Dzięki Bogu za Pepco….
Kiedyś kończą się używane ciuchy.. a dostałam ich
mnóstwo od koleżanek (thanks Girsl!)... w końcu wypadałoby kupić córce coś
nowego.. no i tu mam dylemat.. zaczął się etap „jemy jak świnki”.. fachowo
nazywają to BLW czy jakoś tam…ale w realu wygląda to jak wygląda…
Dziecko uświnione , matka uświniona (thanks God for
sh and lumpki for me)…
Ja nie wiem czy tylko ja tak mam? No bo co włożą
lepszy ciuch ( A nusz się uda) to zaraz plask… śliczna plamka na rękawie, pół
biedy jak to jest kaszka, ale najtrudniej schodzi malina, marchewka, buraczek..i
nie ma znaczenia czy chodzi o rękaw matki czy córki…my tak w duecie…się
uprosiaczemy.
Więc ruszyłam do miejscowego Ciuchlandu no i się zaskoczyłam…
… Niby używane, a ceny jak z H&M… (stamtąd to tylko rodzinie polecam co
warto młodej kupić, hihi)…
I odkryłam Pepco…
Zawsze mi tam coś capiło… no wiecie, coś jak się
wejdzie do „chińskiego centrum”.. ale ostatnio chyba o to zadbali bo pachnie
całkiem ładnie..
W każdym bądź razie weszłam i zdębiałam .. całkiem
śliczniuchne ciuszki i jeszcze fajniejsze ceny… Normalnie wpadłam w jakiś
zakupoholizm…okupiłam córkę bluzeczkami, getrami w różnych kolorach..
Teraz może świnić (byle jeszcze nie świntuszyć) do woli J
Hehe bardzo pozytywny poscik :) no wlasnie ja tez musze w koncu odwiedzic to pepco ;)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja mam mieszane uczucia co do pepco. Bo fakt ładne i tanie mają ciuszki. Ale niektóre to po dwóch praniach się mechacą, nadruki ścierają/pękają/zanikają. Getry i owszem super, lakiery do paznokci też (hihi coś dla mamy), ale ile bym się nie namacała, na metkach nie sprawdzała warunków prania, to z połowa się zmechaci, druga nie. :(
OdpowiedzUsuńzgadzam się. jakość ubrań jest słaba. ale do "nauki jedzenia" idealne :-). Co do mnie w nic nie wchodzę, wymiarówka jakaś nie typowa.
Usuńlubie za to ich propozycje "home", czasem cos kupię...
Ja tam niedawno kupowałam gadżety dla naszego nienarodzonego jeszcze syna typu kocyki, ręczniki, pieluszki tetrowe i ceny naprawdę są niezłe. A z tymi ciuszkami to po co kupować jakieś z najnowszych kolekcji za niebotyczne kwoty skoro wystarczy dać dziecku papkę z marchewki i łyżeczkę i już jest "po ciuszku" ;-)
OdpowiedzUsuńMy też wspieramy chińskich wyrobników (czytaj: niewolników) i do przedszkola chodzimy z metką Pepco. Jak sięnie ma, co się lubi, trzeba się liczyć, że w przyszłości mali, skośni ludzie opanują cały świat, inne cywilizacje wyginą, a na świecie pozostanie coraz lepsze wzornictwo (stosunkowo) w parze z marną jakością.
OdpowiedzUsuńJa z głupoty zmarnowalam tyle fajnych ubranek, że hej
Ciekawe czym to jedzie, że skoro wszystko jest z tego samego źródła typu hm, reser,czy pepco (oprócz może większej porcji ryżu) różnią się ..zapachem....? i automatycznie cena..wzrasta...
UsuńHm, szkoda, że nie było Pepco, kiedy Eliza była mała i w pakiecie miała refluks... Aha, z ciężko spieralnych plam dorzucam te z bananów :)
OdpowiedzUsuń