czwartek, 29 sierpnia 2013

Ciemna strona mocy...

ten wpis dedykuje mojej przyjaciółce, mamie T....



Macierzyństwo - dla mnie to dwa światy...

Uśmiech, zadowolenie, radość, miłość...ale jest też druga strona, nie zawsze przez wszystkich akceptowana, choć, wielu się o nią otarło, nie każdy dopuszcza do swojej świadomości...
Stres, wkurw, złość, niemoc, bezradność....

Myślę że jedyną opcją aby nie popaść w szaleństwo jest dopuszczenie do swojej świadomości wszystkich tych stanów i je po prostu zaakceptować...
W dupie mam rady babć, cioć że nie powinnam, że nie wypada tak myśleć,
oburzenie koleżanek gdy wspomnę że miałam dziś ochotę wyskoczyć przez okno, czasem sama czasem z córką...
Ja daje sobie przyzwolenie na całą gamę uczuć jakie towarzyszą macierzyństwu, nawet najbardziej świadomemu lub wyczekiwanemu...
Dlaczego nie pisze się w słodko pierdzących czasopismach o macierzyństwie  o frustracji jakie dopada czasem matki?...jak mogą sobie pomóc?..dość mam tych lukrowanych czasopism z pięknymi, słodkimi buźkami,  z tekstami w kółko powielanymi, a co na kolke, a co na brzuszek, a co na główkę..
A CO Z MATKĄ?...Czy ktoś pomyślał jak ona się w tym wszystkim czuję, gdzieś pomiędzy noszeniem płaczącego dziecka, bezradnością jak mu pomóc, wyczerpaniem psychicznym ..bo żadne "gazetowe" rady nie pomagają??
Wszędzię panuje kult macierzyństwa, matki i dziecka..ale niechętnie daje się przyzwolenie na prawdziwe uczucia kobiet.

Czytam matki, które piszą prawdziwie, od serca....i wiem, że nie jestem w tym sama...

Ja  próbuje znaleźć w tym wszystkim równowagę...ale czasem szala przechyla się ku skrajnościom...jak całe moje życie :-)...aby potem znów wrócić do pionu....


9 komentarzy:

  1. Doskonale Cię rozumiem, sama przez to przechodziłam i to właśnie tego boję się teraz najbardziej, że po porodzie znów mnie to czeka.

    Ta frustracja, bezradność...

    Od rzucenia palenia parę lat temu, nie miałam nigdy aż takiej chęci ponownego dymka, jak kilka razy po urodzeniu Wojtka. Trzasnąć drzwiami, wyjść, wrócić może za godzinę...

    Ja chociaż wiedziałam, że to normalne. Nawet teściowa się śmiała, że mam korzystać z jej rady i kopać w łóżeczko, bo to pomaga.
    Choć ja miałam większą ochotę wyć i krzyczeć niż kopać.

    Teraz, jest już ok, ale wiem co mnie czeka za parę miesięcy. Ale DAM RADĘ:)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach...dymka czar....ale szkoda mi wracac...duż mnie kosztowało rzucenie...

      Usuń
  2. Ja kompletnie nie znam takiego stanu. Natomiast przy malym dziecku i w ciazy u mnie pojawia sie potworne zmeczenie, ktore czasem uniemozliwia normalne funkcjonowanie. Frustracja , wkurw itp pojawily sie u mnie dopiero, gdy moja corka osiagnela wiek szkolny. Tutaj nawet skok z okna by nie pomogl:)
    Pozdrawiam i zycze wytrwalosci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja cię doskonale rozumiem...ja mam stereo, hehe...
      Bo faktycznie o ile z młodą wiem że ona inaczej nie potrafi i ciężko się na nią wkurzac, po prostu musze odreagowac jej płacz i marudzenie, o tyle ze szkolniakiem wiele mam takich momentów że bym go rozszarpała...

      Usuń
  3. Matki są dobrem narodowym, nie wolno o nich powiedzieć nic złego, ale i one same nie mogą się wychylać ze swoimi frustracjami. A przynajmniej takie odnoszę wrażenie czytając prasę.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matka, matce wilkiem...większośc zachowuje się jakby pozjadała wszystki rozumy..a jestesmy tylko ludźmi.. na szczęscie są wyjątki i Ja w blogowym świecie tylko takie Wspaniałe Istoty odwiedzam i poczytuje :-)

      Usuń
    2. Hahaha poczytuję to za komplement :D

      Usuń
  4. O rany cała prawda ! Ile ja się nasłuchałam dlaczego nie karmie piersią !! Tylko 4.5 miesiąca. Jak odpowiadałam ze poprostu tego nie lubie i nie chce to wzrok tych wszystkich ludzi oznaczał jedno ... "wyrodna matka" Ja małą wychowuje praktycznie sama mąż za granicami jest raz na 6-8 tyg. I jak zostałam z 2tyg dzieckiem sama miałam ochote wyskoczyc z okna.. Mała była naprawde grzeczna dalej jest ale zdarzały się noce kiedy kolki dokuczały a ja z zapaleniem piersi.. ale to prawda nie pisze się o tym w tych pięknych czasopismach. A inni oceniają....

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje...każdy komentarz mnie uskrzydla...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...