Taka sytuacja w pracy
1. Scenka pierwsza
Podchodzi do mojego biurka jeden z naszych stałych klientów (wesołek taki)
Próbuje do mnie zagaić :
- „Oj, pani Małgosiu, zarobiona
Pani, tyle papierów…” – chyba próbuje mnie pocieszyć...
Ja – Rzucam tylko swoje spojrzenie pt. „Nie kurwa, leżę i się opalam”
Na to mój kolega M. rzuca przez ramię :
-„ Panie Staszku, sam Pan widzi,
takie zapierdol, że nie ma kiedy paznokci pomalować….”
Klient konsternacja, a my się brechtamy… Akurat M. potrafi rzucić aluzją,
szczególnie do ostatniej sytuacji TUTAJ J
2. Scenka druga
Obecnie w biurze siedzi z nami Handlowiec, który zwyczajowo jeździ po
klientach i docelowo „ogarnia” same duże kontrakty…
Z racji braku personelu, został „udupiony” na stacjonarce i niestety daje
nam to odczuć, poprzez ciągłe narzekanie..
Kiedy już po kolejnej obsłudze klienta „za 100zł”, znów stęka, że on nie
będzie podnosił tyłka za takie pieniądze, bo on to umowy na 200 tys. podpisuje,
podchodzi do niego Kiero i mówi :
- „Kurwa, R. przestań gwiazdorzyć ….. zjedz snickersa” J
Ps. Zgadnijcie co dziś kupiłam dla chłopaków?
Jak tylko weszłam przed pracą do Biedronki, i zobaczyłam na wagę..SNICKERSY…nie
mogłam się oprzeć …J))))))))
Tylko pamiętaj, my na diecie! Żadnych słodkości! Już lepiej jak będziesz gwiazdorzyć:)
OdpowiedzUsuńKuźwa, nie mogłas wczesniej napisac..zgrzeszyłam aż 4 razy!!!!
UsuńDobra, ide zapierdzielać do kibla robić przysiady :)
kurna no, ja niby też jestem "wizytówką" bo się na mnie natykają (albo potykają nawet...), ale ja to sobie mogę, co najwyżej, tuszem oko maznąć... i to oczywiście w toalecie :) ... aha, i jakby co, to ja twixy wolę... to tak gwoli informacji :)))))
OdpowiedzUsuńA Ja marsy..więc kupiła garść tego i tego :)))
UsuńWiesz, mnie tez w sumie zostaje toaleta..thanks God za lutro w niej :)
Te pazurki to jak klientów nie ma..a zebranie jak się ...przeciąga :)))
(zawsze mam w szufladzie zapasy- wiadomo, jak się dużo napierciedala w klawiaturę, lakier odpryskuje, ehhh - taka lajfa)
Ooo. Przypomniałam sobie, mam snikersa;) Idę zjeść;)
OdpowiedzUsuńhehe...bo przestanę pisać o słodyczach...tylko mi tu z pretensjami nie wracać, że boczki, że coś tam...(chociaż na fotkach z chrzcin to widać że parę snikersów ci nie zagrozi)
UsuńCoś tam zawsze można odjąć;) Ale jeśli chodzi o jedzenie, to jestem podatna na sugestie;)
UsuńBuahaha! :D Wesoło masz w tej robocie nie ma co :D I, że nawet czas na paznokcie jest :D
OdpowiedzUsuńNo...czasem można boki zrywać, a czasem nie ma gdzie ręcę włożyć :)
UsuńA co Ty taka "dosadna" się zrobiłaś?
OdpowiedzUsuńRóża..co to znaczy "dosadna" w twej interpretacji?
Usuńbo nie wiem jak ugzryźć? :P
Eufemistycznie nazwałam wulgarność :)
UsuńRozumiem, ze czasem trzeba czymś mocniejszym rzucić, ale tutaj to jakaś kumulacja :))
aaa....czasem człowiek musi...inaczej się udusi... :)
Usuńnie chcę się wybielać (no dobra wybielam się) ale pracując z samymi facetami i tak czasem gryzę się w język...mimo dużego "temperamentu"...
A faceci też mają w obowiązku służbowym dbać o swój wygląd, bo są wizytówką firmy?
UsuńJasne...Kiero goni jak któryś nieogolony, lub nawet jak się "lekko" spoci...Mówimy na niego Faszysta-Terrorysta...
Usuńheheh . Uwielbiam Twoje posty.
OdpowiedzUsuńA Ja uwielbiam je pisać...nie od dziś wiadomo że najlepsze scenariusze pisze..życie :) pzdr Grażynko.
Usuń