Nie dla mnie bycie „FASZYN
MOTHER” … a na 100 % nie dotyczy to wyjścia …z dziećmi..
Bilans strat :
-3 pary rozdartych rajstop (a
wszystko to dzięki rzepom przy bucikach małej, tak, tak, w domu zapinam z
zamkniętymi oczami, w gościach zawsze zahaczę o własne rajtuzy)…
- 2 zerwane naszyjniki
(chciałam być very faszyn i kupiłam sobie zajebiste naszyjniki do skromnej
sukienki..wiecie jedna sukienka, na dwa wyjścia, różne naszyjniki, prawie jak
dwie kreacje, szkoda, że ..jednorazowego użytku… sprawca numer jeden Syn „O
Mamusiu, jaki masz śliczny naszyjnik, ups, nie ciągnie się”, sprawca numer dwa
„O Mama ma fajny naszyjnik, ciekawe czy się rozciągnie” – myślała pewnie córka jak urywała drugi
naszyjnik…
- plamy na sukience …a to już
wina Matki, przecież wiadomo, że w gościach, próbując jedną ręką nasycić pusty
żołądek , a drugą odpędzać córkę, to musi się skończyć, albo łyżką zupy na jej
głowie, albo… właśnie na sukience… a kiedy małż się ogarnął i w końcu ruszył z
odsieczą (najedzony) matce odechciało się… zimnej zupy…
- zerwany kolczyk, naderwane
ucho – zachciało mi się pochwalić prezentem świątecznych od małża… to jego
wina, nie przeczytał tego posta i kupił długie… śliczne, ale przy noszeniu
dziecka… nie praktyczne
- obsiurany lakier na
paznokciach…albo lakiery, które używam są do du…, albo trudno mieć wciąż pięknie
pomalowane pazurki, po ręcznym zmywaniu, albo na drugi raz siedzieć cicho
zamiast się wyrywać „To Ja mamie pomogę” , zapominając, że teściowa nie
posiada..zmywarki…
Ale w sumie fajnie było w
końcu zamienić dres na sukienkę… J
photo TU
w gościach masz matka rozbieżnego? cza było więcej wypić, co by się w oczach troiło, miałabyś mniejszą szansę trafienie ;)
OdpowiedzUsuń:-))
UsuńJa sobie dresiki u Mikołaja zamówiłam i takim to sposobem mogłam się przebrać, że niby przyjemność Mikołajowi pragnę zrobić - haha
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Ja też jestem dresiara...w domu stawiam na wygodę...choć ostatnio większośc z nich ma "dodatkowe wzorki" - szczególnie te "robocze" do karmienia młodej :-P
UsuńNo to ładnie;) Ja też z wyjścia świątecznego wróciłam jakby mnie ktoś ze śmietnika wyciągnął. Cała w żarciu, rozchełstana i bez biżuterii;)
OdpowiedzUsuńU mnie tylko fuksnęło się z tym jedzeniem..obawiam się że na święta raczej schudłam, bo z małą niewiele pojadłam, a zimnych potraw nie lubię...a w domu byłam zajęta cerowaniem..rajstop...:-))
UsuńNo tak. Pamiętam ten okres i tą "modową" dyspensę :) Wesołych Kochana ;)
OdpowiedzUsuńModowa dyspensa, hehe, dobre...Ostatnio łapie się na tym , że nawet sukienka nie jest dobrym rozwiązaniem po tym jak parę razy pokazałam ..tyłek...Ogólnie stawiam na wygodę, ale wiadomo, czasem lubię się..odstrzelić...Juz nie pisze o karmieniu młodej...jej wystarczy śliniak, a mnie przydałby się..kombinezon..szczególnie jak teraz chce jeść sama...
UsuńDo kompletu powinien Cię jeszcze jakiś pies obślinić i odbić zabłocone łapy na jasnym ubraniu. Jak szaleć, to szaleć :))
OdpowiedzUsuńNie ma szans. Jak widze psa uciekam w długą. Nieważne czy w szpilkach czy kaloszach...
UsuńNigdy do końca tego nie zrozumiem. Hmm
OdpowiedzUsuńJa też nie pojmuje tego "fenomenu". To się po prostu..dzieje :-)
UsuńCzas zaplanować czas bez dzieci:)
OdpowiedzUsuńNa szczęscie w Sylwestra zostają ...w domu z nianią... a my na Bal...
Usuń