1. Zagadać się z przystojnym tatą drugiego dziecka,
2. Zauważyć powracającego małża i z automatu przerzucić odpowiedzialność za dziecko na niego...wcale mu o tym nie mówiąc,
3. Zagapić się na wychodzącą lekarkę, która musi "obsłużyć" dodatkowego pacjenta, mimo, że my czekamy już godzinę na wejście...
Miejsce akcji : Przychodnia dziecięca dzieci chorych. Bohaterowie : Matka i córka...Ojciec dochodzący.
To był moment. Pierdu, pierdu z ojcem chorej dziewczynki, w drzwiach przychodni pojawia się małż z miną "jeszcze nie weszłyście?", z gabinetu wyszła lekarka z przepraszającym uśmiechem, że musi jeszcze na chwilę wyjść obejrzeć zdrowego pacjenta, ale zdrowy pacjent gdzieś znikł, pielęgniarka za nim wybiegła, ale wróciła z niczym. Lekarka zła, że jej dupę zawraca...więc wraca z powrotem do gabinetu, do którego wchodzi tata z córeczką...a Małż pyta " A gdzie Hania???"...
Kuźwa...przed chwilą tu stała!!! Nie ma jej...
Zaglądam do wszystkich drzwi otwieranych w ostatnich paru sekundach ...
W gabinecie lekarki : nie ma!!!
Wypadam przed przychodnie : nie ma!!!
Po chwili patrzę za pielęgniarką jak otwiera drzwi do ..strefy czystej...jak nic przeszła na korytarz gdzie przyjmowane są rano dzieci zdrowe...
Jest, jest...idzie sobie mała spryciula przez korytarz i niesie sobie małe, dziecięce zielone krzesełko...ot tak...
Nie zdążyłam się nawet spocić..tak szybko się znalazła...z drugiej strony wystarczyło parę sekund aby ją stracić z oczu...
Jeśli ktoś Wam opowie historię matki, która zgubiła dziecko w przychodni to na bank będzie o Nas...
ps. Lekarka stwierdziła wirusowe zapalenie gardła...bez antybiotyku, za to przepisała Groprinosin..zobaczymy czy ta gorączka (dziś też wysoka) to tzw. trzydniówka czy od gardła...
Malgorzato jeszcze ją zgubisz klilkakrotnie...
OdpowiedzUsuńGrunt że wróciła- z zielonym krzesełkiem, haha:)
Pozdrawiam Was
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
niestety krzesełko trzeba było oddać :)
UsuńKurna wykrakałam to gardło:/
OdpowiedzUsuńOby Mała szybko wróciła do zdrowia :)
Jak mi Zuza zniknie z oczu mam zawal i wylew w jednym! :P
Pozdrawiam cieplutko :)
Lepiej oby nie bo Zuzia potrzebuje mamy by ja wychowala:-*
UsuńZłapała od tatusia..a ty nie wykrakałaś...jak żadnych objawów to najczęsciej gardło tak lekarka powiedziała...
Usuńja też jak stracę młodą z oczu to mi serce staje...ale w przychodni najpierw był szok i niedowierzanie..w końcu to nie market, ani galeria...
Byliśmy z mężem i córeczką (2 lata) na festynie. Staliśmy przy parasolach, rozglądając się, gdzie by tu usiąść i coś zjeść. Mała stała sobie przy nas. Zamieniliśmy ze sobą kilka zdań, mała zniknęła. Szybkie rozglądanie się i poszukiwania. Zauważam, że nasza córeczka siedzi na kolanach u jakiejś kobiety, która zajmowała stolik z dwojgiem dzieci i karmi naszą córkę kiełbaską z grilla. Mała pałaszuje aż miło. Po dłuższej chwili obserwowania pytam się męża:
OdpowiedzUsuń-Znasz tę kobietę, która karmi nasze dziecko?
- Nie, myślałem, że ty znasz.
Córeczka podeszła do stolika, spojrzała na kiełbaskę i powiedziała do kobiety "am", więc wzięła ją na kolana i nakarmiła. Cieszyła się, że kiełbaska się nie zmarnowała, bo jej dzieci najpierw chciały kiełbaskę, a potem nie chciały jej jeść.
I już wtedy wiedziałam, że córeczka da sobie radę w życiu :)
:)) napewno..przebojowa dziewczynka...
Usuńnasza też spokojna, na tym pustym korytarzu, niosła sobie to krzesełko..bo w sali dla dzieci chorych takich nie było :)
Kiedyś, pilnując dzieci razem z mężem, zgubiliśmy córkę nad morzem, Z pół godziny jej szukaliśmy. Miałam już wizję utonięcia, porwania, sprzedaży na organy! W życiu się tak nie bałam. Całe szczęście się znalazła. I mimo, że nie miała 3 lat była nauczona jak ma na imię, nazwisko i potrafiła podać adres zamieszkania. Ale szła sama po plaży rycząc i wołając mamę przez 20 minut i NIKT się nią nie zainteresował. Dopiero po takim czasie jakaś babka wzięła ją za rękę i prowadziła do ratownika. Wtedy akurat ja je znalazłam.
OdpowiedzUsuńnawet mi nie mów...my tak z młodym mieliśmy..jak był mały..potem wpadłam na to, że mogłam kupić takie specjalne opaski z nr telefonu...
Usuńale ratownicy byli czujni..u nas też nikt z plażowiczów się nie zainteresował z tym że młody nie płakał...a znalazł go ratownik, przy którym "rozbiliśmy" kocyki...więc kojarzył malucha :)
Jakoś tak zawsze w pobliżu nich się rozkładaliśmy :)
dużo zdrówka oby to nic poważniejszego nie wynikło ;*
OdpowiedzUsuńło matko! czytając Twoją historię już się zdenerwowałam
na szczęście się znalazła..wchodzi do gabinetu a lekarka :"ooo i gdzie ta nasza zguba się ukryła?" :))
OdpowiedzUsuńmam cichą nadzieję, ze ta wysoka temperatura to trzydniówka bo dziś też stan podgorączkowy...
zdrowia!
OdpowiedzUsuńdziękujemy...
Usuńprzyda się bo wczoraj złapało małża...dziś mnie :(
OOO dzieci już tak mają, lubią znikac i chadzac swoimi ścieżkami, zazwyczaj kiedy my na małą chwilę tracimy czujnośc czyt.rozmawiamy z drugą osobą, a dziecko myk i już :)))Ale wszystko dobre co się dobrze kończy !
OdpowiedzUsuńZdrówka dla małej pociechy :*
Uściski dla Ciebie :)
dzięki Beatko...To jej pierwszy..gigant :))
Usuńno i pewnie nie ostatni ;)))
Usuńa czyja to wina????... ja Ci mówię, że tego przystojnego faceta, wyłącznie... to zawsze wina facetów... :))))))
OdpowiedzUsuńmnie i mojej psiapsiółce (tej ostatnio odwiedzanej), lata świetlne temu, zaginęły syny nasze, lat 4 i 3... se wzięły się za rączki i se poszły ze sklepu do domu... bez nas ... dogoniłyśmy w połowie drogi, po wskazówkach przechodniów, którzy widzieli idących chodnikiem dwóch grzecznych (he he he...) chłopczyków .... :)
zdrowia dla małej ...
Oczywiście...ale tego małżowi nie powiem...chyba nie zrozumie :p
UsuńA to uczucie że nagle jakby serce ci wyrwano, koszmarne!
OdpowiedzUsuńjest taki film z Michelle Pfeiffer "Głębia Oceanu" doskonale oddaje klimat takiej sytuacji...gdy z oczu znika Ci dziecko...
UsuńCzasami to są sekundy! Na szczęście nic się nie stało. Zdrówka życzymy i przesyłamy moc uścisków :-*
OdpowiedzUsuń