Kiedy byłam z Hanią w ciąży, przyszły wyniki krwi....
ZŁE...
Ginekolog, dla rozsiania podejrzeń o możliwych wadach genetycznych w tym zespołu Downa, zaproponował wykonanie badań inwazyjnych. Po 35 roku życia są one bezpłatne...
Inwazyjnych bo polegają na wbiciu igły w brzuch i pobraniu płynu owodniowego...
W niektórych szpitalach pacjentki leżą po nim jeden lub dwa dni w szpitalu..
Ja, po pół godzinie i zażyciu leku rozkurczowego Nospa, po wykonaniu zabiegu wracałam 2h autem do domu...jako pasażer.
Oczywiście przeczytałam wszystkie możliwe fora zanim podjęliśmy decyzję czy na takie badanie się decydować. Gdyż wiązało się z ryzykiem poronienia...choć lekarz przekonywał, że nie mamy się czego obawiać.
Byliśmy przekonani, że jeśli wynik będzie pozytywny, zdecyduje się na usunięcie niż urodzenie chorego dziecka...Ale w praktyce decyzja wcale nie jest taka oczywista, szczególnie gdy czujesz pod sercem nowe życie...
Badanie zostało wykonane stosunkowo wcześnie, bo w 13stym tygodniu ciąży, ale czekanie na wynik trwało...miesiąc...Najgorsze oczekiwanie w naszym życiu...
W końcu telefon z przychodni...Wynik "kariotyp prawidłowy żeński"...
Nic nie może oddać ogromnej ulgi i szczęścia jakie poczuliśmy...
Jedyny efekt uboczny to moje nadciśnienie, które towarzyszyło mi do końca ciąży...
miałam w ciąży taki tydzień nerwów, gdy podejrzewano, ze syn ma niedrożny układ pokarmowy. Jest to wada, która wiązałaby się z operacją natychmiast po porodzie. Na całe szczęście okazało się, ze wielowodzie wywołane było czymś zupełnie innym. Ale ten tydzień czekania i nerwów był straszny. Gdybym miała czekać miesiąc... nie wiem co wtedy. Nie wyobrażam sobie tego. Współczuję :/
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu, mówi się, że co nas nie zabije to wzmocni...ale jednak wolałabym nie więcej takich "oczekiwań"..
UsuńW jednej i drugiej ciąży też miałam stresujące chwile, z każdą- na innym tle. We mnie jakiś margines lęku został do samego porodu, dopóki nie zbadano dziewczyn i nie powiedziano, że wszystko ok.
OdpowiedzUsuń