Kolejny skutek uboczny blogowania :-) (nie, nie, nie "łatwizna", ale poznawanie kojenych fajnych blogów, a co za tym idzie kolejnych fajnych treści)
dziś zawędrowałam do Lucy. Mam nadzieję, że mi wybaczy, że bezczelnie i z pełną premedytacją wstawiam linka...poczytajcie...
http://and-in-between.blogspot.com/2013/11/poradnik-jakiego-potrzebujesz.html#more
Pasowałby mi w ramach piątkowych podziękowań ale nie mogłam się oprzeć, tym bardziej, że idealnie wpasowuje się w klimat nie opuszczających nas choróbsk ...
... a więc na miły początek (kuźwa, już wtorek) tygodnia....
ps. a może któraś z Was już ją "wyznaje" ? I co..sprawdza się ? :-)
A ileż można sobie głowę zawracać tym co nie wychodzi? Więc ja staram się pieprzyć! :D
OdpowiedzUsuńbędę musiała sobie przyswoić NIE PRZEJMUJ SIĘ INNYMI ;-)
OdpowiedzUsuńŁatwo powiedzieć, gorzej zrobić...
OdpowiedzUsuńAle podobno jest taki nurt, że jak "pomyślimy" tak czujemy...
Usuńnp.
"Ale mnie dziś wkurwiasz !!! " - stan max wkurw. podniesione ciśnienie krwi, fatalna przemiana materii, szybsze tetno... ale...
"Pięprze to..." - ciśnienie normalne, tętno w normie, luz - spotęgowany bezcenną miną rozmówcy :)))
Zgadzam się! Też to stosuję, działa!!!!
UsuńOd dziś... pieprzę to!
OdpowiedzUsuńPieprzna bardziej strawna, jak nie wychodzi pieprzę i od razu wchodzi
OdpowiedzUsuńhttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
W pełni się zgadzam...naturalna i bardzo smakowita...ta przyprawa :-P
UsuńNie potrafię tak. Jak wszystko idzie źle to mówię wtedy, że wszystko mija, więc to też minie.
OdpowiedzUsuńCzasem tez tak potrafię..ale głównie...
Usuńu mnie to zależy od natężenia czynników zewnetrznych, emocjonalnego zaangażowania :)
Podoba mi się to stwierdzenie : pieprzę to!. czasami sobie tak mówię.
OdpowiedzUsuń