poniedziałek, 18 listopada 2013

Co ze mnie za matka...?


 
Sama nie wiem co o tym myśleć…

Nie było mnie 2 dni.

Przez ten czas prawie roczna córa przespała w dzień 2 drzemki, zasypiała od razu jak tylko małż włożył ją do łóżeczka…

Przespała CAŁĄ NOC….

Ci, którzy pamiętają jak to wyglądało wcześniej (dla ciekawskich TU i TU )


Niestety jedyne co mi przyszło do głowy, to że jestem do dupy matką, która nie potrafi uśpić swojego dziecka, że źle na nią działam, jestem za nerwowa, za emocjonalna …

Wczoraj nie było mowy żeby ze mną zasnęła…co przymykała oko, zaraz się wybudzała i płakała…po pół godzinie poszedł tatuś i już jej nie słyszałam. Schowałam się pod kołdra i się poryczałam…

Aha…i zdążyłam się pokłócić z małżem, który stwierdził, że był taki spokój jak mnie nie było, ledwo wróciłam i zaczęłam się czepiać… Albo my już nie umiemy ze sobą rozmawiać, albo ja już nie mogę mu zwrócić uwagi, bo „wszystko co powiem” odbiera jako zaczępkę…

 

Ps. Do Poznania dotarliśmy cali i zdrowi, choć przez chwilę było groźne, bo mi jakiś jełop cały czas siedział na autostradzie na dupie… Skoro uznał , że dla niego jadę „za wolno” mógł mnie wyprzedzić, a nie trąbić i robić podjazdy, tym bardziej że były dwa pasy…

Poznańskie koziołki „zaliczone”.. były nawet brawa bo się „trykały”....

Najlepsza pizza oczywista na Starym U Luigiego…

Tylko koszmary miałam w nocy, ale żaden ze mnie Freud, więc przemilczę ich treść…

 

Jeśli macie jakieś koncepcje odnośnie zachowań córki, śmiało…przyjmę na „klatę”…Ja  nie mam pomysłu…oprócz dołowania się…

16 komentarzy:

  1. Miałam ostatnio pogawędkę z mężem na temat usypiania naszego maluszka. Standardowo wieczorem jest taki zmęczony, że nie może zasnąć. Lulam, tulę i nic. Przychodzi mąż, bierze na ręce, idzie do kuchni, włącza okap i buja go, aż zaśnie. No fajnie, powiesz. Tylko problem w tym, że ja nie daję rady w ten sposób, więc jak małżonka nie ma to dziecko wyje, aż PADNIE. Masakra, tym bardziej, że w dzień grzecznie sam zasypia, na łóżku, w bujaczku, czy w łóżeczku. No i miałam dąsającego się męża...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze parę tygodni temu usypialismy córę na zmianę. Po prostu nic na nią nie działało. Musiała swoje wypłakać. A ponieważ wzięta na ręcę od razu się uspakajała, to był sygnał że nic ją nie boli. Troszkę wymuszała..
      Od jakiegoś czasu udawało mi się ją usypiać, śpiewając kołysanki...lecz i tak wybudzała się kilkakrotnie w nocy...
      Mnie najbardziej chyba zabolało "powitanie" malża...że jak mnie nie było to był taki spokój, córa bez problemu zasypiała...od razu wpadłam w poczucie winy "co ze mną jest nie tak"...

      Usuń
  2. U mnie podobnie...
    Nie wiem, czemu tak wpływam na dziecko, ale wieczorne usypianie należy już w pełni do taty. A w dzień... no cóż, w weekend jak jest mąż, na ogół zasypia bez problemu, a w tygodniu? Właśnie się męczę i nie wiem, co z tego będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ja nie mam wystarczająco dużo cierpliwości?...ogólnie mam duży temperament i szybko się denerwuję...tracąć wlasnie..cierpliwość...

      Usuń
  3. Moja jest tak że dziecko Matce na głowę wejdzie i cuda na kiju wywinie!!! :P
    Kto by nie zostawał z moim krasnalem to mówił złote dziecko!!!
    Siostra powiedziała MNIE , że to normalne.... więc ja i Tobie mówię Droga Mamo .... głowa do góry... dziecko przy matce czuje się bezpieczne i wolne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby tak...ale teksty mojego małża czasem działaja na mnie "demotywująco"...

      Usuń
    2. Kochana ale nie nauczyłaś się jeszcze że dla brzydszego dwunoga tego świata wszystko jest białe albo czarne?!
      Jedź w piz.. na dwa miesiące a zobaczymy jaki OPANOWANY jegomość będzie :P :D I jakie dzieci będą cudowne i chodzące jak w zegarku! ;)
      Będzie dobrze :*

      Usuń
  4. skrajna daj spokój, gdybym ja się miała takimi tekstami przejmować to już byłabym dawno siwa. Jeśli chodzi o malutką to nic na to nie poradzisz. U taty czuje "dyscyplinę" a u mamy nie:)To przecież normalne...

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie na odwrót. M. nie potrafi ani uspokoić, ani uśpić Filipa. Nie wiem co gorsze, to co u Ciebie, czy to co u mnie;)
    A co do tekstów Pana Małżonka, to moja odpowiedz brzmiała by tak: "Jak się nie podoba, to tam są drzwi";)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak już ochłoniesz po tej przykrości, zastanów się na zimno nad faktami. Tylko fakty. Nie wiem nie znam Cię, nie bywam w Twoim domu, ale...
    Piszesz, że nie masz do dziecka cierpliwości, jesteś przemęczona, bo często nie dosypiasz, dużo pracujesz, dom cały do ogarnięcia, drugiemu dzieckiem też zapewne poświęcasz uwagę i czas, mąż też swoje prawa ma. A tu jeszcze trzeba ładnie wyglądać, uśmiechać się i pokazywać, że dajesz radę.
    Gdzie w tym wszystkim jesteś TY? Nie namawiam, abyś to wszystko rzuciła w diabły, tylko zastanowiła się, czy przypadkiem mąż nie ma trochę racji.
    Bardzo chcesz, żeby maluszek szybko zasnął, bo wtedy miałabyś chwilę dla siebie. Nawet jak starasz się tego nie okazywać, to dziecko to czuje...i płacze, bo mama nie jest spokojna i miła, tylko zniecierpliwiona, rozedrgana, zła.
    Mam nadzieję, że nie odpuściłaś sobie dzisiejszej wizyty?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przejmuj się, głowa do góry. Podobnie jak Ty miałam moment załamania, kiedy po raz pierwszy zostawiłam swojego synka z tatą i wyjechałam na szkolenie za granicę. Ja szalałam z niepokoju, tym bardziej, że karmiłam piersią. Całe 3 dni myślałam jak oni sobie radzą, chociaż mąż mnie uspokajał, że wszystko OK. I co wróciłam w nocy, mały spał z tatą. Chciałam go przytulić, a on... odwrócił się i przytulił do taty.... wtedy mi pociekły łzy...więc jak widzisz z dziećmi tak bywa...no, ale przynajmniej mąż potraktował mnie lepiej :). Pozdrawiam, a mężem się nie przejmuj, pewniee był zły, ze Ty sobie pojechałaś, a on biedny zajmował się dziećmi, a Ty się bawiłaś, niestety większość facetów tak ma:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziekuje wam bardzo za wsparcie...każdy komentarz był dla mnie ważny...
    Z małżem rozmawiałam...powiedziałam mu o swoich uczuciach...
    Wizyty nie odpuściłam...wręcz przeciwnie...dzieki wczorajszemu spotkaniu myślę, że zacznie się nowy etap w moim życiu... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz miałam podobny etap z Ząbkiem. Jego tata usypiał go w 5-10 minut, ja w 45 minut. Oddałam władzę w tym względzie tacie na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pewnie obie z córą nie macie do siebie cierpliwości :-) charakterna po mamusi ;-)
    Mąż słabo zareagował, to fakt. Bo to chyba normalne, że po dłuższej nieobecności rodzica dzieciaki szaleją - chcą wybawić się na zapas, popisać się, jak najdłużej nie iść spać itd.
    Skoro przy nim jest spokój to niech on usypia i już.
    A podobno to jest sposób... tak kiedyś np. dzieci od piersi odstawiano, że mama wyjeżdżała na 3 dni, opiekę przejmował tata, babcia czy kto był pod ręką, mama wracała i wszystko chodziło jak w zegarku, przynajmniej w teorii, bo jak naprawdę było to nie wiem. Odeszło się od tego jako od metody zbyt drastycznej. Ale może na niektóre dzieci to rzeczywiście jest sposób. Może niektórym dzieciom trzeba takiej całkowitej odmiany kiedy mama nie może zmienić ich dotychczasowych przyzwyczajeń. Podobnie jak z płaczącym niemowlęciem, którego nikt nie może uspokoić - czasem weźmie na ręce ktoś obcy i wszystkie smutki znikają.

    OdpowiedzUsuń
  11. A swój komentarz zaczęłam pisać wczoraj wieczorem :) Komp mi się w połowie rozładował, nie miałam już siły i poszłam spać. Dokończyłam dopiero teraz, gdy znów znalazłam czas żeby go włączyć. I widzę, że na szczęście się spóźniłam i kryzys w związku zażegnany? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kryzys to za mocne słowo...po prostu sobie coś wkręciłam...
      Zauważyłam, że to od tego co myślę, tak się potem czuje...
      Wkurza mnie..bo oddaje władze w ręce..sama nie wiem kogo? Wewnętrznego krytyka? Nie wiem...oj, mam dużo do przerobienia na terapii...

      Usuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...