poniedziałek, 28 października 2013

Okno...




W piątek zadzwoniłam spontanicznie do mojej mamy…

Obecnie przebywa na saksach zagranicą…

Zadzwoniłam, dziękując jej za to, że nie wyrzuciła nas przez okno jak byłyśmy małe…

Bo ja byłam tego bliska
 


Szlochając w słuchawkę, że mam już dość i jestem wykończona prawie zerowa ilością drzemek, marudzeniem młodej, ogarnianiem chaty, staniem przy garach, własnym zakrztuszającym się kaszlem, nieskuteczną inhalacją (trudno o efekty gdy obiekt A ucieka przed sprzętem jak tylko był włączony), rozterkami czy wyjść na spacer, mimo że Ja powinnam leżeć, ale młoda się dotleniać, bo świeże powietrze najlepiej działa na katar..…I tak w tym nieustającym szlochu resztkami świadomości zastanawiałam się jak Ona nie zwariowała…

Nie dość, że znikąd pomocy, to jeszcze nadbagaż w postaci pijącego naszego ojca…

Mama się wzruszyła…zamiast mnie zjebać i przywołać do porządku … po prostu mi podziękowała…..za komplement…bo faktycznie miała przesrane…i że czasem kobieta tak ma, że beczka soli się przepełnia…i czasem się przeleje i jest ciężko… potem znów stopniowo się napełnia, ważne aby dbać o proporcje…coś się wleje, by potem cosik się ulało…

Ja przegapiłam ten moment kiedy doszłam do ściany i pozwoliłam aby zderzenie z nią było naprawdę bolesne…

W sobotę wystarczyło, że miałam wychodne i nawet za dzieciem zatęskniłam… J..no cóż okazuje się że moje macierzyństwo ma pewne granice…musze ich pilnować aby nie zwariować J bo o Siebie i własną równowagę psychiczną też trzeba dbać.

 
photo stąd

12 komentarzy:

  1. Kochana ja z jednym ledwo dycham, więc przyznam Ci rację, obciążaj czasami tym kochanym obowiązkiem kochaną połowę
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://wieczkodagmara.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za rzadko proszę o pomoc..MatkoPolkaCięrpiętnica...

      Usuń
    2. Grun to dobra gra aktorska - no stary nie daje rady- buuu :((\\
      http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
      http://wieczkodagmara.blog.pl/

      Usuń
  2. My z mężem dużo dzielimy się opieką nad Gabrielem, ale mimo tego czasami mam dość i padam na ryj! Chyba każda matka tak ma...

    Pozdrawiam i zapraszam na ROZDANIE :)
    http://gabrysiowamama.blogspot.com/2013/10/rozdanie-u-gabrysiowej-mamy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieje. bycie samotną wśród matek to masakra..a nie każda się potrafi przyznać..
      dzieki za zaproszenie..ale nie posiadam fejszbuka

      Usuń
  3. Oj dokładnie Kochana! :) Najważniejsze to przyznać się że już się ma dość i to wcale nie grzech! Jak się uleje to spokojnie można przełykać dalej :) Fajnie mieć taką mamę :) Ściskam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie, a ja zaciskam dupę i idę dalej, zamiast przyznać się że jestem po prostu zmęczona i chcę odpocząc..

      Usuń
  4. Ja czasami siądę i popłaczę, czasami wykrzyczę, że mam już dość, a potem wszystko wraca do normy i tak od początku. Zmęczenie narasta i narasta, to normalne. Ważne, żeby wiedzieć kiedy dać sobie pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To "kiedy" jest kluczowym momentem...ja robię to zdecydowanie za późno..

      Usuń
  5. Heh, mam podobnie. Z tym, że nie wiem jak Twoja mama, ale moja- przy tym popieprzonym ojcu, była mamą idealną! Nigdy, ale to nigdy to co było z ojcem, nie odbijało się w Jej zachowaniu na nas... Ja nie dorastam Jej do pięt w tym moim macierzyństwie! I też mam swoje granice, których muszę pilnować, bo inaczej koniec... :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...