Parę lat wstecz....
Poradnia uzależnień...
- "Dzień dobry, chciałam zapisać męża na terapie"
- "A mąż o tym wie?"
- "Khm, no nie, ale mu powiem, że jak nie pójdzie się leczyć to koniec z nami"
- "Wie Pani, że jak sam nie będzie chciał to zmuszanie nie pomoże. A może Pani zapisze się na terapię?"
-" Cooo? No Pani wybaczy...ale Ja NIE JESTEM CHORA, TO NIE JA PIJE..JA JESTEM NORMALNA..."
-"Rozumiem, ale jest Pani współuzależniona..."
-"Współ....cooo?
- "No żyjąc z alkoholikiem...kręci się Pani wokół jego picia, podporządkowuje Pani swoje życie pod jego pijany harmonogram...Może warto się oderwać..terapia może w tym pomóc...Warto to przemyśleć..
Polecam książką "Koniec współuzależnienia" Melody Beattle...i co zapisujemy?
-"Hmm, to Ja się jeszcze zastanowię..."
Gdybym teraz miała podjąć decyzję nie wahałabym się ani minuty...Wtedy bałam się co ludzie pomyślą, co rodzina powie..nie dość że miałam problem z mówieniem że mój maż "za dużo" pije, to teraz jak się dowiedzą że chodzę na terapię pomyślą, że ze mną coś nie tak...
Nie będę się wymądrzać , pisać postów wychwalnych na temat skuteczności terapii..To jest indywidualna sprawa...nie każda żona uzależnionego męża jej potrzebuje..Te prostu odchodzą do pijaka i na nowo układają sobie życie..Myślę, że te co zostają, wręcz wierzą, że ZMIENIĄ SWOJEGO MĘŻA..powinny takiej terapii spróbować, aby przede wszystkim nabyć wiedzy o chorobie alkoholowej, i nauczyć się nowego postrzegania swoje sytuacji, nauczyć się nowego myślenia, przestać pozwalać by zachowania męża, ujemnie oddziaływało na nią, nauczyć się przestać obsesyjnie kontrolować go....
Nie wiem czy współuzależnienie jest chorobą..ale przychodzi mi na myśl zaczytana wiedza, że tak naprawdę współuzależnienie istnieje od zawsze...Od zawsze ludzie zamartwiali się problemami innych, próbowali im pomóc, czasem wbrew ich woli, na siłę, wierzyli w kłamstwa, ranili siebie i innych, lękali się zaufać uczuciom. Jak pisze Melody Beatlle..współuzależnienie "...jest specyficznym sposobem reagowania. Współuzależnieni reagują. reagują zbyt silnie lub zbyt słabo, ale reagują, czyli przeciwdziałają.
Rzadko natomiast DZIAŁAJĄ..Reagują na problemy, cierpienia i zachowania. Wiele ich reakcji jest reakcjami na stres i niepewność, którą wyznacza dorastanie w rodzinie borykającej się z problemem z alkoholizmem czy innym stałym problemem. Reagować na stres jest rzeczą normalną, NIE REAGOWAĆ i działać w sposób korzystny dla swojego zdrowia jest może rzeczą nienormalną, choć niekoniecznie, za to godną podziwu. Jest heroizmem. Jednakże trzeba się tego nauczyć, a większość z nas potrzebuje w tym pomocy..."
......cdn
photo TU
Wynika z tego, że współuzależnienie dotyka nie tylko sfery życia alkoholików, ale wszystkich którzy nie potrafią reagować ...
OdpowiedzUsuńWspółuzależnienie to myślenie schematami, wydaje mi się niebywale trudne od nowa uczyć się życia...
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Fakt, jest to zajebiście trudne, dla mnie, żyłam schematami i przekonaniami które wyniosłam z domu..takie piętno ciężko zmienić..po prostu zmieniam to co mi przeszkadza w moim życiu, a resztę uczę się akceptować...
Usuń