"Jesteśmy" z Hanią na etapie :
- "nie wolno",
- "nie bierz do buzi",
- "zabraniam",
- "stop",
- "stóóóój",
- "wróć"
- "uważaj" bo : ulica, auto, szkło, błoto, psia kupa.... itp.
Wracam umęczona, z zaschniętym gardłem i nie umiem czerpać przyjemności ze spaceru...
Bo ona już wózek "beee", chce na nóżkach, swoimi ścieżkami, każda rzecz - leżąca na chodniku- podnosi swoją atrakcyjność aby ją wziąć do buzi, koniecznie, bo inaczej nie ma sensu, taki zmysł smaku ma rozwinięty. Ostatnio posmakowała...papierosa, a raczej zużytego peta, zgrabnie ukrytego w rękawiczce...
Uwielbia biegać po trawie, która jest również ulubionym miejscem właścicieli czworonogów, ale sprzątanie po nich już nie wydaje się "atrakcyjne"...
Więc zabieram dziecku tę przyjemność, każąc jej spacerować po chodniku. I wyrodna jestem, bo wolność wyboru zabieram.
I uwielbia ... uciekać, na dźwięk swojego imienia... przyspiesza... :-)
Wracam do domu utytłana, umęczona...byle do kolejnego wyjścia...
heh no moja 1,5 roczna córcia chodzi grzecznie za rękę :) pewnie do czasu ;)
OdpowiedzUsuńNasza obecnie ma 15...miesięcy..udręka, urdęka... :P
OdpowiedzUsuńGosia masz trening widzę po pracy haha :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Bardzo smieszne, trzeba było brać się za dzieci póki dwudziestka z przodu, więcje werwy by było :P
UsuńU mnie jest podobnie, mimo że Wojtek ma ponad 2 lata.
OdpowiedzUsuńMusi zaliczyć każdą kałużę, błoto po kostki, podnieść każdy śmieć...
A ja z Małą w wózku niewiele mam pola manewru.
A po półgodzinnym spacerze wracam umęczona jak po maratonie.
Kochana, mam TAK SAMO...30 minut a upocona jak mysz kościelna.., luksus jest jak pójdzie ze mną jej starszy brat, wtedy tylko w połowie jestem zmachana...dobrze, że daje się tak wykorzystywać :)))
UsuńAż się boję co mnie czeka;) Naczytam się, to przynajmniej mam czas, żeby się przygotować;)
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest to, że duża różnica wieku pomiędzy moimi dziećmi spowodowała u mnie totalną zaćmę jak to było z takim maluchem...
UsuńNo i wtedy byłam 7 lat młodsza :)))
"na dźwięk swojego imienia... przyspiesza... :-)/;
OdpowiedzUsuń:D
Dlatego ostatnio, zanim ją zawołałam, podbiegłam cichutko od tyłu
Usuńi wtedy cichutko : "Haniu, Haniu".. tak parsknęła śmiechem, że ją ... zaskoczyłam, że zapomniała..uciec...:)))
Czytając blogi mam odnoszę wrażenie, że ja mam cudowne dziecko - w nocy się wysypiałam od pierwszego dnia, nie jadł rzeczy "niejadalnych", dzwonek do drzwi i telefonu go nie budził i takich przykładów mam wiele. Chyba miałam farta, zwłaszcza przy moim trybie życia, chyba bym już padła z wycieńczenia gdyby jeszcze dziecko dawało mi popalić :);)
OdpowiedzUsuńA przy okazji zapraszam na konkurs :)
Pozdrawiam i powodzenia:)
KOchana, ciesz się tym stanem póki możesz :-)))
Usuńdzieki, ale niestety nie posiadam fejsbuka co mnie eliminuje na starcie :(
Ja proponuję kajdanki. Jedna ręka Twoja, druga córci ;)
OdpowiedzUsuńpisząc w temacie, rzuciły mi się w oczy plecaki dla dzieci, ze ...smyczą :)))
UsuńMam synka 19 miesiecznego i czasem modle sie o brzydka pogode :) na biegam sie jak by mnie gonilo stado "dzikich besti" :-D
OdpowiedzUsuńMoj Piotruś ma juz 2,5 roku. Ale uciekał mi, odkąd zaczął chodzić, do tego stopnia, że przestalam z nim wychodzić na dwór, póki nie obmyslilam sposobu. Na spacer zabieramy klamoty które "opóźniają wymarsz". Samochodzik na sznurku, balonik na gumce, samolocik do popychania, parasolke.Jak się czymś zajmie to ucieka mniej albo "wolniej". Życzę dużo cierpliwości!
OdpowiedzUsuń