poniedziałek, 16 września 2013

Terroryzm..odsłona pierwsza



Już miałam nadzięję że będzie normalnie...
Ja z małżem pod wspólną kołderką, dzieci uśpione...

Niestety na własnej piersi wychodowałam terrorystkę....


Oki, przez pierwsze miesiące kierowana własną wygodą usypiałam ją w łóżku, spała ze mną aby w razie pobudki zaspokoić ją mlekiem z piersi płynącym..
Po paru miesiącach pomyślałam że nadszedł czas separacji...Oswajanie z łóżeczkiem, jeśli chodzi o drzemki w ciągu dnia , przebiegało w miarę bezboleśnie..ale co do nocnych klimatów...MASAKRA..
Usypianie, oprócz stałych rytuałów,  to jedna wielka niewiadoma....
Albo zaśnie wyczerpana płaczem, albo zasypia noszona na rękach, albo zasypia przy piersi, albo np. tak jak dziś...60 minut kręciła się na dużym łóżku wokól własnej osi..dosłownie...

Nie mam siły. Jestem skonana..

Relacje z małżem napięte...a jeśli nie daj boże próbuje mnie zachęcić na nocne igraszki zaczynam warczeć..autentycznie...

wcale mnie nie dziwi odsetek rozwodów po narodzinach dziecka...

1 komentarz:

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...