...pokuta matki na własnym blogu...bo w realu udaje wzorcową...
A wszystko zaczęło się od bezstresowego wychowania...
Tak sobie wymyśliłam, że skoro zawsze sobie powtarzałam "nigdy nie będę taka jak mój stary, czy moja mama - użycie akcentu na "stary" nie jest przejęzyczeniem" ", skoro ich model wychowawczy nie do końca mi odpowiadał..takie tam : bicie, kary nieadekwatne do przewinienia....to u mnie będzie inaczej..oczywiście poleciałam z wychowywaniem syna na drugi biegun...(przynajmniej dopóki nie poszedł do szkoły-bo pomału zbliżam się do modelu wychowawczego jego dziadka !!! )...
Jako że w kwestii wychowania chłopaka nie ufałam swoje intuicji (a błąd, cholerny błąd) sięgnęłam po rady mądrzejszych ode mnie...no i teraz się bujam...
Oczywiście małż pretensje ma tylko do mnie ("Wychodzi brak silnej ręki na jego dupie")..
no cóż może przemocy fizycznej uniknęłam, ale psychiczna ma się dobrze....
Jedyny akcent przeczytanych poradników ma się tak , że jak się zreflektuje i wrzeszczę
"Ty debilu..!!!"..od razu się reflektuje i krzyczę "co za debilne zachowanie!!!" - wyczuwa ktoś subtelną różnice???
Oczywiście to że drę ryja to tylko i wyłącznie moja bezsilność...
Oczywiście można trochę zwalić na rodziców ze mnie tego nie nauczyli..
Oczywiście teraz pracuje sama na relacje z synem .. a jeśli w końcu nie przestanę się wydzierać..to sobie nieźle nachlapię...
cdn...
Według mnie trzeba panować nad językiem.
OdpowiedzUsuńCzasami taka przemoc słowna, boli bardziej od przemocy fizycznej...
tak mówiła moja mama "słowa ostrzejsze od miecza"...
OdpowiedzUsuńPowiem Ci tak :
OdpowiedzUsuńUff
Pękałam nie raz, nie dwa, nie trzy, jak dobrze, że nie jestem z tym sama...
Przejdziesz przez to i będzie kolejna kładka, hahaha,
A pro po porad ... Matki mają to do siebie, że się wiecznie okładają pejczem, że takie niedobre, że pękły..
Znajoma- zresztą nauczycielka, wychowuje dwójkę..
Córka, najlepsza uczennica, poukładana od urodzenia, a chłopak, jak to chłopak, tu rzuci, tam zapomni, o szafkę się oprze, zerwie, klucze zgubi..
Nie wytrzymała po którejś już z rzędu odskoczni od normy, nie miała siły wrzeszczeć, więc próbowała go przestraszyć i butem w owada, a ten szkrab jak nie wrzaśnie do matki - nauczycielki:
PRZEMOC DOMOWA???
MAM PRZY SOBIE NUMERY, ZARAZ ZROBIĄ Z TYM PORZĄDEK!
haha !
Tak to jest już z dziećmi, że anioły to nad nami a w domu - czarna rozpacz!
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
kadrowane.bloog.pl
Moja mama też krzyczała. W końcu się przyzwyczaiłyśmy z siostrą. "Pogada, pokrzyczy i przestanie..." - tak mówiłyśmy. A jak ojciec nigdy nie krzyczał i raz jak ryknął to miałyśmy łzy w oczach. I to pamiętam jak dziś...
OdpowiedzUsuń