedzUsuńpowodzenia, sporo jeszcze przez Tobą :))))
Dzięki za cynka ze ślizgawką. Młoda już podejmuje próby samodzielnego na niej włażenia..szok..
UsuńJa jeszcze nie miałam takich najgorszych momentów, choć parę razy serce mi stawało. Widziałam, jak w zwolnionym filmie, jak Fifi w kuchni czy w łazience leciał do tyłu, albo jak zbliżał się do psa przy misce. Pewnie jak zacznie chodzić, to przeżyję jeszcze nie jedną chwilę grozy.
OdpowiedzUsuńUpadki są na porządku dziennym, a szczególnie na spacerze.
UsuńMłoda uwielbia schody, krawężniki...
No miałam to wszystko. Po wypadku z prądem naczynia zostały umyte - jak mi się przyznał, osłabłam - i wszystko w porządku...? a potem - no tak, jak umył naczynia, to w porządku, ma siły.... Dorósł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wytrzymałości życzę
Halina
Oj przyda się...przyda
UsuńNo w zasadzie te punkty już wystarczą, żeby przeżywać zawał za zawałem. Eliza i gorączka- to było tak, że kładła się zdrowa, a budziła za godzinę rzygając leżąc na wznak (kurna-gdzie jakiś instynkt samozachowawczy?!) i z 40stopniami gorączki... W nosie mieliśmy jakąś super kulkę z krzaczka, w wieku 3,5roku, więc nie taki maluch przecież, no i plastelina-też w nosie...
OdpowiedzUsuńLila ostatnio zajadała się cekinami z mojej rękawiczki-jak ją wyciągnęła z zamkniętej szafy? To już tajemnica poliszynela... A katar? Nienawidzę dziada. Kaszlu tak samo-odkąd Eliza miała mykoplazmę- kaszel non stop, gdzie non stop naprawdę znaczy non stop...
U nas taki kaszel codziennie, po kilka razy, LATEM, spowodował zapalenie płuc u Syna..masakra
Usuń- na pierwszym miejscu drgawki gorączkowe, przy pierwszej takiej sytuacji myślałam, że osiwieję ze strachu, teraz leki wcześniej podane i opanowanie
OdpowiedzUsuń- moneta w poprzek przełyku i sinienie natychmiastowe. Wszystkim polecam kurs pierwszej pomocy, czasami rodzic boi się, że za mocno ściśnie dziecko, albo, że źle wykona sztuczne oddychanie. Jednak taka wiedza może uratować życie.
- zjazd w misce ze schodów, dziura w głowie i ścianie i mnóstwo krwi. Warto wiedzieć, że skroń jest bardzo mocno ukrwiona o ile dziecko nie ma objawów wstrząsu czyli nie wymiotuje, nie straciło przytomności, widzi i słyszy normalnie to nie ma co mdleć, zawinąć głowę i spokojnie na pogotowie na szycie się stawić
- noże w domu, to koszmar a gdy jeszcze dziecko ma w planach samodzielnie zrobić śniadanie o 5 rano to koszmar do potęgi. Nic nie da chowanie, lepiej od małego uczyć: kochanie to jest twój nóż a te są mamusi i nigdy ale to nigdy nie wolno ich dotykać
- zrobienie z młodszej siostry mumii, bardzo niebezpieczne zwłaszcza jak zawinęło się ja bardzo szczelnie
- no i oczywiście upadki, prąd, zjadanie dziwnych rzeczy na spacerach
Pozdrawiam i życzę cierpliwości, większość się stabilizuje po 6 roku życia i zostaje tylko wspinaczka na bardzo wysokie drzewa, robienie samodzielnie śniadania .
w sumie z moim 9 latkiem mam mniej stresu niż z 15miesięcznicą...
UsuńNiestety przy małych dzieciach trzeba mieć oczy dookoła głowy i to czasem nie pomoże. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbalakier-style.pl
Tak, posiadanie dzieci to DUŻE wyzwanie... :)
Usuńi sytuacje o jakich nawet się nie śniło...
Masakra :| podpisuje sie pod Twoimi slowami niestety to prawda
OdpowiedzUsuńTrzeba jakiegoś postu dla.. równowagi... bo chyba są oprócz w/w jakieś plusy naszego rodzicielstwa :P
UsuńI po takiej lekturze ja się zastanawiam czy nadaje się na matkę..czy dam radę ogarnąć?
OdpowiedzUsuńDasz radę...Kobiety są wielkie...
UsuńJa tyle razy upadałam i wciąż jestem...a dzielę się doświadczeniem aby inni mogli nabrać dystansu do własnego życia, oczekiwań lub lęków...no i od czego są blogowe koleżanki? trzeba się wspierać :)
a Ty nie panikuj, tylko się przygotuj.. hihi
Dodałabym jeszcze ściąganie ze stołu gorącej kawy albo herbaty...
OdpowiedzUsuńNa to jestem wyczulona...Odkąd mojej koleżanki roczny syn wylał na siebie jej herbatę...stojąc przy niej...wszystko ładnie zeszło, ale w trakcie samej akcji ratunkowej, czyli chłodzenie woda dostał w szpitalu..zapalenia płuc...
UsuńJa bym dodała zadławienie jedzeniem albo zabawką. A najbardziej to się chyba boję "śmierci łóżeczkowej" jak mi się dziecko przekręci samo w nocy na brzuszek i uśnie z noskiem w materacu... brrr...
OdpowiedzUsuńTo może warto kupić monitor oddechu....
Usuń