Najważniejsze - dzieci w miarę zdrowe (katar to nie choroba, prawda, ani przeszkoda aby...)...
Niania przyszła...
Rodzice odpicowani....
Najpierw szlajamy się po galerii, bez dzieci, bez pośpiechu...bez wydawania pieniędzy...których i tak nie mamy...
Pizza? ...szkoda czasu...
Lody w kawiarni? ... szkoda czasu...
Szybkie zakupy bułek i kabanosów w Lidlu i jedziemy na ...chatę...
Wiadomo..puste mieszkanie...babcia prosiła aby podlać kwiatki pod jej nieobecność..parę godzin wolności bez dzieci...Przecież kablówki nie będziemy oglądać :)
Małż już prawie gotowy... :-P
Ja wciąż szukam kawy...(Mamooo, nie masz kawy w domu!!)...No dobra, w dupie z tą kawą...
Bluzka leci przez pół pokoju...spodnie....nie zdążyły :(... Dzwonek do drzwi ... WTF???
Jeszcze nawet jęku nie wydałam a już sąsiedzi, ze skargą??
Otwieram...Młoda dziewczyna drżącym głosem :
- "Ja wczoraj już dzwoniłam..Ale nikogo nie było (nie mogło, mama wyjechała we wtorek)..bo, bo..ja dopiero w piątek zauważyłam....u mnie na ścianie jest mokra plama..."
Idziemy do niej..Faktycznie...plama na pół metra, w kuchni..wracamy do siebie...otwieramy szufladę pod zlewem..............FUCK....
.............................................................................................................................
Następnym razem dzieci zostaną wywiezione...aby rodzice mogli spędzić romantyczne chwile...w spokoju...Bo dziś w "gratisie" dostaliśmy pobudkę młodej o 4 rano...teraz pisze posta, a Ona wciąż nie śpi...za to małż śpi..."hydraulika" go ... wykończyła...
Miłej niedzieli....Ja chyba pół prześpię...
Hahahahah. ale niefart. No niestety czasem tak bywa. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://balakier-style.pl/
Jak nie urok, to...przemarsz wojska.
OdpowiedzUsuńTak to bywa jak się chce za bardzo ;)
OdpowiedzUsuńJa się od półtorej roku wybieram do kina i zawsze coś... A jeśli chodzi o "randki" z mężem to trzeba się natrudzić, żeby dochodziły do skutku;)
OdpowiedzUsuńU mnie też.. najchętniej przeleżałby cały weekend na kanapie...
UsuńRandka, randka... Kurczę, coś mi to słowo mówi, ale nie pamiętam co...
OdpowiedzUsuńWesoło się czytało :) I fajnie tak z własnym mężem... Ja to takie "rzeczy" robiłam chyba w innym życiu :)
No tak, ale mokro było:)
OdpowiedzUsuń