No i zaczęło się…powtórka z rozrywki…
Jeszcze 2
lata temu awansowałam z Matki moniturująco-nadopiekuńczej
na Matkę wyluzowaną, czyli mogąca
bez przeszkód porozmawiać na placu zabaw z innymi Mamuśkami, oczywiście z
przerwami jak One goniły swoje pociechy, czy ratowały z różnych opresji lub
mogącej poczytać książkę na ławce ...
Ale widocznie zabrakło mi w życiu
adrenaliny aby nastąpiło DEŻAWU…
Młoda jest gorsza od brata! A ma dopiero 15 mcy!
No dobra,
dzieci się nie porównuje, ale z niej to naprawdę niezły rojber…
A oto
miejsca gdzie Matka dostaje palpitacji, zawału serca itp… :
1. Piaskownica – siedlisko zarazy i
przemocy. Kolejno w buzi ląduje : brudna
łopatka, mokry piaseczek, małe kamyczki. Przemoc w wersji soft – koleżanka z
bloku – wyrywanie wiaderka. Przemoc w wersji hard – łopatką po głowie. Przemoc
niekontrolowana – sypanie piaskiem wszędzie, a najlepiej na głowę i w oczy… Aha, raz jest katem raz ofiarą...
Oczywiście są też plusy … Jest to najmniej mobilne miejsce (zarówno dla
Matki i dziecka), o ile dziecko nie potrafi jeszcze wyjść z piaskownicowej „kuwety”.
2. Kręciołek – zwany karuzelą. Dopóki
się nie kręci nie stanowi zagrożenia. Niestety z dziećmi na pokładzie nabiera
bardzo niebezpiecznej prędkości. Nie każdy daję radę się…utrzymać w pionie,
niektóre spadają, na głowę…
3. Ślizgawka – o zgrozo ... Napatrzyła
się na brata i Ona też chce … sama wchodzić, sama zjeżdżać ... AUUU ...
4. Krawężniki – część „wyposażania”
placu zabaw…ale czemu takie wysokie? Dopóki idzie wolno, pięknie podnosi
nóżki.. gorzej jak biegnie, chyba o nich zapomina bo ZAWSZE się przewróci…ostatnio
30cm ode mnie, na nos…AUUU… awansowałam na Wyrodną (bo w tym czasie rozmawiałam z małżem przez telefon)…
5. Trawa – sama w sobie nie jest zła...
całkiem nieźle amortyzuje upadki o ile
nie ma poślizgu na...psim gównie … Bo
naszych sąsiadów nie obowiązuje CAŁKOWITY
ZAKAZ ZWIERZĄT na palcu zabaw, a ty bardziej SPRZĄTANIE po nich… kamon!!!
Więc znów z
utęsknieniem wypatruje ławek.. najlepiej tych z kręgu Piekła, czy raczej Nieba
jak to zajebiście poczyniła postem Gimolka (ps. Tęsknie za twoimi wpisami)
A więc,
kończąc życzę Wam dużo Słońca, a sobie…deszczu J
bidulko współczuję....moja ma 18 miesięcy i też szaleje ale jeszcze ją "ogarniam" ;-)
OdpowiedzUsuńzazdraszczam...dla mnie to survival..nieźle muszę się nagimnastykować.
Usuńheheh my dopiero z huśtawki korzystamy, więc jest pełen luzz. ale Mała właśnie chodzić zaczęła, więc się szykujemy ;)
OdpowiedzUsuńtak...to były piękne "czasy"...teraz huśtawką średnią ją interesi
UsuńAż się boję... chociaż tu u nas place zabaw raczej zadbane są tzn. ludzie zbierają po swoich pieskach ;-) gorzej z innymi dziećmi: wychowywane bezstresowo robią co chcą - łopatki, wiaderka i inne przedmoty idą w ruch i to niekoniecznie zgodnie z ich przeznaczeniem. Pełna swoboda :-/
OdpowiedzUsuńU nas właśnie nie. I nie rozumiem tych ludzi tym bardziej, że ich dzieci też się tam bawią... A co do zachowań rodzice są różni. Są tacy co mają zlewkę, są tacy którzy tłumaczą.
UsuńMnie na razie ten temat nie dotyczy, ale już wielkimi krokami ten czas nadchodzi;) Filip zaczyna już pierwsze próby chodzenia więc pewnie jeszcze tego lata przeżyję pierwsze chwile grozy na placu zabaw;)
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej będziesz psychicznie przygotowana, hihi
UsuńA ja sobie siedzę i książkę na ławce czytam :P Albo gorzej, wyganiam potomstwo na plac zabaw, a sama zostaję w domu... No dobra, też przez to przeszłam. W pewnym momencie nie reagowałam nawet na zjadanie pełnych garści piachu. Odrobaczałam po sezonie ;)
OdpowiedzUsuńSzczęściara :)..piasek jakoś ujdzie ale kamienie? Nasz plac dookoła jest wysypany kamykami...mogli już lepiej płotek zrobić aby dzieci na parking nie uciekały...
UsuńJa bym do tego dołożyła jeszcze sznurki-kratki wspinaczkowe, u nas na każdym placu jest taka...koszmar...
OdpowiedzUsuńZ tym się spotkałam w Parku dinozaurów, ale jak młody miał 6 lat więc się o niego nie bałam. Takie cuda-wianki sa na placu, który omijam szerokim łukiem. za dużo "wyzwań"
UsuńTaki to już wiek, ze trzeba uważać. Niestety nasze place zabaw bardzo odbiegają od norm bezpieczeństwa. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://balakier-style.pl/
Oj trzeba...Hanka jest bardzo żywym dzieckiem co cieszy mnie ogromnie i jednocześnie niepokoi co będzie później? czy dam radę? późne macierzyństwo ma swoje plusy i minusy :)
UsuńGosiu przecież będzie już tylko coraz lepiej!
UsuńJa jako matka pięciolatka właśnie stwierdziłam że nadeszły złote czasy!
więc cierpliwości:)
tak..pamiętam jak Syn tyle miał..złote czasy...masz rację...jeszcze tylko ...4 lata :))))
UsuńMój Szogun 10 mcy ma. Chodzi i ostatnio odkrylismy przed nim cudowny świat placu zabaw. Wiem co czujesz o tyle mam gorzej że chodzi jak czołg i taranuje wszystko na swej drodze co niestety kończy się często upadkiem :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie podglądam jak świetnie sobie na nim radzi :)
Usuń