Na samo wspomnienie mam ucisk w dołku…
Pierwsza praca.
Biuro. Przerwa na lunch. Kolega z pracy. Wyciągnął i mówi „Musisz spróbować…”….
To nie była
miłość od pierwszego spojrzenia…
Wręcz
przeciwnie. Myślałam że się uduszę…oczy wyjdą na orbitę…
To był mój
pierwszy i ostatni czerwony Malborak …
Potem
przyszły imprezy, pifko, spróbowałam po raz kolejny. Light. Już lepiej.
Przyjęło się.
Potem był
romans z mentolem… Jak pracowałam w IE, jeszcze przed wejściem do Unii, paczka Malboro była na
wagę złota.
Potem była
ciąża i długa przerwa….
A potem każdy
normalnej wielkości papieros był jak cygaro…Aż do pewnego szkolenia w Poznaniu.
Powrót na
stare śmieci, fajni ludzie, fajna atmosfera, znów pifko ... Tym razem
poczęstowała mnie Koleżanka…SLIM… każde zaciągnięcie było jak pieszczota…Mogłam zapomnieć zabrać komórkę, dowód rejestracyjny, ale zawsze w torebce była paczka Vogue Slim...
Potem kolejna ciąża i znów przerwa…
A wczoraj
knajpka, ogródek na Rynku, kawa i przyjaciółka zaciągająca się Menthol Slim
Vogue…
Znów poczułam
uścisk w dołku….
Ja też czuję po przeczytaniu tego tekstu...zapaliłabym! :D
OdpowiedzUsuńoj, kusi, kusi...choc to samo "zło" i mój małż już zapowiedział, że z popielniczką całowac się nie będzie, hehe...hmm, zmienic partnera czy przestac myślec o fajkach ??!! ;-))
Usuń