wtorek, 18 marca 2014

A Wam kto pomaga przy dzieciach?




"...bo jak się ma dzieci w "późniejszym wieku" z opieką do nich jest trudno...

My zbyt zabsorbowani opieką nad dziećmi, aby dziadkom pomagać,
 
... a jedna zbyt stara, żeby pomagać nam, 
... a druga zbyt aktywna i zajęta sobą..." * - 

Jeden z minusów późnego macierzyństwa... :-(

ps. małe sprostowanie... my mamy w pakiecie... dzieci i ... dziadków, którym trzeba pomagać... :-(
lekko nie jest....



*inspiracją do wpisu stał fragment (nieco zmodyfikowany w stosunku do naszej sytuacji) z najnowszej książki H.Fielding "Szalejąc za facetem"...


photo TU

13 komentarzy:

  1. ech, a ja miałam teściową do pomocy. Ale pomocy wypominanej na każdym kroku i walczyłam o samodzielność ;) Teraz jestem ja i moje dzieci.... i moja mama ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jedna zbyt chora żeby się zająć więc zostaje nam druga, która nam pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas babcie pracujące. Sami sobie radzimy. Jedynie każda miesiąc urlopu weźmie i posiedzi z Ksawciem zanim do żłobka trafi bo niestety do pracy czas wracać. Ehhh. Sytuacji nie zazdroszczę. Dzieci i dziadki. To musi być bardzo trudne.

    OdpowiedzUsuń
  4. ciężka sytuacja u Was....
    u mnie moja mama się zajmuje małą gdy jestem w pracy :)
    pozdrawiam Cię Gosiu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja mama wnuka nie doczekała, tatuś znalazł sobie nową kobietę i się na nią zafiksował. Teściowie, udają, że dadzą sobie radę, ale ja się boję. W sumie, to ja mam dziecko cały czas przyczepione do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My ostatnio z małżem, z nasza dwójką, dostajemy na głowę i przydałby nam się nieco oddechu bez nich... stanowczo brakuje nam czasu dla siebie.. wieczorem jesteśmy zbyt padnięci nawet aby porozmawiać... :(

      Usuń
    2. Nam jeszcze tak bardzo to nie doskwiera choć czasem jest ciężko. Trzeba będzie coś niedługo pomyśleć, bo korby dostaniemy.

      Usuń
  6. ja się chyba nie muszę wypowiadać?

    OdpowiedzUsuń
  7. Gosia czyli rąk Ci brak, kurna ośmiornica by się przydała przy takiej kolekcji podopiecznych...
    Pełen podziw kochana, pełen podziw
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Podziwiam, pewnie idzie się zajechać, ale co zrobić, nie?
    Pomaga nam tylko moja mama, ale pracuje- na dwie zmiany, także hmmm, różnie bywa, musimy czasem nieźle się nagimnastykować, żeby się zgrać. Teściowej psa bym nie powierzyła, a co dopiero dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś to było prawie codziennie...w końcu powiedziałam dość, bo ile można z każdą pierdołą dzwonić aby synuś przyjechał? Teraz małż jeździ do swoich rodziców co drugi dzień.. a i tak mają ogromną pomoc ze strony jego rodzeństwa...

      Usuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...