przed dziećmi...
1. Miejsce Pierwsze
Bezwarunkowo...TOALETA....
Tam nie potrzebuję wymówki...wiadomo oprócz oczywistych czynności biologiczno-higienicznych, jest czas i miejsce na przeczytanie artykułu z gazety, czasem uda się liznąć nawet jeden rozdział
z książki...niestety happy end następuje gdy kogokolwiek z rodziny przyciśnie pęcherz..ehhh
2. Miejsce Drugie..PIWNICA...
No cóż, zaczął się sezon na wymianę garderoby, więc "chwilowa" nieobecność Matki nie wbudza niczyich podejrzeń, a szczególnie małża, pod którego opieką zostają wówczas dzieci...
Muszę zejść po zimowe kurtki, szaliki, czapki, kozaki, słoik z kompotem do obiadu...Nie polecam wracać z pustymi rękoma..zawsze zaczynają się "niewygodne pytania", a co tak długo? i nic nie przyniosłaś?..
To raczej czas i miejsce na odetchnięcie od "trudów macierzyństwa", nie polecam czytania książki opierając się o ścianę...zawsze znajdą się wścibskie spojrzenia sąsiadów i od razu komfort bycia samej bierze w łeb...
3. Miejsce Trzecie ...KUCHNIA..
No cóż, średnio to lubię, ale fakt jest taki, że gdy rzucam hasło "gotuje obiad" lub "opróżniam zmywarkę" - małż staje na wysokości zadania i odczepia mi jedno dziecie od nogi, a drugiemu nakazuje wziąć się za lekcje i matce nie przeszkadzać...
4. Miejsce Czwarte...POKÓJ DZIECI...
Tu zazwyczaj zmykam z laptopem...zawsze zostawiam otwarte drzwi, bo niestety zamknięte zawsze ale to zawsze kończą się rykiem małej, która wie że jestem, ale jakoś dla niej niedostępna....
Sprawdza się czytanie gazety, przeglądanie internetu w lapku, gdy siedzę sobie na rozłożonym łóżku, a młoda kiwając się na swoich chudych girkach opiera się o nie i udaje, że czyta gazetki z Lidla...
Myślę, że trzeba będzie poszukać alternatywy jak córa nauczy się wspinać na łóżko, hehe...
5. Miejsce Piąte...SALON.....
W Salonie próbuje wtopić się w otoczenie...czyli chcąc mieć chwilę spokoju siadam lub kładę się na dywanie i pozwalam młodej wchodzić na siebie, nie będąc na lini wzroku starszego siedzącego przy lekcjach lub komputerze staje się poniekąd "niewidzialna"...w tej "pozycji" odpada cokolwiek oprócz sięgania do moich złotych myśli i przemyśleń...to najlepsza alternatywa na układanie menu na kolejny dzień, zastanawianie się kiedy najlepiej umówic do fryzjera, jak schudnąć na zimę itp...:)
Latem zostaje jeszcze BALKON...ale odkąd zostałam tam kiedyś zamknięta przez młodego (może miał ze 3-4 latka)...zawsze jestem ..czujna :))))...i raczej jak małż jest w domu....
Toaleta, sprawdza się, ale na krótko. Piwnica należy tylko i wyłącznie do M. i jakbym tam zeszła, to by było podejrzane. Kuchnia działa, do jakiejś grubszej historii, pokój dziecka też, a w salonie jestem za bardzo na widoku. Moim absolutnym azylem jest łazienka i wanna. Jest kategoryczny zakaz przerywania mi kąpieli. Zawsze.
OdpowiedzUsuńW wannie to tylko szybki prysznic...takie łazienkowe SPA mi się marzy..ehhh..świeczuszki, spokojna muzyka...błoga cisza...ehhh
UsuńJuż Ci kiedyś pisałam, że żyjemy w światach równoległych! To jest kolejny dowód:)
OdpowiedzUsuńPiąteczka :)))
Usuńno moja już się wspinać potrafi i tęsknię za tym kiedy tego nie potrafiła. Już mi jeden guzik w laptopie brutalnie zniszczyła
OdpowiedzUsuńJa jeszcze mam ten komfort, ale już sama uczy się schodzic..to znaczy my ją uczymy aby na głowę nie upadła :-)))
UsuńMoje łażą za mną gdzie się da, nawet w toalecie ze mną urzędują. Reagują na hasło: "obrócić się" Tak je wyszkoliłam, choć ta młodsza czasem kombinuje i podgląda ;))
OdpowiedzUsuńMoja ostatnio nawet jak się maluje bierzę pędzel i heja po buzi...a ma dopiero 10 mcy...dzizas...
Usuńciekawy post ;-)
OdpowiedzUsuńOj, oj tam...jak jeden z wielu, :))))
UsuńNie łapię się na żadne z tych miejsc. Buuuu, w zasadzie na nic się nie łapię.
OdpowiedzUsuńPs. Zmieniłam adres bloga
to znaczy że wszędzie Cię znajda czy co? :)
Usuńno dzięki za info...wchodzę a tu cóś po angielsku? wtf?
i się zmartwiłam...
W zasadzie wszędzie. I żyć nie dadzą
Usuńświetny post!co prawda temat w kwestii dzieci jeszcze mnie nie dotyczy ale świetnie czytało mi się Twój wpis:)
OdpowiedzUsuńmiło to czytac...pzdr serdecznie...
Usuńhehe, dawne czasy mi się przypomniały ;-)
OdpowiedzUsuń