piątek, 25 października 2013

Piątkowe , jasne strony życia....

 


Uwielbiam pisać …powiem więcej uwielbiam swój blog… to miejsce gdzie mogę wylewać żale,  dzielić się radością, pisać o wątpliwościach, miejsce gdzie znajduje inspiracje, czasem odpowiedzi, wsparcie…

Lecz ostatnio mój nastrój przybiera odcień zgniłego, jesiennego liścia…

Rzygam nim, mam dość obrzygiwania nim innych…

Chce poświecić chociaż jeden dzień w tygodniu, jeden post na… dostrzeżenie JASNEJ STRONY ŻYCIA…


Musicie wiedzieć że dla mnie to nie lada wyzwanie …Ja mistrzyni ciętej riposty, zjadliwego

i krytycznego postrzegania rzeczywistości , jadowitego poczucia humoru…. Podejmuje rękawice, idę pod prąd, wbrew swojej naturze….

Bo w całym tym ustrojstwie zapominam jak piękne jest życie, i jak trudno czasem dostrzec
i docenić to co się ma….

Oki let’s started the list :

Dziś dziękuje, za wiadomość jaką otrzymaliśmy po wykonaniu Amniopunkcji ,
 że nasza córka będzie zdrowa (czekaliśmy 3 TYGODNIE, 3 JEBANE TYGODNIE STRESU), mimo że wg badań nieinwazyjnych miała się urodzić chora.
Bardzo często o tym zapominam, kiedy jestem już tak zmęczona brakiem drzemek w ciągu dnia, lub kilkakrotnych wstawaniu do niej w noc, że mam ochotę wyjść , walnąć głową w ścianę, wyrzucić przez okno.……

A Wy za co dziś byście podziękowały?

14 komentarzy:

  1. Ja dzisiaj podziękowałabym za to, że jak mąż z pracy przyszedł to od razu Gabrielem się zajął bo mi już ręce do dup* chciały wejść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za rzadko dziekuje małzowi zajego wsparcie... Dziś zadzwoniłam do mojej mamy, tak spontanicznie, podziekowac jej że nie "wyrzuciła" nas (mnie i siostry) przez okno jak byłyśmy małe...bo podziwiam ją za to jak w tamtych czasach, przy zerowym wsparciu, a wręcz z nadbagażem w postaci męża alkoholika, dawała sobie radę z dwójką dzieci...

      Usuń
  2. Cieszę się dorastaniem Młodego, jego głupawką i dziękuję, za zrozumienie matczynych fochów...
    Masz rację mamy roszczeniowy stosunek do życia, a zbyt żadko dziękujemy :)
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://wieczkodagmara.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, u mnie bardzo roszczeniowy...ale nie chce się budzić z ręką w nocniku aby dopiero wtedy docenić swój mały świat...

      Usuń
  3. Mnie mimo wszystko choroba uczy pokory i często dziękuję za to co mam. Dzisiaj dziękuję mężowi, że nie uciekł ode mnie po diagnozie i za to że stara się jak może. I kradnę pomysł z "dniem dziękczynnym":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kradnij...niech "dobra energia" idzie w świat ..:)))
      Hmm, kolejne podziękowania dla kolejnego męża...czy wszechświat chce mi coś powiedziec? A mój dziś na "integracje" polazł, szcześciarz jeden...

      Usuń
  4. Takie blogowe święto dziękczynienia :) Jeszcze wirtualnego indyka brakuje ;-)
    To ja podziękuję Ojcu Pierworodnego za to, że dziś po południu przejął Młodego i mogłam pójść sobie na jogę, tak jak tydzień temu. Tym sposobem udało mi się pójść na zajęcia już 3 razy przez półtora roku. Ależ będę rozciągnięta, naciągnięta, wyciszona i oczywiście wyluzowana ;-)
    Dziękuję też Synowi Pierworodnemu za to, że nie dał nam dziś zbytnio w kość (nie licząc wieczornego usypiania).
    I jeszcze dziękuję matce Whitney Houston. Bo coś mi świta z rozdania Oscarów, że tak wypada ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, chyba się nie obędzie bez postu dziękczynnego dla małża...zbieram się w sobie, może za tydzień...jak mi nie podpadnie :)

      Usuń
  5. Gratuluję sobie spontanu, który zaraża. Dziękuję dziewczynom za piątkowy wieczór i mój poranny zgon. Amen
    :-)
    Też kradnę pomysł, nie zapomnę podlinkować
    Have a great day

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super...brakuje mi "takich" spotkań...chyba już najwyższy czas odstawić cyca :)))

      Usuń
  6. Ja bym dziś podziękowała za (o trochę tego będzie):
    za to, że nocny Tasiorkowy kaszel nie miał żadnych dalszych konsekwencji,
    przez co ja zostawiłam sobie dzieci w domu na obserwacji zamiast puścić ich do przedszkola i poczułam się szczęśliwsza (jednak lepiej mi z nimi jak bez ;)),
    i że byli z rana bardzo grzeczni i pięknie się ze sobą bawili i ja miałam okazję to obserwować (chodź wiadomo nic nie jest stałe i po paru godzinach im się odmieniło),
    i za to, że migrena popołudniowa przeszła i była lekka, dzięki czemu mogłam dzieciom przeczytać bajkę na dobranoc, a później Lula zażądała bym się przy niej położyła i się słodko wtuliła.
    Mąż się nie rozłożył, choć miał kiepski dzień, to też plus. Jeszczeby się coś znalazło... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj...toś szczęściara...mój już stęka, że go rozkłada...

      Usuń
  7. Dziękuję za to, że mój facet ze mną wytrzymuje, bo ja przestaję ostatnio wytrzymywać sama ze sobą.
    Pozdrawiam i dziękuję, że do mnie przyszłaś, bo dzięki temu poczytałam fajne kawałki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie...na bank w piątek musi być post pochwalny dla naszych facetów :)...kurde tylko taki zbieg okoliczności w piatek 1 listopada..hmm...żeby to dziwnie nie odebrali...hihi
      Cieszy mnie każda dobra dusza, która się zaczytuje w moje wypociny...:)
      pzdr

      Usuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...